Fałszywa przyjaciółka ?

263 13 0
                                    



  Sytuacja została opanowana. Dałam dziewczynom tabletki antykoncepcyjne i powiedziałam jak mają je stosować. Sama również zaczęłam je brać ani mi się śniło zajść w ciążę z Neganem i wychowywać dzieciaka w tym burdelu.

Z dnia na dzień zdobywałam jego zaufanie. Na początku krótkie wypady, a z czasem jeździłam po daniny. Zorientowałam się, że okradają dwie osady. Wzgórze gdzie rządził Gregory i Królestwo pod wodzą króla Ezekiela. Do pierwszej osady mogliśmy wejść normalnie do drugiej nie mieliśmy wstępu. Rozglądałam się po Wzgórzu szukając przyjaciół niestety na marne. Dodatkowo jacyś ludzie wysadzili w powietrze kilkoro Zbawców. Bardzo dobrze, że ktoś to zrobił, bo była do zgraja dupków i nikomu nie będzie ich żal. Negan rzecz jasna się wściekł i kazał się dowiedzieć kto za tym stoi. Jak on czegoś chce to tak ma być i koniec, a to jak szukanie igły w stogu siana.

Musieliśmy jednak częściej patrolować okolice gdzie zostali pozabijani jego ludzie. W końcu zaufał mi na tyle, że pozwolił ruszyć na patrol tylko z Tomem. Wcześniej nie wypuszczał mnie z nim sam na sam. Zawsze ktoś nam towarzyszył.

-Siadaj.-Chłopak wskazał na powalone drzewo.

-A patrol?-Uśmiechnęłam się delikatnie.

-Weź przestań. Mam w dupie, kto ich wysadził. Ty z resztą też. W końcu możemy normalnie pogadać.

-Więc mów.-Rozejrzałam się po okolicy upewniając się, że nie ma tu żadnych sztywnych, ani Zbawców, którzy mogliby nas podsłuchiwać.

-Nie wiem, od czego zacząć. Minęło tyle czasu.

-Jak udało Ci się wydostać? -Spojrzałam na niego, miałam ogromne wyrzuty sumienia, że tamtego dnia nie zatrzymałam go.

-Zakosiłem auto, nie wiele ujechałem. Sumienie mi nie dało. Po pierwsze zabrałem komuś możliwość ucieczki,a po drugie zostawiłem Ciebie i Amber. Nie mogłem sobie darować, zamieszanie jak chuj, a ja tak po prostu was olałem. Zobaczyłem, że zrzucają napalm, zawróciłem. Właściwie to starałem się zawrócić, ale kiedy ludzie zobaczyli co się dzieje wpadli w jeszcze większy popłoch. Wybiegłem z samochodu chciałem was znaleźć, ale już was nie było. Te stwory zaczęły wychodzić z lasu, wtedy pomogło mi kilka osób. Powstała grupka ocalałych, nie duża, bo było nas może z sześcioro. Na początku jakoś sobie radziliśmy, założyliśmy obóz z dala od Atlanty. Był z nami jeden wojskowy, któremu dało się uciec. Powiedział, że nie ma żadnego obozu dla uchodźców, że szwadron został przełamany i musieli zwiewać. Udało się zaledwie trzem żołnierzom z jego oddziału. Chcieli jednak wracać do rodziny, więc rozkazał im opuścić służbę. Wiedział, że nie przeżyją, ale skoro chcieli zobaczyć się z bliskimi to nie protestował.Chris, bo tak miał na imię nie miał już do kogo wracać. Stwory rozszarpały jego żonę na jego oczach. Na samym początku naprawdę dobrze sobie radziliśmy. Nauczył nas jak zabijać sztywnych, jak mamy polować na zwierzynę, i co z lasu możemy jeść. Pewnej nocy zimni napadli na obóz, on mnie uratował. Zostaliśmy we dwoje, okazało się, że go ugryźli. W końcu zostałem sam, tułałem się, aż znaleźli mnie Zbawcy. Tak wstąpiłem w ich szeregi, a tobie jak udało się uciec?

-Lori nam pomogła.-Posmutniałam na wspomnienie o niej. Opowiedziałam wszystko, co się wydarzyło, zanim trafiłam do Sanktuarium.

-Jak Rickowi udało się znieść jej śmierć?

-Było ciężko. Musiał przeboleć to dla Carla i Judith. A co miałeś na myśli, kiedy pisałeś o Amber?

-To cięższy temat.-Tom odpalił papierosa i dał również mi.- To zwykła zołza. Wątpię,żeby powiedziała twoim znajomym, że żyjesz.

-Dlaczego miałaby nie mówić?

-Wtedy chcieliby cię odnaleźć. Prosiliby ją o pomoc, a ona nie lubi się narażać.

-Tom z całym szacunkiem, ale ona się zmieniła. Nie zostawiła mnie, kiedy straciłam wzrok.-Na te słowa mój towarzysz parsknął śmiechem.

-Amber Ci pomogła, bo miała w tym jakąś korzyść. Taka właśnie jest. Módl się, żeby nie wyszło, że Negan wie o waszych znajomych. Podejrzewam, że mogła mu wypaplać. I obawiam się, że to oni załatwili naszych.

-Skąd wiesz?

-Wzgórze nie umie walczyć, Królestwo umie, ale nie chcę. Żadna z tych osad się nie sprzeciwia. Myślę, że Rick Grimes byłby zdolny do takich rzeczy nie? Pewnie założył albo znalazł jakąś inną ostoję. Trafili na Zbawców, którzy chcieli ich pozabijać. Laura zakosili nam wóz z bronią, wystrzelili w nich z granatnika. Przecież nie każdy umiałby posługiwać się taką artylerią. Dlatego twój czas w Sanktuarium dobiega końca.

-Słucham?

-Musisz wiać. Postaram się dowiedzieć czy ktoś widział Ricka. Mam kilku zaufanych ludzi na Wzgórzu. Jeśli wiedzą gdzie jest na pewno mi powiedzą.

-A jeśli nie widzieli Ricka?

-To o kogo mam pytać? Był z wami ktoś, kto się wyróżniał? Ktoś łatwy do zapamiętania?

-Michonne. Czarnoskóra kobieta włada kataną. To chyba rzuca się w oczy. Jest też kusznik.

-Daryl?

-Skąd to wiesz?-Spojrzałam na niego zdezorientowana.

-Krzyczałaś jego imię nocami.

-Negan słyszał?

-Tego nie wiem. Budziłem Cię, kiedy słyszałem twoje krzyki. Starałem się kręcić obok twojego pokoju w nocy. Ktoś jeszcze jakoś się wyróżnia?

-Abraham. Wojskowy, dobrze zbudowany rudy koleś. Nie wiem, czy ktoś jeszcze mógłby zapaść w pamięć.

-Popytam. Jeśli się czegoś dowiem to powiem Ci. Twoją ucieczkę też zorganizuję.

-A ty?

-Ja? Nie możemy uciec razem. Muszę zostać, żeby spowolnić pościg za tobą. Negan będzie cię szukał, nawet jeśli mu powiem, że zostałaś ugryziona. Sam dam nogę jak się nadarzy okazja. Nie martw się dam radę.

-Co zrobisz jak on się domyśli, że pomogłeś mi uciec?

-Spotkam się z Lucille.-Powiedział to tak lekko jakby miał to gdzieś.

-Nie obchodzi Cię to? Nie boisz się?

-Wiesz co? Uciekałem śmierci milion razy, dwa razy więcej się do niej przyczyniałem lub ją widziałem. Już się nie boję.

-Tak po prostu? A ja? Przecież masz mnie.

-Dlatego chcę Cię uratować za wszelką cenę. Wiesz tam na autostradzie stało się coś jeszcze.

-Tak?

-Widziałem ją. Olivię, rozrywali ją w środku pojazdu. Spojrzała na mnie.-Jego oczy zaszkliły się.- Mysłalem, że po tym, co zrobiła i po takim czasie już mnie to nie ruszy. Myliłem się.

-Nie mogłeś jej już pomóc. Gdyby to było jedno ugryzienie w rękę lub w nogę mógłbyś amputować. Kiedy to inne miejsce jest zakażone nie ma szans. Tom ja nie chcę, żebyś umarł.

-Siostra.-Chłopak objął mnie ramieniem.-Złego diabli nie biorą, zobaczysz jeszcze będę bawił się na twoim weselu. Zostanę wujkiem i wypiję nie jedną flaszkę z Darylem.

-Skąd wiesz, że z nim będę?

-Wiem. Widziałem Cię zakochaną kilka razy, wiem jak to się u Ciebie objawia. Wszystko się zgadza. Chociaż to dziwne, bo tyle się nie widzieliście.

-Daryl to specyficzna osoba. Nie jest gościem, który bawi się w jakieś romanse. Nasza relacja była skomplikowana.

-Po co to komplikowaliście? Czy ten świat nie jest wystarczająco pogmatwany?

-Znalazł się ten, co nigdy nie był w skomplikowanej relacji.

-Ja? Nie byłem.

-Nie? A Amber i inne dziewczyny to co?

-Nic im nie obiecywałem.

-To po co z nimi byłeś?

-Bo miały fajne cycki, ciasne cipki i głębokie gardła.

-Tom.-Powiedziałam z obrzydzeniem.

-Co? Chciałaś wiedzieć to ci powiedziałem.-Chłopak parsknął śmiechem.

-Znaleźliście jakieś ślady?- Usłyszeliśmy w krótkofalówce.

-Nie.-Odpowiedziałam.

-To zbierajcie dupska do bazy.

Podnieśliśmy się i ruszyliśmy w kierunku auta, wtedy coś przykuło moją uwagę. Spojrzałam w las i ujrzałam strzałę wbitą w drzewo. Podbiegłam tam, żeby się przyjrzeć. Tom był zaraz za mną.

-Żyje, on żyje.-Łzy szczęścia poleciały po moich polikach. Dobrze wiedziałam do kogo należą te bełty.

-Lepiej to zabierz, udawaj, że to twoje.

-Nasi tego nie widzieli?

-Jak Negan wysyła debili to tak jest. Na nasze szczęście.  

ApokalipsaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz