"Przesadzasz."

1.1K 108 24
                                    

Brunet krok za krokiem zmuszał mnie do cofania się.
Gdy moje nogi spotkały się z brzegiem łóżka, machinalnie usiadłem na materacu ciągnąc za sobą chłopaka.

W pomieszczeniu słychać było jedynie nasze niemiarowe oddechy i pojedyńcze, zduszone sapnięcia między pocałunkami.

Ryan momentalnie przygwoździł mnie do łóżka, przylegając do mnie swoim ciałem.
Nasze usta ani na chwilę nie przerywały ze sobą kontaktu.

- Andy - sapnął brunet. - Nie możemy - dodał. - Twoja mama- Zamknij się - przerwałem mu warknięciem, mocniej przyciskając go do siebie za kark.

Po chwili chłopak zdołał się wyswobodzić z mojego potrzasku, co wiązało się z moim cichym pomrukiem niezadowolenia.

- Andy, nie mogę cię do niczego zmusić - powiedział powoli głębokim szeptem, a ja poczułem jak kolejny raz przechodzi dreszcz po moim kręgosłupie.

Zagryzłem nerwowo wargę, odwracając wzrok od zarysu twarzy Ryana, która zresztą była bardzo blisko mojej.
Zacisnąłem na chwilę oczy, czując jak chłopak swoim ciałem przygniata mi powstałą w spodniach erekcję.

- Poprostu to zrób, tak? - sapnąłem, nie mogąc już wytrzymać.

Nawet w ciemności czułem na sobie to palące spojrzenie brązowych oczu i gorący oddech, który co chwilę otulął moją szyję.

- Jesteś pew- Jezu, tak - mruknąłem, wpatrując się w niego i zaciskając dłonie na pościeli.

Brunet bez żadnego namysłu, wbił się ponownie w moje wargi, brutalniej prosząc o dostęp.

W tamtym momencie poczułem to samo uczucie co kilkanaście dni wcześniej, ale było ono wielokrotnie silniejsze niż poprzednio, bo w pełni świadomości wiedziałem, czego chciałem, a wtedy
chciałem tylko jednego-
Ryana Kurwa Beaumonta.

Gdy chłodne dłonie chłopaka zawędrowały pod moją koszulkę z moich ust wydał się cichy syk podniecenia, co brunet skomentował tylko krótkim, głębokim śmiechem.

- Rye, bo ja... - musiał wiedzieć. - Bo ja pierwszy raz- Nic się nie bój - powiedział spokojnym tonem, schodząc niżej na moją szyję.

Odchyliłem głowę z rozkoszy jaką dawał mi chłopak, gdy delikatnie przygryzał i zasysał moją skórę.

W pewnym momencie Ryan chwycił brzeg mojej koszulki i jednym zdecydowanym ruchem się jej pozbył.

W ciemności poczułem jak zalewa mnie fala gorąca, ale chłopak nie mógł dostrzec moich rumieńców.
Koszulka bruneta, po chwili także wylądowała gdzieś na ziemi, a ja mogłem bezkaralnie przejechać dłońmi po całej długości jego wyrzeźbionego torsu.

Po tym jak brązowooki pozwolił mi chwilę nacieszyć się jego idealnym ciałem, chwycił moje nadgarstki i przeniósł je nad moją głowę, przy akompaniamencie cichego pomruku, który wydostał się z moich ust.

Gdy ponownie przygotowałem się, aby ponownie poczuć jego gorące usta na swoich obojczykach, chłopak zamarł i poczułem jedynie jego ciepły wydech na mojej skórze.
Brunet powoli przejechał dłońmi po moich przedramionach, nie wykonując żadnego innego ruchu, a gdy zorientowałem się w czym rzecz, w przypływie paniki, szybko spróbowałem zabrać ręce z uścisku dłoni chłopaka, ale ten mocno je trzymał.

- Co to jest? - sapnął głosem wypranym z emocji - Jest ich więcej niż wtedy- Już tego nie robię - odpowiedziałem szybko, odwracając głowę i zaciskając oczy, bo nie byłem w stanie spojrzeć w stronę bruneta.

Nie uzyskałem żadnej odpowiedzi, ale poczułem jak chłopak mocniej nachyla się nado moją głową, a po chwili jak składa mokre pocałunki na obubydwu długościach moich przedramion.

Without Borders || B&B |☆RANDY☆|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz