Zbrodnia i Kara

266 16 0
                                    


Wszędzie panuje mrok. Staram się coś dostrzec, słyszę krzyki,ale nie mogę zlokalizować skąd dobiegają. Czuję dobrze znany mi odór, słyszę charczenie. Poruszam się powoli, moje nogi grzęznął w jakimś szlamie. Muszę krzyknąć , robię co mogę. Otwieram buzię szeroko, nabieram w płuca tyle powietrza ile zdołam i .... nic. Nie mogę wydobyć z siebie żadnego głosu. Ktoś woła moje imię, a ja nie jestem w stanie odpowiedzieć. Muszę się stąd wydostać, ale im bardziej tego chcę tym bardziej utykam. Słyszę sztywnych, mlaskają , charczą. Ich ofiary krzyczą, czuje ciepłą ciecz na mojej twarzy, to krew. Powoli zaczynam dostrzegać ludzi jednych znam innych nie. Widzę, jak zombie rozrywają ich ciała, wgryzają się w ich krtań. Kolejny raz chcę wydobyć z siebie dźwięk, zwrócić ich uwagę, bez skutecznie. Oni chyba mnie nie widzą, bo mijają mnie, może ja też już nie żyję? Przyglądam się gdy dostrzegam kogoś , kogo znam. Daryl walczy z nimi , powala jednego wbijając mu nóż w głowę, jego mózg dosłownie eksploduje, a on jest cały w jego krwi. Jest ich za dużo, nie da rady,a ja nie mogę jej pomóc. Widzę jak zostaje ugryziony w szyję, upada na ziemię, dopada go kolejny stwór wgryzając się w jego brzuch. Zjawiają się następne, wyjadają jej trzewia,a on patrzy na mnie. Jego oczy tracą blask, życie z niego uchodzi,a ja stoje w tym samym miejscu nie mogąc się ruszyć.

-Obudź się. Wstawaj.-Budzę się,zalana potem. Uświadamiam sobie, że Sherry siedzi obok mnie,a ja nie rozumiem co się dzieje.

-Co?-Mamroczę pół śpiąca.

-Krzyczałaś imię. Kim jest Daryl?

-Nikim.-Prostuję się.

-Laura, kobieta łapie mnie za dłoń. Ja też krzyczę imię Dwigth'a. Przykro mi, że musisz przez to przechodzić.

-Nic mi nie jest. Wszystko w porządku.

-Musisz wstać, bo Emily dostała wysokiej gorączki.

-Jak to? Co jej jest?

-Nie wiem. Po nocy z Neganem była jakaś dziwna, nic nie mówiła , chodziła wszędzie sama.

Zerwałam się na równe nogi i pobiegłam do pokoju dziewczyny.Przywódca już tam był, siedział przy niej i trzymał ją za rękę. Ona płakała, drżała i była bardzo blada.

-Kiedy wystąpiła gorączka?-Zapytałam przepychając mężczyznę i dotykając jej czoła. Paliła jak piec.

-Nie wiem. Zajrzałam do niej zapytać czy wszystko w porządku i zastałam ją w takim stanie.-Sherry spoglądała na dziewczynę ze współczuciem. Zajrzałam do jej gardła,zbadałam migdałki,osłuchałam ją i nic. Nie pasowało to ani do aniginy, ani do grypy, nie było to też przeziębienie.Odkryłam kołdrę, zobaczyłam , że jej lewa ręka jest cała zabandażowana

-Co się jej stało?-Rzuciłam Neganowi chłodne spojrzenie.

-Nie miała tego wcześniej.

-Emily co zrobiłaś?

-On jest potworem! Jesteś nienormalny ! Nie chciałam z tobą spać! One też nie chcą! Zabrałeś mi wszystko wiesz?! Kazałeś mi być z tobą chociaż cię nie kocham! Skatowałeś Cato na moich oczach! Tylko dlatego, że chciałam z nim być sam na sam! Nienawidzę Cię! Mam nadzieję, że będziesz zdychał w męczarniach! Nie jesteś żadnym przywódcą! Jesteś śmieciem, który zastrasza ludzi! To dlatego się ciebie słuchają! bo się boją! Po co tu przyszliście?! to on miał tu przyjść,a ja miałam go zabić!- Wtedy zrozumiałam, musiała pójść do siatki, gdzie trzymaliśmy sztywnych i dać się ugryźć.

-Dziewczyno. Coś ty zrobiła..-Wyszeptałam, ze łzami w oczach.

-Ale odjebała.-Negan stał niewzruszony.-No trudno.-Chwycił za Lucille,a ja stanęłam mu na drodze.- Co ty odpierdalasz? Pojebało Cię?

-Nie tak. Była twoją żoną? Tak będziesz nas traktował?-Patrzyłam mu prosto w oczy. Krzyki i wyzwiska Emily ściągnęły tutaj jeszcze więcej ludzi. Wiedziałam,że nie mógł jej zabić przy pomocy kija, bo wyszedłby na morderce, biednych niewinnych kobiet. To podważyłoby jego autorytet.

Wygonił wszystkich i zostawił mnie i Sherry. Sam również wyszedł powiedział tylko, że chce mnie później widzieć u siebie.

-Dziewczyny wy tak nie możecie. Sherry zobacz co on robi. Dwight na to wszystko patrzy. Wiejcie stąd.Nie możecie być mu posłuszne.-Emily zaczęła się krztusić.Pomogłyśmy jej usiąść, chociaż wiedziałam, że długo nie wytrzyma.

-Em dlaczego?-Poczułam się winna. Tamtej nocy nie zrobiłam nic. Wiem, że w końcu i tak musiałaby z nim iść, ale mogłam zrobić cokolwiek.

-Bo go zabił. Odebrał mi Cato. Gdyby żył, zniosłabym wszystko , myślałam że dam radę. Byłyście przy mnie,ale zrozumcie, ja tak nie mogę. Nie potrafię żyć bez niego.-Dziewczyna chwyciła nas za ręce.-Błagam was nie pozwólcie mu na to wszystko. Skończcie to, a jeśli nie to wiejcie stąd. Kiedy ludzie zobaczą, że to zwykły śmieć przestaną się go słuchać. Wiem,że potraficie, błagam.- To były jej ostatnie słowa, zrobiłam to co musiałam. Sherry wyszła na korytarz, kilku Zbawców wyniosło jej ciało.

-Trzymaj się.-Wyszeptała była żona Dwighta kiedy ja zmierzałam do Negana.Posłałam jej uśmiech. Weszłam do jego pokoju.Był wściekły, wiedziałam, że mogę spotkać się z Lucille.

-Pojebało cię dziwko?!

-Ona nie dawała rady ! Wybrała, a ty chciałeś roztrzaskać jej głowę?! I kogo tu pojebało?!

-Jesteś kurwa moją żoną! Masz kurwa wszystko ! Ona też miała wszystko czego chciała! Odjebało jej?! chciała mnie zabić?!

-Co niby miała?! Miękkie łóżko i jedzenie to nie wszystko! Zabiłeś chłopaka,którego kochała!

-Wszystkie macie okres?! Banda głupich kurew! Za dobrze wam się powodzi?!  Wiesz co powinienem zrobić?!

-No dalej. Weź zamach, walnij mnie tym kijem. Wiesz co zrobią twoi ludzie? Najpierw chcesz zabić jedną żonę, później drugą. Będziesz pojebem, kóry morduje dziewczyny. Tego chcesz? powstanie bunt,a ty go nie ogarniesz. Stracisz wszystko i co wtedy? Jak sobie poradzisz bez tych wszystkich ludzi co?

-Ja Cię nie uderzę.-Negan szyderczo się uśmiechnął. Zagwizdał kilka razy,a w pokoju zjawił się Simon, Tom i Mia i jakiś mężczyzna, którego imienia nie znam..- Zasady obowiązują wszystkich, nieposłuszeństwo zasługuje na karę. Jesteś moją żoną więc nie zamierzam podnosić na ciebie ręki. -Mężczyzna kiwnął głową , Simon złapał mnie za ręce i wykręcił je do tyłu.

-Tom , uświadom jej, że nie można sprzeciwiać się Neganowi.- Spojrzałam przed siebie. Chłopak ściskał Mię za rękę i patrzył na mnie przerażony.Wtedy też przywódca opuścił pokój.

-Nie zrobię tego.

-Zrobisz albo.-Mężczyzna, który przyszedł z nimi złapał Mię za włosy i przystawił jej nóż do gardła.- Poderżnę jej gardło.

-Nie!- Krzyknęłam.-Tom posłuchaj mnie- Starałam się skupić jego uwagę na mnie.-Zrób to. Nic mi nie będzie, nie myśl po prostu to zrób.- Zacisnęłam zęby, zamknęłam oczy najmocniej jak mogłam. Poczułam uderzenie w twarz.Słodko metaliczny smak krwi zalał moje usta. Kolejny cios dostałam w brzuch. Słyszałam płacz Mi ,Tom pociągał nosem. Wtedy też Simon mnie puścił,a ja upadłam z hukiem na ziemię.Osłoniłam rękami głowę, czułam ciężkie buciory lądujące na brzuchu, plecach i nogach.


Obudziłam się w swoim pokoju. Nade mną stał dr Carson i opatrywał moje rany powstałe przy wymierzaniu kary.

-Tom?

-Jestem.-Chłopak doskoczył do mnie, miał czerwone oczy od płaczu i sam był nie źle poobijany.-Przepraszam.

-To nic takiego- Chciałam się uśmiechnąć, ale twarz za bardzo mnie bolała.

-Mówiłem, żebyś uważała.- Carson spojrzał na mnie ze współczuciem. Wiem miałam nie stawiać oporu i być posłuszna, ale nie wiem ile jeszcze będę musiała wytrzmać. Przez tą całą zasraną karę nie mogę zwiać. Bo tak obita daleko nie zajdę.

ApokalipsaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz