Zwycięstwo ?

224 11 0
                                    


  Nadszedł dzień konfrontacji ze Zbawcami. Rick przyprowadził złomiarzy,zajęliśmy ustalone miejsca. Bałam sie, ponieważ Daryl znalazł wąwóz do,którego powpadali sztywni. Wiedzieliśmy już, dlaczego nie było ich tutaj,aż tak dużo. Musieliśmy jednak o nich zapomnieć, przynajmniej na razie i zając się Neganem. W mojej głowie krążyły różne myśli, nie wiedziałam co z nim zrobić jak już go dorwę.

Stałam koło drzewa z jedną ze złomiarek. Nie wiem jak ma na imię, ale była jakaś taka ... dziwna. Niby miła, niby się uśmiechała,ale nie do końca mogłam się do niej przekonać. Usłyszałam zbliżające się wozy zbawców. Byłam w pełni przygotowana na sygnał od Ricka. Negan gadał coś o dużych kutasach,a Eugen stwierdził, że jest Neganem.

-Chuj.- Szepnęłam.

-Co?

-Nic.-Co za egoista. Szukali z nim Waszyngtonu, bo niby znał lekarstwo. Okazało się,że kłamał, a i tak go przyjęli. Wielki zbawca się znalazł.

-Negan to koniec!-Usłyszałam stanowczy głos Ricka.

-Jaja ci urosły? Nie wygłupiaj się otwieraj tę bramę!

-Nie będziemy już dla ciebie pracować!- Szeryf dał znak, żeby złomiarze się pokazali.- Teraz jest nas więcej !

-Chcesz się bawić w strzelankę? Nie ma u was przypadkiem mojej ex żony ?! Powinna wrócić ! -Głośno przełknęłam ślinę.-Powiedz jej, że możemy znowu być razem !-Negan zaczął się głośno śmiać.

-Laura nie wróci do ciebie!

-Laura?-Dziewczyna stojąca obok mnie rzuciła mi dziwne spojrzenie.

-Bywa.-Ucięłam. Wiedziała jak mam na imię, bo wcześniej Shasha tak do mnie powiedziała.

-Rick nie żartuj! Otwieraj bramę! Wezmę daninę i Laurę i już mnie nie ma! Dam wam trzy tygodnie na zebranie zapasów! A niech stracę! Ten jej kochanek będzie żył!

-Powiedziałem już! Nie pracujemy dla ciebie!- Wiedziałam, że przed bramą są ładunki wybuchowe. Nie chcieliśmy,żeby Eugen zginął, ale skoro chciał być Neganem to trudno.

Rick dał znać Rosicie, bo to ona miała spowodować wybuch. Widziałam jak naciska jakiś guzik, kucnęłam ,zatkałam uszy oczekując na huk. Nie doczekałam się, zostałam ogłuszona przez kobietę za mną.

Obraz mazał mi się tak jakbym wypiła co najmniej dwie butelki wódki. Wiedziałam, że leże na ziemi Rick i Carl klęczeli obok siebie. Szeryf był postrzelony, słyszałam jakiś krzyk, niestety nie widziałam Daryla.

-Mówiłem Ci, żebyś nie próbował żadnych sztuczek! Ta miała być u mnie i co?! Spierdoliła! Pojebało was?!

-A Ciebie?-Podparłam się na rękach. Nie bałam się już i nie widziałam strachu w oczach Ricka.

-Powinienem ją zajebać -Zamachnął się kijem, a ja ani drgnęłam- Zabije twojego syna. Faja ci zmięknie i będziesz grzeczny.

-Zabije Cię. Nie dzisiaj, nie jutro, ale zabije Cię.-Warknął Rick.

-Lubiłem Cię Carl. Przepraszam.-Negan zrobił zamach, Carl wbił we mnie wzrok, usłyszałam ryk? I znikąd wyskoczyła Shiva rzucając się na jednego ze zbawców. Rick skorzystał wyrwał broń i zaczął strzelać.

-Trzymaj!-Daryl podał mi spluwę, a ja otworzyłam ogień do zbawców. Na nasze nieszczęście mieli granaty dymne i utrudnili nam strzelanie.

-Dalej ! -Krzyczał Ezekiel motywując ludzi z Królestwa, zobaczyłam Maggie i Glenna,a z nimi mnóstwo ludzi ze Wzgórza. Wiedziałam już, że jesteśmy jednością. Walczyliśmy ramię w ramię wypychając złomiarzy i Zbawców poza mury Alexandrii.

-Jakim cudem? -Spojrzałam na Daryla.

-Nie ufam ludziom,którzy z własnego wyboru żyją na złomowisku.

-Nie zatrzymywać się! Do przodu !-Szliśmy za Rickiem. Kule świtały, napastnicy padali jak muchy w upalny dzień. Nie zatrzymywaliśmy się, złomiarze i ludzie Negana zostali zmuszeni do wycofania się.

-Fiuty !-Krzyknął Negan pokazując środkowy palce.Próbowałam mu go odstrzelić niestety nie udało mi się to.

Szeryf zatrzasnął bramę z hukiem. Ten triumfalny huk rozszedł się echem po całej Alexandrii. Zobaczyłam Abrahama całego we krwi i zamarłam. Podbiegłam do niego,a on szeroko się uśmiechnął.

-Nic ci nie jest?-Obejrzałam go.

-Wyprułem mu flaki.-Wskazał na leżącego na ziemi zbawcę, który dosłownie miał wyprute flaki. Zdążył się przemienić,ale nie był w stanie wstać.Daryl wbił mu nóż w głowę.- Mógł nie próbować mnie zabić to może by tak nie skończył.

Nie wiem, dlaczego ale roześmiałam się. Spojrzałam na ludzi z Królestwa, Wzgórza i Alexandrii stali ramię w ramię. W końcu poczułam, że uda nam się pokonać Zbawców.Negan może sobie w dupę wsadzić tą swoją pałkę, złomiarze wybrali jego? Trudno zginął razem z nim.

Dobijaliśmy trupy,które chciały wstać ,paliliśmy ciała wszyscy równo ramię w ramię. Mój wzrok przykuła Deanna,która robiła to samo co my. Nie siedziała już bezczynie w swoim pokoju i nie wpatrywała się w sufit.

-Zrozumiałam.-Spojrzała na Ricka.-Miałeś rację. Chciałam bawić się w dom nie zauważając zagrożeń. Teraz już to wiem. Dziękuję.

-Odbudujemy to miejsce. Złączymy osady,pokonamy Zbawców. Zmienimy ten świat.-Głos Grimsa był donośny i miałam wrażenie,że każdy usłyszał jego słowa.

-Jak już skończymy to się uchlamy.-Abraham szczerzył zęby jakby właśnie został prezydentem.-Wszyscy!-Podkreślił to wskazując na każdego palcem.-Dobra może ty nie ale soczek od wujka na pewno dostaniesz.-Spojrzał na Judith,którą na rękach trzymała Denis.- Ty może też nie.-Zerknął na Rona. W tym chłopaku było coś, co mnie niepokoiło.

-Abe co ty wygadujesz?-Shasha uśmiechnęła się szeroko.

-Ty się uchlasz. Wszyscy się uchlamy ! Będzie posiadówa!

-Alkoholu nie starczy.-Starałam się sprowadzić na ziemię.

-Starczy starczy. Po takim zwycięstwie nam się należy.-Deanna przetarła czoło.

-Muszę pobzykać.-Wyszeptał rudowłosy.

-Nie chciałam tego wiedzieć.

-Wiem ,ale się dowiedziałaś.-Puścił mi oczko i złapał jednego z trupów za nogę.  

ApokalipsaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz