Nowy Dom

327 14 0
                                    

Hershel dostał zapaści razem z Lori przywróciłyśmy go do życia. Teraz spał, a ja modliłam się, żeby z tego wyszedł.
Na blok wrócili pozostali z jedzeniem i wodą. Ustalili, że pomogą więźniom oczyścić blok D. Rick postawił warunki, że mają się do nas nie zbliżać. Okazało się, że nie mieli o niczym pojęcia nie wiedzieli, że nie ma lekarzy, policji, rządu, a zombie opanowały świat.
-Zostanę z nim albo pójdę im pomóc. Jak wolisz?
-Amber nie spanikujesz? Będziesz wiedziała jak mu pomóc?
-Tak jak będzie gorączka to podam mu to.-Dziewczyna wskazała na jeden z leków. I po kolei wymieniła co ma robić, gdyby Hershelowi się pogorszyło. Przytaknęłam,wzięłam maczetę i udałam się z T-Dogiem, Darylem Glennem i Rickiem w calu pomocy więźniom. Wytłumaczyliśmy im co mają robić, jak zabijać i kazaliśmy im trzymać szyk i..na nic się to zdało, gdy weszliśmy do korytarza więźniowie zrobili wszystko na odwrót.Nawalali sztywnego gdzie popadło jakby to był ktoś z przeciwnego gangu wydając przy tym jakieś dziwne odgłosy. Z zażenowaniem spojrzałam na Dixona, który powalił strzałem z kuszy. Nie wiem jak poradziliby sobie na zewnątrz, ponieważ w ogóle nie mieli pojęcia co robią. Ruszyliśmy dalej po raz kolejny tłumacząc im co mają robić miałam nadzieje, że zrozumieli. Z kolejnym sztywnym im się udało, tak przynajmniej myślałam. Jeden z nich został zadrapany. Nie chcieliśmy go zabijać na ich oczach,a sam zainfekowany twierdził, że nic mu nie będzie i może walczyć. Nie musieliśmy rozmawiać. Wiedziałam,że moi towarzysze mu na to pozwolą, a kiedy będzie z nim źle zrobimy to, co trzeba niestety jeden z więźniów postanowił nie czekać i go zabił. Przyznam,że trochę mnie to zdziwiło siedzieli razem tyle czasu w stołówce,a on ot, tak po prostu rozwalił mu głowę.Po metodach prób i błędów udało nam się dotrzeć do pralni. Sztywni dobijali się do drugich drzwi.
-I co teraz?-Zapytał jeden z więźniów. Wiem, że ma na imię Axel od razu, gdy mnie zobaczył wyciągnął do mnie dłoń i przedstawił siebie oraz pozostałych.
-Będziemy ich wpuszczać po kolei. Każdy zrozumiał?-Szeryf skierował te słowa do „mieszkańców" więzienia, a oni tylko przytaknęli.Nie zrozumieli. Thomas otworzył drzwi i pozwolił sztywnym wejść tłumacząc, że to niechcący. Musieliśmy poradzić sobie tak. Później popchnął sztywnego na mnie na szczęście T-Dog go zabił.
-Wyszarpał mi się.-Rzucił do mnie wzruszając ramionami.
-Jasne.-Miałam go na oku, kiedy mordowałam kolejne stwory. Widziałam jak tym razem sztywny „wyszarpał" mu się i przypadkiem upadł na Ricka. Kolejnym razem o mało nie wbił maczety w szeryfa. Wiadome już było co kombinuje. W końcu pozbyliśmy się sztywnych. Rick wpadł z Thomasem w dyskusje, po czym wbił mu maczetę w głowę. To był dla nas sygnał wyciągnęłam broń i wymierzyłam do więźniów.
-Nie zabijajcie nas. Nie jesteśmy tacy jak Andrew i Thomas. W tym momencie Andrew wyłonił się nie wiadomo skąd próbując uciec, Rick pobiegł za nim,a my nadal mierzyliśmy do więźniów..-Ze mnie to nie udany złodziejaszek,a Oscar..
-Cicho bądź. Nigdy nie prosiłem o życie i teraz też nie zamierzam.-Daryl kazał im się zamknąć w tym czasie wrócił szeryf. Uznaliśmy, że darujemy im życie i zakazaliśmy im zbliżać się do naszego bloku.
Po upewnieniu się, że Hershel żyje i ma się dobrze udałam się do celi. Ponownie zdjęłam górną część odzieży zostając w staniku. W celi było już wiaderko z wodą i szmatka. Amber musiała je przynieść. Uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam się myć. Woda momentalnie przybrała czerwono-szary kolor.
-Pomóc?-W moich drzwiach stał Daryl, a ja spaliłam się ze wstydu, próbowałam to ukryć.
-Pomóc.-Mężczyzna zamoczył szmatkę doczyszczając krew tam, gdzie ja tego nie zrobiłam..-Dlaczego nie chcesz spać w celi?
-Nie lubię zamkniętych przestrzeni, nie lubię jak coś mnie ogranicza poza tym każdy śpi z kimś.
Przymrużyłam oczy z każdym kolejnym dotykiem rozpływałam się coraz bardziej, a przez moje ciało przechodził ciepły dreszcz pomimo, że woda była zimna.
-Tak między nami to dziwnie będzie mi się spało w celi. Nie to, że spodziewałam się w willi z basenem, ale nie lubię nie mieć drogi ucieczki.
-Zapewniam Cię, że wszystko sprawdziliśmy i nie masz przed czym uciekać.
-A szczury?
-Nie mów,że się ich boisz?-Dixon wybuchnął śmiechem.
-Zwykłych nie ale szczurów zombie już tak
-Nie istnieją takie.
-Skąd wiesz? Może istnieją.
-Tam jest! Szczur zombie!-Mężczyzna rzucił mi na nogi szmatkę.
-Bardzo śmieszne, a jakbym wzięła wiadro i wylała na ciebie wszystko? Przez Ciebie mam mokre spodnie.
-Powiedziałbym coś, co pewnie w tej sytuacji stwierdziłby Merle, ale jestem o wiele poważniejszy. A tak na marginesie to..najpierw musisz mnie złapać.-Rzucił się do biegu, a ja z wiadrem w ręku za nim. Szybko zniknął mi z pola widzenia. Szłam przez blok,starałam się być cicho. Nie wiele mi z tego wyszło, bo potknęłam się o jakieś rupiecie i wywaliłam. Wiadro upadło robiąc hałas i ściągając moich towarzyszy.
-Przepraszam.
-Cholera.Wystraszyłem się jak nie wiem.-T-Dog spojrzał na Daryla wychodzącego zza rogu. Koleś płakał ze śmiechu czym rozbawił pozostałych.
-Jesteś cała?
-Tak Lori. Jest w porządku. Musimy tu sprzątnąć, bo ktoś wybije sobie zęby.
------------------------------
Kilka godzin później
Musiało być już późno. W więzieniu panowała cisza, którą zagłuszało chrapanie Amber. Nie mogłam spać i nie wiem, czy to przez nią, czy byłam tak zmęczona, że sen nie miał zamiaru nadejść. Czasem tak miewałam, zazwyczaj po ciężkich nocnych szukaniach Toma zazwyczaj znajdowałam go na jakiejś imprezie,a wyciąganie go z niej potrafiło zająć kilka godzin. Wyszłam celi, ponieważ uznałam, że nie ma sensu leżeć i się kręcić.
-Wyglądasz jak biała dama.-Daryl siedział na schodach i dłubał nożem w jednym z nich.
-Dziękuję...chyba..-Gestem pokazał mi,żebym siadła obok niego.
-Koszmary? Czy łózko niewygodne?
-Żartujesz? Nie słyszysz?
-A twoja kumpelka chrapie,obstawiałem T-Doga albo Ricka. Zmień celę i po sprawie.
-Musiałabym sprzątnąć, a na to nie mam siły.
-To się przyłącz do kogoś.
-Sam mówiłeś, że każdy z kimś śpi. Przecież nie zajmę łóżka nad Glennem i Maggie to byłoby...dziwne. Lori śpi z Carol Rick z Carlem..T-Dog też chrapie została mi... wegetacja.
-Musisz iść spać. Inaczej nie będziesz miała siły na nic.
-Kiedyś się wyśpię..
-Nie kiedyś. Mam propozycje. Ja nie chrapię i mam sporo miejsca jak chcesz możemy spać razem.-Zmęczenie wzięło górę, przytaknęłam tylko. Daryl chwycił mnie za rękę i udaliśmy się do jego „łoża" to tylko poduszki i materac, ale przyznam, że było mi wygodnie.Poczułam jak mnie obejmuje po moim ciele rozeszło się przyjemne ciepło i naszła mnie myśl, że to wszystko jest dziwne. Wszystko się wali, a my stworzyliśmy jedną wielką co prawda patologiczną, ale jednak rodzinę. Gdyby nie apokalipsa nie poznałabym Glenna, Maggie, Hersherla, Beth, Carol, Daryla Merle'a ani T-Doga. Pewnie z Lori i Rickiem byłabym na dzień dobry Amber pewnie przylatywałaby do Toma mówiąc krótkie cześć.. jesteśmy całkiem inni każdy z innego świata a mimo to za każdym z nich skoczyłabym w ogień. Nie wiem, kiedy moja dłoń ścisnęła dłoń kusznika, czułam jego ciepły oddech na moim karku i tak pozwoliłam, żeby zabrał mnie sen..

ApokalipsaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz