"Nie rób czegoś, czego potem będziesz żałował."

933 112 23
                                    

Nie ma tak łatwo...

▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪▪

- Andy...- sapnął brunet

Nie słyszałem słów chłopaka, nie byłem w stanie trzeźwo myśleć.
Nie interesowało mnie nic innego, niż słodkie usta bruneta.
Ból, który rozrywał moje płuca domagających się powietrza, był niemalże niewyczuwalny.
Nie odpuszczałem nawet na chwilę.

- Andy, nie.- sapnął chłopak, przjeżdżając ręką po całej długości mojego boku

Oderwaliśmy się od siebie na odległość kilku centymetrów, głeboko oddychając.

Chłopak mierzył mnie wzrokiem, a ja odwżnie wpatrywałem się w jego brązowe tęczówki.

Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale poprostu tego potrzebowałem.
Potrzebowałem bruneta na tyle blisko, na ile było to możliwe.

- Nie możemy...- mruknął po cichu brunet, a jego oddech był płytki i niemiarowy

Przełknąłem nerwowo ślinę, dobrze wiedząc o co chodziło chłopakowi.

Odwróciłem wzrok od jego twarzy nie wiedząc co miałem o tym myśleć.

W jednym momencie zdałem sobie sprawę, że jeszcze przed chwilą byłem gotowy oddać się chłopakowi, byłem gotowy pieprzyć się na blacie z Ryanem Beaumontem.

Ale najgorsze było to że poprostu tego chciałem.

Moim ciałem wstrząsła fala zażenowania.
Chciałem stamtąd jak najszybciej wyjść. Chciałem uciec lub zniknąć, cokolwiek.

Czułem na sobie palący wzrok czekoladowych tęczówek.
Dopiero w tamtym momencie  poczułem jak bardzo mocno moje palce były zaciśnięte na blacie, do tego stopnia, że całe moje dłonie pobielały.

Pokręciłem głową w dalszym ciągu nie patrząc na bruneta i chciałem zsunąć się z blatu, ale skutecznie utrudnił mi to chłopak, który stojąc między moimi nogami, w dalszym ciągu mocno przytrzymywał mnie w miejscu.

- Ale nie powiedziałem, że możesz zejść.- mruknął, a na jego twarz wpłynął ten cyniczny uśmieszek

Zmarszczyłem brwi, bo w dalszym ciągu nie potrafiłem z siebie nic wydusić.
Nic nie usprawiedliwiało mojego zachowania, a durne uczucie kumulujące się w moim podbrzuszu nawet nie ułatwiało mi sprawy.

Brunet był blisko, zbyt blisko.
Pachniał świeżo mieloną kawą, wodą kolońską i miętą przez gumy, które notorycznie żuł.
Jego zapach niezmącony żadnym perfumem działał odurzająco, mimo iż czułem go pierwszy raz, chciałem przetrzymać go przy sobie jak najdłużej.
Zamroczony wpatrywałem się w twarz bruneta, który chwytając moją szczękę w dłoń, zwrócił na siebie moją uwagę.

- Nie rób czegoś, czego potem będziesz żałował.- powiedział cichym, ale stanowczym głosem i ani razu nie przerwał ze mną kontaktu wzrokowego

Słowa chłopaka zadziałały na mnie jak kubeł zimnej wody.

Żałował?

Chłopak nie taksował mnie już wzrokiem tylko rozluźnił ramiona, które opierał na blacie po moich bokach i zaczął wpatrywać się w ścianę.
Atomosfera między nami zrobiła się strasznie napięta.
Opuściłem wzrok na swoje kolana, ale dalej nie potrafiłem odpowiedzieć sobie na to pytanie.

Żałowałbym?

Może faktycznie tak by było.
To było tylko kwestią czasu aż brunetowi się znudzi, bo przecież kim był on, a kim ja.
Mógł być wszędzie, o każdej porze dnia i nocy, z kim tylko miał ochotę, bo przecież nazywał się Ryan Beaumont, ale...
Ale mimo to stał w tamtej chwili przede mną i mimo iż cała nasza relacja była bardziej niż popieprzona, to nie wiadomo z jakich powodów wolał być w tym miejscu ze mną, niżeli gdziekolwiek indziej.

- Uważasz, że bym żałował?- szepnąłem, bawiąc się swoimi splecionymi palcami- Tak właśnie myślisz..? Może tak, ale wcale nie jest mi szkoda, że siedzę tutaj przed tobą i jestem Ci cholernie wdzięczny za to co zrobiłeś. Nie wiem co wczoraj się stało, nie pamiętam, ale jesteś  pierwszą osobą, która zrobiła dla mnie coś takiego. Dziękuję.- powiedziałem, podnosząc wzrok i napotykając spojrzenie chłopaka, które nie wyrażało zupełnie nic

Czasem zastanawiałem się jak on to robił, że potrafił ukryć wszystkie emocje, nie pokazując co zdradzałoby jego myśli. Miał to niemalże opanowane do perfekcji, tylko czasem jakiś zabawny błysk w jego tęczówkach zdradzał coś co ujrzeć mogli tylko nieliczni.

Brązowooki pokiwał tylko nieznacznie głową, że rozumie moje słowa, a później opuścił ręce wzdłuż ciała.

- Odwiozę Cię.- chłopak odszedł ode mnie, chwycił kluczyki od samochodu i białą koszulkę, którą jednym sprawnym ruchem założył na siebie, odgradzając mnie tym samym od tego ładnego widoku

- Nie musi- Odwiozę Cię.- urwał chłopak głosem nieznoszącym sprzeciwu, a ja z ciężkim westchnieniem zsunąłem się z ciemnego blatu

Po chwili ruszyłem za brunetem co ku mojemu zdenerwowaniu nie było takie łatwe, bo moje nogi wciąż były dosłownie jak z waty.
Gdy drżącymi rękami zakładałem swoje czerwone trampki za kostkę, czułem na sobie to palące spojrzenie.
Z niemałym trudem zawiązałem jeden but, a gdy siłowałem się z drugim, brunet chyba stracił już cierpliwość, bo przykucnął przede mną i wziął sznurówki w swoje dłonie i jednym płynnym ruchem zawiązał je w pętlę.

Gdy przypadkowo musnął dłonią moją rękę, poczułem jak przechodzi mnie ciepły dreszcz.
Brunet podniósł się i z tym swoim cynicznym uśmiechem spojrzał na mnie z góry.

- Nawet butów nie potrafisz zawiązać co, Fowler?- parsknął, a ja zgromiłem go spojrzeniem, a raczej próbowałem, bo chłopak widząc moją reakcję, zaśmiał się jeszcze głośniej

Proszę, proszę, wrócił Beaumont.

***

  Przedpremierowe suprajs :")


Tak, więc jestem ponownie.❤

Rozdziały przez jakiś czas będą pojawiały się... Hmm, albo nie pojawiały się.
Napewno nie regularnie.

Mam bardzo dużo nauki, a mój wolny czas przesądzi o częstotliwości dodawania moich wypocin.

[Ktoś tu jeszcze jest, w ogóle..?]

Without Borders || B&B |☆RANDY☆|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz