Tajemnice

286 14 0
                                    


Otworzyłam oczy leżałam na łóżku, przy którym siedział Daryl. Poczułam,że trzyma moją dłoń. Słyszałam płacz dziecka i nie wiedziałam co się dzieje.


-Co ..-chciałam powiedzieć więcej, ale moje gardło i buzia były wyschnięte na wiór.-Mężczyzna podał mi wodę i pomógł się napić.

-Carl was zauważył we trzy leżałyście na placu między trupami.

-T-Dog...-Wyszeptałam..

-Wiem.

Obok celi zobaczyłam kogoś w więziennym stroju wskazałam palcem w tamto miejsce.

-Wpuściliśmy ich na blok. Alarm włączył Andrew oni nam pomogli.

-Lori?-Wyszeptałam. Hershel miał odebrać poród, gdyby nie mógł miałam to zrobić ja albo Carol. Daryl pokręcił tylko głową, po czym opowiedział co się stało. Zerwałam się na równe nogi kręciło mi się w głowie, ale takim „pijackim" krokiem wyszłam. Zobaczyłam Carol siedzącą na schodach i Amber obok niej.

-Dziękuję.-Wyszeptała, a ja tylko skinęłam głową. Czułam na swojej tali objęcie kusznika musiałam iść naprawdę koślawo skoro postanowił mnie trzymać. Podszedł do mnie Carl i wskazał na Beth trzymającą dziecko na rękach. Podeszłam bliżej.

-To dziewczynka.-Usłyszałam głos Ricka jego oczy były puste,a ja czułam,że zawiodłam.

-Przepraszam..-Wyszeptałam i rozpłakałam się. Szeryf pokiwał głową i zniknął gdzieś twierdząc,że musi jeszcze oczyścić więzienie.

Kiedy się uspokoiłam Beth opowiedziała mi,że Rick tak znika, a ja spałam całe dwa dni co sprawiło, że było mi jeszcze bardziej głupio. Dziewczyna powiedziała jeszcze,że mała została nazwana przez Daryla zawadiaką.

-Przepraszam, ale muszę zająć się małą..poradzisz sobie?

-Tak..

-Maggie posiedzisz z nią?-Ciesze się, że wszyscy się o mnie tak troszczyli, ale to było bez sensu, po co o mnie? Zawaliłam po całej linii.

-Trzymasz się jakoś?

-Ja? Lori nie żyje przeze mnie.. Powinnam być przy niej,a nie szlajać się po tych korytarzach.

-To nie twoja wina.

-Maggie to prawda.. Carl..czy on-Spojrzałam na dziewczynę.

-Tak..zrobił to, zanim zdążyła się przemienić. Laura może to za wcześnie, ale muszę to powiedzieć nie ma czasu na żałobę, a mamy poważny problem.

-Jaki?

-Rick..znika gdzieś,gada do kogoś..jakby widział Lori.. Za jakiś czas razem z Glennem chcemy ruszyć na wypad musimy znaleźć więcej mleka dla małej..gdybyś mogła zagadać z Carlem..on potrzebuje teraz Ricka, ale widzisz co się dzieje. Wiem, że Daryl z nim rozmawiał, ale jak ..

-Mogę ..spokojnie-Zauważyłam, że Carl śpi więc nie chciałam go budzić. Siedziałam i myślałam o wszystkim, co się wydarzyło. Patrzyłam na Amber i zastanawiałam się, czy kryjąc ją postępuje rozsądnie.Mówiła mi, że kochała Toma, ale nie mogę jej w to uwierzyć w końcu nie zapłakała ani razu, a później latała za Darylem. Następnie od tak go odpuściła i latała za Shane'm. Wcześniej się nad tym nie zastanawiałam, ale teraz nie mam pewności czy mogę jej ufać. Nawet nie umiem jej rozgryźć zazwyczaj wiedziałam, kiedy ktoś kłamie, ale nie tym razem. Dokładnie wiedziała co stało się z Otisem i słowa nie powiedziała.Żałuje, że nie ma tu Dale'a on na pewno wiedziałby co robić. Z jednej strony obiecałam jej i nie chcę łamać obietnicy nie chcę też,żeby Rick ją wygnał albo żeby Maggie zrobiła jej krzywdę. Z drugiej strony nie podoba mi się jej gwałtowne zmiany frontu. I nie mam pewności czy nie wiedziała o tym, co zamierza Shane. Z Rickiem nie jest dobrze i nie chcę obarczać go jeszcze takimi rewelacjami.

-Ziemia do Laury.

-O to ty Daryl.

-A kogo się spodziewałaś? Mów co jest grane, bo chodzisz struta co najmniej tak jak Glenn, kiedy dowiedział się o sztywnych w stodole.

-Tak czysto teoretycznie.. Gdyby Merle powiedział Ci coś i kazał trzymać to w tajemnicy to zrobiłbyś to?

-Robiłem tak nie raz.

-Chodzi o to, że gdyby teraz kazał Ci tak zrobić. W tym świecie

-W tym świecie też to zrobiłem..

-Dlaczego?

-Bo miał plan, który nie wypalił i wybiłem mu go z głowy więc nie było sensu tego roztrząsać to tylko pogorszyłoby nasze relacje ze wszystkimi. Ewentualnie zabiliby nas. Na pewno by tak było, gdyby Shane się dowiedział.

-A gdyby ten plan wypalił?

-To podejrzewam, że nie miałbym już komu o tym powiedzieć.-Mężczyzna rozejrzał się do koła.-Chodź..-Pomógł mi wstać i wyszliśmy z budynku. Wyraźnie szukał miejsca, gdzie nikt nas nie będzie słyszał.I takie też znaleźliśmy.Weszliśmy na jedną z wierz.-Powiesz co jest nie tak?

-Najpierw ty powiesz mi, jaki mieliście plan..

-Po co? To nie ma już znaczenia.

-To teraz tak będzie? Każdy przed każdym będzie miał jakieś tajemnice? Czy tutaj komukolwiek można ufać?

-Dobra już..nie unoś się. Powiem Ci, ale lepiej niech to zostanie między nami. Merle i ja chcieliśmy okraść wasz obóz.

-Dlaczego tego nie zrobiliście?

-Było was za dużo, mieliście więcej broni niż my i były z wami dzieci. Później nam pomogliście i tak powiedziałem mu, że nie ma prawa skrzywdzić kogokolwiek. Teraz ty..

-A..

-Wszędzie was szukałam. Laura powinna odpoczywać.

-Amber czy ty się bawisz w detektywa?

-Nie. Sądzę, że nie powinieneś jej wyciągać na spacery skoro ona powinna leżeć i odpoczywać. Poza tym mógłbyś ogarnąć Ricka..

-Mamy dzisiaj wartę.Widzisz co się dzieje.

-Zastąpię ją. Ja czuje się o wiele lepiej.

-Nie obraź się, ale tu trzeba działać szybko, a z twoim strzelaniem bywa różnie.

-Dobra więc wam potowarzyszę czy tego też nie mogę?-Amber zajęła miejsce obok nas, a ja czułam, że mogą być z tego kłopoty..



ApokalipsaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz