Sprawdziłam czy wszystko mam i wyruszyłam w drogę samą. Wzięłam jednego z koni i ruszyłam na Wzgórze. Nie rozumiałam zachowania Daryla nie wiedziałam co myśleć. Wytarłam resztki łez ,wzięłam kilka głębokich wdechów i uspokoiłam się. Jechałam tak jakiś czas,aż usłyszałam za sobą gwizd. Zatrzymałam się i,a w moim kierunku jechał Daryl.
-Kazałam Ci..
-Się pierdolić. Wiem. Miałaś rację nie mogę się tak zachowywać. Skończmy ten cyrk z Neganem.-Liczyłam na jakieś przepraszam albo na jakieś wyznanie uczuć. Niestety na darmo. Cała droga na Wzgórze przebiegła na rozmowie o Sanktuarium. Łapałam się na tym,że wlepiałam w niego wzrok. Starałam się tego nie robić, ale nie wychodziło. W myślach powtarzałam sobie,że przecież nic dla niego nie znaczę a z drugiej strony chciałam,żeby mnie przytulił albo pocałował. Nie rozumiałam sama siebie to zachowanie było do mnie niepodobne. Ranił mnie raz za razem powinnam go nienawidzić ,a im bardziej on mnie krzywdził, tym bardziej go pragnęłam.
Dotarliśmy na miejsce, gdzie przywitali nas Maggie oraz Glenn. Dosłownie skakali z radości,że Królestwo zgodziło się walczyć.
-Witam Witam. Spodziewałem się was. Ty pewnie jesteś Lolita a Ty to D..D.. Derek!-Po minie Maggie wiedziałam,że Gregory odwala jakiś cyrk jak zwykle.
-Laura,a to Daryl.-Sprostowałam.
-Słyszeliście już o chorym pomyśle walki ze Zbawcami?
-Pomysł nie jest chory. Przyjechaliśmy powiedzieć,że inne osady też chcą walczyć.-Uśmiechnęłam się szeroko.
-Inne osady?-Gregory wyglądał jakby właśnie połknął gówno.
-Tak inne osady.-Maggie ominęła przywódcę Wzgórza. Dołączył do nas także Jesus ,który powiedział o nowej rewelacji ,a dokładniej to Tara powiedziała o osadzie nad oceanem. Podobno Rick i reszta już są w drodze. Osada składa się z samych kobiet mężczyźni zostali zamordowani przez Zbawców. Mają do wyboru albo się przyłączyć, albo nasi zabiorą im broń. Opowiedział też o złomiarzach biorąc pod uwagę ich zaczyna się robić całkiem sporo osób.
-Możemy i my poszukać jakiejś broni-Zaproponowałam.
-Lolita ma rację.-Spojrzałam na Daryla z irytacją.-Jeśli babki z osady nad morzem się przyłączą to nie możemy oddać połowy broni złomiarzom.
-Osobiście uważam ,że .-Gregory znikał i pojawiał się niczym natrętna mucha ,której nie można ubić.-Powinniście się umyć i zostać na noc.-Dixon rzucił przywódcy Wzgórza chłodne spojrzenie,a ja poczułam się zakłopotana. W końcu nie byłam ,aż tak brudna gdzie nie gdzie na moich ubraniach była krew sztywnych, ale bez przesady. Przy tym, jak brudna bywałam to teraz jestem pierwszej świeżości. Ten koleś na prawdę mnie irytował, bo my tu rozmawiały jak pokonać Zbawców ,a on wchodzi i pierdzieli o higienie. Rozumiem ,że się boi, ale skoro nie chce pomóc to niech przynajmniej nie przeszkadza.
-Gregory.Przenocują u mnie nie musisz się martwić.-Wtrącił Jesus.
-Uważam,że powinni zostać tutaj.
-Powiedziałem,że u mnie to u mnie.- Między nimi czuć było duże napięcie. Właściwie to Gregory wywoływał napiętą atmosferę za każdym razem, gdy się pojawiał,a kiedy zaczynał mówić miałam ochotę go zabić.
Dziadek wcale nie chciał zostawić nas samych pomimo próśb i dosadnego mówienia mu ,żeby sobie poszedł. Wymyślał różne dziwne preteksty dlatego uznaliśmy,że rozmowę dokończymy rano. To nie było nic znaczącego, bo i tak musieliśmy poczekać,aż Rick wróci i powie nam jak się sprawy mają.
Jesus jak powiedział tak zrobił,umieścił nas w swojej przyczepie. Nie było tam za wiele miejsca dlatego było mi trochę głupio,że zwaliliśmy mu się na głowę.
-Nie powinniśmy tu zostawać.-Daryl nerwowo chodził po pomieszczeniu.-Odda nas w łapy Zbawców przy pierwszej lepszej okazji.
-Dopóki jesteście ze mną nic wam nie grozi. Nawet jeśli ludzie Negana się tu zjawią to gdzieś was ukryje. Gregory nie powie im,że was ukrywamy przecież od razu by zginął. To zwykły tchórz.
-I właśnie tacy są najgorsi. Jak możecie planować wszystko przy nim? Przecież wiadomo,że poleci i się wygada.
-Nie zrobi tego. Jakim byłby przywódcą skoro ludzie się go nie słuchają? Simon trzyma go przy życiu, bo myśli,że ma wszystkich w garści. Jak tylko dowiedziałby się, że Gregory nad niczym nie panuje uciąłby mu łeb.
Powieki zaczęły mi ciążyć i wyrwało mi się kilka ziewnięć. Uznaliśmy ,że trzeba iść spać.
Usłyszeliśmy dziwne uderzenia jakby ktoś, kto za dużo wypił dobijał się do przyczepy. Nie walił jednak w drzwi a gdzie popadnie.Jesus otworzył drzwi,aby zobaczyć kto chce do nas zawitać. Do naszych uszu dobiegła muzyka i przeraźliwe krzyki.
-Sztywni! -Krzyknął mężczyzna i wybiegł na zewnątrz. My zrobiliśmy to samo.
Rozejrzałam się wszędzie było pełno szwędaczy. Widziałam wybiegających Maggie i Glenna,którzy powalali nieumarłych. Jesus próbował dostać się do auta, z którego leciała muzyka.
- Zrób mu przejście.
-A ty?
-Spróbuje zamknąć bramę.-Daryl oddalił się ode mnie w ekspresowym tempie. Wdrapałam się na przyczepę i starałam się wybić jak najwięcej zombie.
-Glenn! Pomóż mu!-Wskazałam na Dixona ,który próbował dostać się do r=bramy żeby ją zamknąć. Wycelowałam w sztywnego strzała trafiła w głowę i tak jeden za drugim poczwary padały na ziemię.Jesus wyłączył grającą muzykę ,a Daryl wraz z Darylem zamknęli bramę. Zeszłam z przyczepy dobijając kilku ,którzy podnosili łby.
Nim się obejrzałam ludzie wyszli na zewnątrz. Jedni wymiotowali , inni stali w szoku. Po upewnieniu się,że zagrożenie minęło zaczęliśmy palić ciała. Nie wiem jakim cudem taka liczba sztywnych nie zrobiła sobie z nikogo posiłku.
-Sytuacja opanowana!-Spojrzałam na Gregory'ego. Wyszedł niczym nasz wybawca i chyba oczekiwał podziękowań. Gdyby był tutaj Abraham na pewno przywaliłby mu w mordę.-Spokojnie wszyscy możecie się rozejść nic się nie dzieje.-Widziałam miny moich towarzyszy i innych ludzi. Patrzyli na niego jak na idiotę, bo tak wyglądał. Wyszedł w swojej czyściutkiej marynareczce i udawał ,że pozabijał wszystkich sztywnych.
-Właśnie opanowana. A ty jako przywódca będziesz świecił przykładem i pomożesz palić ciała.-Uśmiechnęłam się szyderczo.
-Oczywiście.-Widziałam po jego minie ,że zbiera mu się na wymioty,ale skoro chciał grać bohatera to nie będę mu zabraniać.
-Na co czekasz? Bierz tego za łapy i maszeruj tam.-Wskazałam na miejsce, gdzie ognień pożerał ciała tych,których zdążyliśmy tam przenieść.
-Tak.-On wyglądał prześmiesznie, kiedy starał się grać odważnego. Podwinął rękawy i złapał stwora. Skóra na jego rękach była tak przegniła,że palce Gregory'ego wbijały się w nią jak w masło. Nie sprawdziłam, czy sztywny na pewno wyzionął ducha więc kiedy został złapany za ręce zacharczał próbując ugryźć. „Bohater" odskoczył z piskiem,co wywołało uśmiech na naszych twarzach. Jesus wbił nóż w głowę stwora.- Nie byłem przygotowany.-Mężczyzna poprawił marynarkę udając ,że wcale się nie bał.
-Dawaj następnego.- Wskazałam na kolejne zombie leżące obok.
-Bardzo chętnie, ale ja muszę przygotować się do starcia ze Zbawcami. Przecież nie mogę im darować tego, co zrobili.-Napiął się niczym indor próbujący zdobyć samicę i oddalił się od nas. Wszyscy parsknęliśmy śmiechem. Już sobie wyobrażam jak on się przyszykuje do tego starcia jak on to nazwał. Pewnie pobiegł do łazienki i wskoczył pod prysznic ,żeby zmyć z siebie smród.
Nie spodziewałam się,że ciał będzie ,aż tyle. Palenie ich zajęło na prawdę sporo czasu. Musieliśmy sprawdzić, czy na pewno ,żaden się nigdzie nie kręci ,ani ,że żaden nie leży gdzieś w trawie. Zmęczeni usiedliśmy na ziemi patrząc na dym unoszący się z paleniska. Musiało być już południe, bo słońce niemiłosiernie prażyło. Na Wzgórze dotarł również Rick, który opowiedział nam,że znaleźli broń. Mają oddać połowę złomiarzom,a oni w zamian pomogą nam walczyć z Neganem. Byłam wyczerpana, ale szczęśliwa.
-Musimy wracać do Alexandrii przygotować wszystko.-Stwierdził Rick.-A wy wracanie z nami.- Spojrzał na nas z szerokim uśmiechem.
-Jak to?-Zapytałam zaskoczona.
-Wracacie do domu. Nie pozwolimy Neganowi was zabrać.
-Odstawie konie do Królestwa.-Zaproponował Jesus.
Ucieszyłam się,że wracamy. Lubiłam ludzi z Królestwa i ze Wzgórza, ale to nie było moje miejsce. Nie wiem, dlaczego chciałam wrócić do Alexandri skoro tam również nie zagrzałam miejsca.
CZYTASZ
Apokalipsa
FanfictionJest to historia 27 letniej Laury Moor. Jest ona żołnierzem i jednocześnie żoną Negana. Wmawia mu ,że nie pamięta co robiła zanim ją znalazł. Nie mówi prawdy. Dlaczego? i jak to się stało,że wstąpiła w szeregi zbawców? jest zła? przekonajcie się od...