Muszę ją znaleźć

224 8 0
                                    


  Oczami Daryla.


Dotarliśmy na miejsce, w którym zwiadowcy znaleźli martwych. Zeskoczyłem z konia i uważnie przyglądałem się zwłokom. Niestety przez cholerną zarazę ciężko było stwierdzić, kiedy umarli. Poza nami nie było tutaj nikogo. Carl i Enid rozejrzeli się dokoła, aby stwierdzić czy nikt nas nie obserwuje. Sam również zerknąłem, ale nikogo nie zauważyłem. Nawet sztywnych tutaj nie było.

-Przebiliśmy im tylko głowy, żeby się nie przemienili. Znaczy ta dwójka.- Jeden ze zwiadowców wskazał na dwie kobiety.- Budzili się, reszta jeszcze nie zdążyła się przemienić.

-Laura wysłała ich samych? Bez eskorty?- Carl spojrzał na leżące trupy.

-W tym sęk, że znaleźliśmy tylko ich, a trójka od nas... zaginęła.

-Do zabójstwa doszło tutaj?-Wtrąciła Enid.

-Nie ma śladów walki ani śladów krwi.-Pięcioro Zbawców nie żyło, a trójka, która miała ich eskortować zniknęła.

-Ale gówniana akcja.-Spojrzałem za ramię, a moim oczom ukazał się Abraham z Shasha.

-Ruszyliśmy za wami. Pomyśleliśmy, że przyda się wam pomoc.

-Czyli nie zginęli tutaj.-Stwierdził młody Grimes.

-Śladów ciągnięcia też nie widzę.

-Co to oznacza?

-Ktoś ich tutaj przywiózł albo zna się na rzeczy i sprzątnął wszystkie ślady. Te dwie były torturowane. -Dwie kobiety miały masę śladów, złamania, jedna nie miała języka, druga obu piersi.

-Ten ma poderżnięte gardło.-Enid wskazała na jednego ze Zbawców. Podszedłem do trupa, odwróciłem go na plecy i zobaczyłem, że ma wyrwaną sporą część kręgosłupa.

-Sztywni go tak załatwili?

-Wątpię patrz-Wskazałem na idealne cięcie wzdłuż pleców.- Gdyby byli to sztywni koleś miałby plecy w strzępach. To zrobił jakiś człowiek.

Kolejne dwa ciała również miały na sobie ślady tortur. Zostawiliśmy ich tam i udaliśmy się do Sanktuarium.

-Negan to pojeb, ale ten, który to zrobił jest podwójnym pojebem.- Rudowłosy skrzywił się na widok trupów.

-Powiemy wszystkim?

-Nie. Jak Zbawcy się dowiedzą będą chcieli broni.Zrobimy tak jak kazał Rick. Umieścimy ich w osadach.

-Z całym szacunkiem do Ricka, ale Zbawców jest mnóstwo. Jesteście pewni, że w osadach jest, aż tyle miejsca?-Wtrąciła Shasha.

-W Alexandrii jest Negan.-Enid spojrzała na mnie tak jakby oczekiwała sensownego planu. Niestety ja nie byłem w stanie powiedzieć nic co by ją zadowoliło.

-Jest dobrze pilnowany. Zbawcy nie będą kombinować, nie mają broni i jej nie dostaną.

-Myślicie, że ktoś się na nich mści?

-Możliwe, ale po co ktoś miałby porywać zwiadowców. Chyba że wrócili do osady.

-Minęlibyśmy się z nimi. - Ruszyliśmy w dalszą drogę. Konie gnały, wiedzieliśmy, że musimy się spieszyć. Obawiałem się, że w Sanktuarium mogło stać się coś strasznego.

W Sanktuarium nie zostaliśmy ciepło przyjęci. Mogliśmy się z resztą tego spodziewać. Jedni patrzyli na nas z nienawiścią inni ze strachem lub pogardą. Nie tak powinno być. Nie musimy się przyjaźnić, ale musimy współpracować. Jeśli ta osada podjęłaby się buntu i dorwaliby broń nie byłoby ciekawie.

-Znowu jesteśmy o coś oskarżeni?-Zapytała młoda dziewczyna o blond włosach i dużych niebieskich oczach. Nie wiem jednak jak ma na imię.

-Nie. Gdzie Laura?- Rozejrzałem się po tłumie, który zebrał się przy nas. Najwidoczniej oczekiwali na kolejną awanturę.

-Widziałam ją wczoraj. Weszła z Davidem do pokoju. Jeszcze nie wyszli.-Poczułem się jakbym dostał w twarz. Ruszyłem szybkim krokiem do pomieszczenia słysząc za sobą głos Shashy „ Abe idź za nim, bo on go zabije". Faktycznie miałem ochotę to zrobić. Jeśli otworzę drzwi, a Laura będzie w jednym łóżku z tym gościem zabiję go.

-Wstawaj.-Szarpnąłem go. Smród alkoholu unosił się w całym pomieszczeniu. Widziałem trzy stojące kieliszki i trzy puste butelki wina.

-C..co-Mężczyzna przetarł oczy i zerwał się na równe nogi.-Tu się nic nie działo. Piliśmy wino we trójkę. Chyba mam słaby łeb.

-Gdzie Laura?- Zapytał rudowłosy.

-Nie wiem. Tutaj jej nie ma.-David złapał się za głowę. Wyglądał jakby wypił więcej niż było tu butelek. Na moje oko jeszcze był pijany.

-Byłem w drugim pokoju. Nie ma ich.-Carl zdyszany wbiegł do pomieszczenia. Rozejrzałem się po pokoju i dotarło do mnie, że rzeczy Laury również zniknęły.

-Miałeś jakąś bron?

-No miałem na krz.. Była na krześle. Zajebała mi broń? Co do chuja?!- Spojrzałem w miejsce, o którym mówił i zobaczyłem kartkę.

„Nie pasujemy już do żadnej z osad. Nie chcemy sprawiać kłopotów. Pora ruszyć dalej. To jedyna broń, którą ukradłyśmy. Mam nadzieję, że ktoś u Ciebie w osadzie zrobi ci drugi łuk. Przepraszamy"

-Musiałeś chlać?! Po chuj chlasz jak nie masz do tego głowy ?!

-Skąd miałem wiedzieć..

Złapałem Davida za gardło i przycisnąłem go do ściany.

-Jeśli coś im się stanie zabije cię rozumiesz?!

-Daryl..-Abe w porę zareagował, bo miałem ochotę udusić gościa. Na szczęście Ford jest na tyle silny, że zdołał odciągnąć mnie od mieszkańca Królestwa.

-Co teraz?

-Zostaniesz tutaj. -Zwróciłem się do Davida.- Carl z Enid musicie wrócić do Alexandri, powiedz ojcu co się stało. Uważajcie na siebie.

-Pojedziemy z nimi.-Zaproponowała Shasha.

-Co z tobą?- Młody Grimes przyjrzał mi się uważnie.

-Muszę ją znaleźć.  

ApokalipsaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz