"Dlaczego?"

904 100 27
                                    

Mimo krótkiego snu obudziłem się bardzo wcześnie.
Było trochę po 8, więc obróciłem się na drugi bok i ponownie zamknąłem oczy, jednak przez dłuższy czas nie potrafiłem zasnąć.
W ustach miałem totalną Saharę, ale byłem zbyt leniwy żeby wstać z zagrzanego posłania.
Czułem się dziwnie wypoczęty, a przecież spałem może z 5 godzin.
Ostatecznie podniosłem się z łóżka, co okazało się jednym wielkim błędem, bo zakręciło mi się w głowie i opadłem ponownie na łóżko.

- Boże...- jęknąłem do siebie- Jaki kac...- mruknąłem naciągając skórę twarzy dłońmi

Po chwili ponowiłem próbę podniesienia się z łóżka, która powiedzmy, że zakończyła się sukcesem.
Podpierając się o ściany, jakimś cudem dotarłem do kuchni.
Wziąłem do ręki butelkę i na jednym wdechu wypiłem połowę jej  zawartości.
Otworzyłem lodówkę zabierając z niej sok, a z szafki nad nią wziąłem pierwsze, lepsze tabletki przeciwbólowe.

Wracając do pokoju, sam z siebie nabijałem się ze stanu, do którego się doprowadziłem.

Fowler ty  a l k o h o l i k u.

Kto to widział, żeby tyle alko wypić.

Chłopaku opamiętaj się.

Rozbawiony kręciłem głową i zastanawiałem się czy aby napewno w moich żyłach nie ma jeszcze jakiś zabłąkanych promili.

Wszedłem do pokoju i wyrzuciłem pustą butelkę po wodzie, którą zdążyłem opróżnić po drodze.
Żeby chociaż trochę się odświeżyć,
odkręciłem wodę, która stopniowo nalewała się do wanny.
Zrzuciłem z siebie ubrania z owej nocy, wnioskując, że po powrocie do domu nic nie zrobiłem oprócz walnięcia się na łóżko.

Postawiłem sok obok wanny i wchodząc, zanurzyłem się po nos w gorącej wodzie.

Myślałem o tym co wydarzyło się na imprezie, próbowałem przypomnieć sobie wszystkie sytuacje, wątki i poukładać to wszystko w chronologiczną całość...

W pewnym momencie zachłysnąłem się powietrzem, przez co do moich ust wleciała spora ilość wody i zacząłem się ksztusić.
Gwałtownie wynurzyłem się ponad powierzchnię wody tak, że znaczna zawartość wanny wylała się poza jej obszar.
Próbowałem unormować oddech, a moje oczy rozszerzyły się prawdopodobnie do maksymalnych możliwości.

- O kur#wa.- szepnąłem zachrypniętym głosem- Całowałem się z Beaumontem.

Znowu...

Dopiero teraz to do mnie dotarło.
Przypomniałem sobie  w s z y s t k o.
Muzykę.
Alkohol.
Dominica.
Rozmowę z Ryanem i naszą drogę do mojego domu.
Przypomniałem sobie...
Jego ciepłe usta, które składały delikatne pocałunki na moich wargach.

Machinalnie zakryłem je dłonią, nie dowierzając w realność swoich myśli.
Zrobiło mi się niedobrze, więc wypadłem z wanny i zwróciłem do toalety wszystko to, co miałem w żołądku.
Oczyszczając swój organizm poczułem się o wiele lepiej niż wcześniej.
Podszedłem do umywalki i opłukałem usta.
Niezważając na to, że z mojego ciała wciąż lała się woda owinąłem sobie tylko ręcznik wokół bioder.

I tak będę musiał to wszystko posprzątać.

Oparłem się o blat.
Powolnym ruchem przejechałem palcami po mokrych włosach układając je w artystyczny nieład.
Spojrzałem w lustro, a po moim policzku spłynęła samotna łza.
Dleczego?
Nie wiem.
Nie było mi smutno.
Nie żałowałem, ani nie byłem zdenerwowany.
Nic.
Stałem tak dobrą chwilę przypatrując się mokrej ścieżce, która błyszczała na moim policzku.

Kąciki moich ust zdradziecko drgnęły niemalże w niezauważalnym uśmiechu.

Zdałem sobie sprawę, że najgorsze chyba było to, iż wszystko co się wydarzyło całkiem mi się
p o d o b a ł o.

***
Dobranoc💕

Without Borders || B&B |☆RANDY☆|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz