Negan dobra dusza?

273 17 0
                                    


  W kolejnych dniach nic specjalnego się nie działo. Dr Carson przychodził i zmieniał mi opatrunki, jacyś ludzie pomagali mi wstawać. Miałam kontakt z Amber, która zaczęła pomagać Zbawcą nie wiem dokładnie co robiła. Usłyszałam,że za moimi drzwiami prowadzona jest jakaś rozmowa. Zaczęłam podsłuchiwać z nudów, bo niby co innego miałam robić?

-Jak poszło?- Ten głos znałam bardzo dobrze, należał do Negana. Nie wiem dokładnie kim był, ale to właśnie on przesiadywał u mnie w pokoju. Całkiem miło mi się z nim rozmawiało, był bardzo pomocny. Kiedy musiałam wstać w środku nocy do toalety, pomagał mi. Często, ktoś go o coś pytał, a on mówił co mają robić. Wydaje mi się, że albo jest tutaj przywódcą. Kimś takim jak Rick dla nas albo po prostu kimś ważnym.

-Dobrze. Sprawa załatwiona. Simon mówił, że wróci później, bo musi coś wyjaśnić z Gregorym.-Drugi męski głos również wydawał mi się znajomy, Niestety nie był to nikt,kto przychodził do mnie, od kiedy tutaj trafiłam.

-Chodź pokażę ci, kogo znaleźliśmy kilka dni temu. Właściwie to dwie osoby. Jedna jest na posterunku, ta tutaj, bo było z nią źle.-Usłyszałam skrzypienie drzwi, które zwiastowało, że owe osoby wchodzą do mnie.

-Nie wierzę.- Czułam, że ktoś siada na moim łóżku i łapie mnie za rękę.

-Co ty robisz? Znasz ją?

-Laura to ja Tom. Co Ci się stało?

-Tom?-Czułam jak łzy napływają do moich oczu. Po chwili bandaż,który owinięty miałam na oczach zaczął nasiąkać od łez. Wyciągnęłam ręce przed siebie ,a on przytulił mnie mocno.- Ty żyjesz.-Wyszeptałam.

-Wy się znacie? Byliście razem czy to jakiś inny układ?

-To moja siostra cioteczna.Mówiłem Ci o niej pamiętasz?

-A niech mnie!- Negan klasnął dłońmi i głośno się zaśmiał.- Widzisz Sanktuarium łączy ludzi!

-Co się stało? Jak tu trafiłaś?

-Znaleźli je przy rzece. Laura i Amber były pokiereszowane. Ta druga doszła do siebie, rany się zabliźnią,a ta tutaj za jakiś czas powinna odzyskać wzrok.

-Amber?

- To twoja dupa?

-Nie. Nikt ważny.-Trochę mnie to zdziwiło, bo podobno była między nimi miłość, a teraz co? Nie znają się?

-Zastanawiam się co z nią zrobić jak wyzdrowieje.-Negan usiadł z drugiej strony łóżka, czułam jak poprawia moje włosy.

-Wypuść je.

-Jak mam je wypuścić? Wiesz ile zamieszania zrobiły? Szczególnie ta tutaj. Gdybym miał tu jakiś wolontariat to jeszcze by przeszło. Za dużo lekarstw w nią wpakowałem. Musi to odpracować, kiedy dojdzie do siebie. Nie możemy leczyć ludzi i ich ot, tak puszczać,bo inaczej sami nie będziemy mieli nic.

-Odpracuje to spokojnie.-Czułam, że tak będzie. Od początku wiedziałam, że nikt nas nie wypuści ot, tak. Miałam tylko nadzieję, że będę mogła to odpracować i stąd odejść.

-Strzelasz z łuku przydałabyś się tutaj. Ktoś, kto zabija po ciuchu jest na wagę złota. Spluwy są o wiele prostsze w obsłudze. Niestety te umarlaki słyszą wystrzały. Jeden huk w nieodpowiednim momencie i zjawia się ich cała masa.

-Negan ona tutaj ? Nie powinna stąd pójść i spróbować szczęścia jak my wszyscy?-Zastanowiło mnie zachowanie Toma. Chłopak ewidentnie nie chciał, żebym tutaj została.

-Widzisz jak wygląda? Dostała po tyłku od tego świata. Myślę, że powinna tutaj zostać. Pomóc nam. Gwarantuje Ci, że nie jedna dziewczyna na jej miejscu siedziałaby i wyła w poduszkę. Ta tutaj to waleczna istota.

-Zrobisz jak uważasz. Muszę iść, obowiązki wzywają. Zajrzę do ciebie później.-Tom ucałował mnie w policzek i wyszedł.

-Ile będę musiała pracować?

-Oj kochana, a ty już się zamartwiasz. Spokojnie.-Negan złapał mnie za dłoń.-Wyzdrowiej. To nie jest jakiś obóz pracy. Zobaczymy co mogłabyś tu robić. Jeśli mam być szczery to widzę cię w mojej armii.

-Armii?

- No tak. Zobaczymy w jakim stanie będzie twój wzrok. Jak odzyskasz go w pełni wtedy zdecyduję co dalej.

-A Tom co tutaj robi?

-Jest moim żołnierzem i to jednym z najlepszych. Skoro się znacie to pomyślałem, że mogłabyś jeździć z nim na wypady. Powiedziałby ci, co i jak tutaj funkcjonuje. Jakie są zasady. Mądra z Ciebie dziewczyna przydasz się tutaj. Chyba,że masz kogoś do kogo chcesz wrócić co?

-Nie.- Skłamałam. Coś podpowiadało mi, żebym nie mówiła prawdy.

-Nie? Byłyście we dwie? Same?

-Tak wyszło.

-Nie miałyście jakiejś osady ?

-Niestety nie. Bladego pojęcia nie miałam, że coś takiego może istnieć. Myślałam, że ludzie prowadzą koczowniczy tryb życia. Łączą się w jakieś nie wielkie grupy , ale nie zagrzewają miejsca na stałe. Nie sądziłam, że można cokolwiek zbudować w tym świecie.

-Jeszcze się zdziwisz. Świat jest popierdolony, ale zaskakujący. Zbudować można wiele. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że teraz jest lepiej. Nie musisz latać po urzędach i załatwiać papierów. Po prostu zbierasz ludzi,którzy się ciebie słuchają i wspólną pracą wiele może powstać.

-Masz jakiś sposób,żeby ludzie Cię słuchali? Bo wiesz zawsze znajdzie się ktoś, komu nie podoba się jak rządzisz. Żeby zostać liderem trzeba mieć...

-Ogromne jaja.

-Miałam na myśli silną osobowość, ale niech Ci będzie.

-Trzeba rządzić twardą ręką. Ustalić zasady i trzymać się ich. Bez zasad powstaje samowolka, a wtedy jest burdel, który ciężko ogarnąć.

Ktoś przyniósł mi coś do jedzenia. Negan wyszedł, bo musiał się spotkać z jakimś Simonem. Podobno miał dla niego jakąś rewelację.

ApokalipsaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz