Winne

176 10 0
                                    


  Oczami Laury

Naszą uwagę zwrócił krzyki. Wiedziałyśmy, że ktoś przyszedł do Sanktuarium i wszczyna awanturę. Udałyśmy się w miejsce, z którego dochodziły wrzaski. Zobaczyłam Ricka, Michonne i kilkoro ludzi prawdopodobnie z Alexandrii. Mierzyli do Zbawców, ustawiali ich pod ściany. Nie rozumiałam co się dzieje.

-One też!- Szeryf wskazał na mnie i na Mię. Zostałyśmy bardzo szybko ustawione pod ścianą.

-Co wy wyprawiasz?!

-Gdzie jest broń?- Michonne podeszła do mnie, trzymając katanę w dłoni.

-Jaka broń?- Mia spoglądała raz na mnie, a raz na ciemnoskórą.

-Od jakiegoś czasu z Alexandri ginie broń. Teraz zginęły kołczany i strzały.

-Nie ma ich tutaj.

-Przeszukajcie każdy kąt. Przeszukajcie wszystkich.Wiem co planujecie.-Rick zbliżył się do mnie tak blisko, że czułam jego oddech na swojej twarzy.

-Nie zabrałyśmy wam, żadnej broni.

-One cały czas tutaj były.-Odezwała się jedna z mieszkanek Sanktuarium.

-Jasne. Wiem, że chcecie zabić Negana. Wiem co planujecie.

-Co ty wygadujesz?- Ludzie Ricka przeszukiwali każdy kąt, wszystkich ludzi. Nas również to nie ominęło. Próbowałam przemówić im do rozsądku. Wiedziałam, że aktualnie nie darzymy się sympatią, ale nie chciałam pogarszać naszych stosunków. Nikt mnie nie słuchał. Staliśmy tak naprawdę długi czas. Nie mogli znaleźć tutaj żadnej broni, bo przecież nic nie zabrałyśmy.

-Rick.-Michonne, która zajęła się przeszukiwaniem na zewnątrz przyniosła broń.

-Co to jest ?!-Rick wskazał na strzały, kołczany, kilka łuków, kusz i oszczepów.-Chciałaś zabić wszystkich, którzy stanęliby na drodze do Negana?

-Ja nie wiem skąd to się tutaj wzięło.-Zrobiło mi się gorąco. Wiedziałam, że od tej pory będzie jeszcze gorzej.-To nie my.

-Więc sądzisz, że to samo to przyszło?

-To nikt z nas! Może to ty nam to podrzuciłeś?!

-Dość tego! Nie macie prawa wychodzić poza mury jasne? Nie macie prawda, chociażby spojrzeć na ludzi z Alexandri, Wzgórza czy Królestwa. Jeśli zwęszę kogoś z was w pobliżu którejś z osad zabije.

-Rick- Do Sanktuarium wbiegł Daryl. - Co ty wyprawiasz?! Nie możesz ich tu więzić! Tak się nie robi!

-Poparz na to.-Grimes wskazał na broń, która leżała na podłodze.- Podobno tak im ufasz.

-Laura.-Dixon spojrzał na mnie i Mię.

-Daryl ja nie wiem skąd to się tutaj wzięło. Byłeś ze mną w nocy. Rano widziałeś, że śpię. Jak miałabym zabrać to wszystko.

-Mogłaś wysłać swoich ludzi, swoją koleżankę. Kogokolwiek.-Wtrąciła Michonne. Jeszcze raz spojrzałam w oczy Daryla. Wiedziałam, że mi nie wierzy. Widziałam zażenowanie, smutek, złość i pogardę w jego oczach.

-Ufałem wam.-Kusznik odwrócił się na pięcie i tak po prostu wyszedł. Zjechali się ludzie z Królestwa. Kilka osób, które ma nas pilnować. Rzecz jasna Rick powiedział im co tu zaszło.

-Kto z was to zrobił?!- Zaczęłam, gdy grupa z Alexandri opuściła Sanktuarium.- Wiecie co narobiliście?!

-To nie był nikt z nas. Jestem tego pewien. Poza tym ludzie Ricka wiedzą jak wyglądamy nikt by nas tam nie wpuścił.

-Więc jak wytłumaczycie mi, że ta broń znalazła się u nas?!- Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale wzięłam w dłoń łuk i zaczęłam mierzyć do ludzi.

-Pozabijasz nas wszystkich? Bawisz się w Negana?- Wtrącił ktoś z tłumu.

-Pomyśl logicznie. Nikt poza tobą i Mią nie ma broni. Sądzisz, że ktokolwiek z nas byłby ,aż tak głupi, żeby udać się do Alexandri na pieszo bez żadnej broni?

-Ktoś musiał ją podrzucić. Jaką masz pewność, że to nie sprawka Ricka? Przecież on nas nienawidzi. Nie chce nas w żadnej z osad. To idealna okazja, żeby się nas pozbyć. Dlaczego z marszu uznał, że to wy?

-Mają rację.-Poczułam na ramieniu dłoń Davida. Gościa, którego poznałam w Królestwie jeszcze przed wojną ze Zbawcami.- Pomyśl przez chwilę. Jestem pewien, że Rick nie wziął innej opcji pod uwagę. Od razu oskarżył was.

-Skąd możesz wiedzieć?-Opuściłam broń i spojrzałam na mężczyznę.

-Jak inaczej wytłumaczysz, że tak szybko tu dotarł? Nie raczył sprawdzić nikogo od siebie. Do nas też nikogo nie wysłał, podejrzewam, że Wzgórza również nie sprawdził.

-Jeśli mogę.-Z Tłumu wyszła moja imienniczka.-Jeśli ktoś z nas jakimś cudem zabrałby broń to przecież nie ukryłby jej w pobliżu Sanktuarium. Ja wybrałabym jakieś nieoczywiste miejsce dużo dalej.

-Nie sądzę, żeby Rick podrzucił broń.-Dodała Mia.-Byli z nim inni ludzie,raczej nie zrobiłby takiej szopki.

-Ja już chyba wiem, kto byłby w stanie dostać się do Alexandri..- Spojrzałam na ludzi. Wiedziałam już co muszę zrobić. Wystarczyło również jedno spojrzenie na Mię, żeby i ona zrozumiała.  

ApokalipsaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz