Pocałunek

403 21 2
                                    


Dotarliśmy do Glenna i Maggie. Tak jak sądziłam-przywitanie nie było miłe. Chłopak od razu rzucił się na starszego Dixona był jednak za słaby, a dodatkowo powstrzymał go Rick. Brunet celował do starszego z braci, zaczęliśmy na siebie krzyczeć.Michonne również zmieniła front i była gotowa odrąbać Merle'owi głowę, a ten, zamiast się zamknąć i próbować naprawić swoje czyny to wolał zaśmiewać się do rozpuku.

-Pomógł nam się wydostać!-Krzyknął Rick.

-Postrzelił mnie!.-Michonne była tak wściekłą, że gdyby mogła podejść do Dixona na pewno zabiłaby go.

-Skopałem mu dupę.-Merle wyśmiał Glenna.

-Eee spokojnie!.-Krzyczałam.

-Schowaj miecz!-Dodał Rick.

-Zabieraj tę spluwę.-Daryl zwrócił się do Glenna.

-Zżyłeś się z nimi braciszku.-Starszy Dixon opierał się o drzewo jakby miał w tyłku co zrobił, a już na pewno nie obchodziło go to, że chcą go tu zabić.

-Tak jak ty z tamtym psycholem.-Daryl odwrócił się do brata, kiedy pozostali opuścili broń.

-Uroczy koleżka. Posuwa waszą koleżankę Andreę.-Skwitował. On ma jakiś problem z tym, czy jak? To już drugi raz, kiedy słyszę ten tekst. Michonne patrzyła na niego ze wściekłością, za to on pokręcił jęzorem i posłał jej buziaczka. Muszę przyznać, że kiedyś był jakby mniej irytujący.

-Andrea jest w Woodburry?-Zapytał Glenn.

-Z Gubernatorem-Odrzekł Daryl, na co Michonne wyciągnęła katanę w jego stronę.

-Nie.-Stanęłam przed kusznikiem, a ostrze miecza czułam na brzuchu.

-Rzuć to!.-Grimes był stanowczy.-Znasz ją?

-Zna! - Wskazał swoim paluchem na Michonne. Jakby przyłapał ją na czynieniu czegoś złego -We dwie spędziły zimę w lesie. Wasza nubijska królowa prowadzała dwóch sztywnych na łańcuchach bez rąk i żuchw. Trochę to ironiczne. - Zaskoczyło mnie to wyznanie. Sztywni na łańcuchach ? Dziwne.

-Zamknij się Merle!-Daryl starał się uciszyć brata na nic się to zdało. Merle uśmiechnął się szeroko, po czym dodał.

-Przygarnęliśmy je. Andrea była ledwo żywa.

-Dlatego tam została?.-Dopytywała Maggie

-Żyją sobie jak pączki w maśle. Co teraz szeryfie?.-Merle powinien odciąć sobie mózg nie rękę. Chociaż przyznał, że miejsce po dłoni wykorzystał mądrze zamiast zwykłej protezy miał przymocowane jakieś ostrze..-Otaczają cię kłamcy, zbiry i tchórze.

-Weź się zamknij!-Krzyknęłam to również nie zrobiło żadnego wrażenia. Wywołało tylko uśmiech na twarzy starszego z braci.

-To żałosne macie spluwy, ale bez amunicji.- Nie mam pojęcia, dlaczego on cały czas się cieszy. Zachowuje się jakby grał w jakimś kabarecie i musiał rozśmieszyć publiczność.

-Przymknij się!.-Wrzasną Daryl.

-O sam się przymknij cip..-Merle nie dokończył, gdyż Rick ogłuszył go uderzeniem, a ten padł na ziemię.

Odeszliśmy od ogłuszonego Dixona, mieliśmy go jednak na oku. Zaczęliśmy się naradzać co zrobić w tej sytuacji.

-On nie może z nami iść nie po tym, co zrobił mi i Maggie.

-Nie pozwolicie mu iść, a zabierzecie samurajkę?- Daryl oparł się o zaparkowany samochód. Spoglądając na brata i na Michonne.

-Ona nie idzie.

ApokalipsaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz