"Spokojnie dziecinko."

910 111 19
                                    

Podszedłem do auta z większym opóźnieniem niż Ryan.

Westchnąłem i niepewnie otworzyłem drzwi, wsiadając do środka.
Od razu buchnął we mnie ten charakterystyczny, cudowny zapach skóry.
Zamknąłemn za sobą drzwi i dopiero wtedy przeniosłem spojrzenie na bruneta.

Chłopak jedną ręką opierał się na kierownicy, a druga luźno spoczywała mu na kolanie.
Kąciki jego ust uniosły się w usatysfakcjonowanym uśmiechu, a sam skinął głową, nawet na mnie nie patrząc i mogłem przysiądz, że jego oczy, tak samo jak postawa zdradzały to uczucie wygranej.

Brunet bez słowa, wziął plecak z moich kolan i odłożył go na tylne siedzenie.
Spojrzałem na niego, ale moja twarz jedynie odbiła się w jego okularach.

- Mogę wiedzieć, jaką błyskotliwą rzecz tym razem wymyśliłeś? - spytałem z udawanym znudzeniem, ale tak naprawdę chciałem się dowiedzieć o co mu tym razem chodziło.

Brunet lekko przekręcił głowę na bok i wpatrywał się we mnie zza tych swoich drogich szkiełek, co mnie już trochę denerwowało.
Chwyciłem jego okulary i jednym ruchem ściągnąłem mu je z twarzy, składając i odkładając do schowka, powróciłem wzrokiem do bruneta, co było totalnym błędem.
Jego brązowe oczy taksowały mnie na wskorś i miałem ochotę chwycić  ponownie za te bryle i wepchnąć mu je na twarz.
Siedziałem z założonymi rękami i starałem się wytrzymać to cholerne spojrzenie na sobie.

- Więc? - mruknąłem, pilnując, aby mój głos nie zadrżał.

- Nie - odparł chłopak, dalej się na mnie gapiąc.- Niespodzianka - dodał, a jego uśmiech jeszcze bardziej się powiększył.

Nie znosiłem niespodzianek, bo zawsze niosły ze sobą coś nieoczekiwanego, czego naprawdę czasem się nie chciałem widzieć i nie miało to wcale pozytywnego charakteru.

Z założonymi rękami, osunąłem się trochę na fotelu i z cichym warknięciem, wbiłem wzrok w deskę rozdzielczą.

- Jaki niecierpliwy - sapnął z nutką kpiny i rozbawienia w głosie.

Nie patrząc na niego machnąłem ręką na drogę, żeby już jechał i dał mi spokój, ale klasycznie- na próżno.
Dalej czułem na sobie to palące spojrzenie czekoladowych tęczówek i ani jednego ruchu.

Poirytowany spojrzałem na chłopaka, ktory z lekkim uśmiechem mi się przypatrywał.

- O. Co. Chodzi?- mruknąłem, akcentując każde słowo.

- Mogę buziaka?- spojrzałem na niego jak na idiotę, ale jego wyraz twarzy ani na chwilę się nie zmienił.

Westchnąłemni podciągnąłem się na siedzeniu.
Brunet tym razem był o wiele bliżej, bo jego druga ręka opierała się o skrzynię biegów.
Skrzyżowałem z nim spojrzenie, a mój wzrok spadł na jego usta, a następnie ponownie podniósł się na jego oczy.
Położyłem zimną dłoń na jego policzku i w delikatny sposób złączyłem nasze usta.
Chłopak nie pogłębił pocałunku, nie wykonał żadnego ruchu, dał mi pełną kontrolę.
Nie prosząc o dostęp, musnąłem jeszcze kilka razy jego miękkie wargi do czasu gdy z gardła chłopaka wydał się cichy pomruk zadowolenia.
Odsunąłem się od niego, opierając o skórzane siedzenie.
Chłopak w dalszym ciągu, nie otwierając oczu, trwał w tej samej pozycji, co wyglądało dość zabawnie.
Oblizał górną wargę i z lekkim uśmiechem, otworzył oczy.

- Dziękuję - odparł cicho głębokim tonem, a ja myślałem, że zakrztuszę się powietrzem

Ryan Beaumont  jednak znał znaczenie jakiś pojęć grzeczonściowych.

Opierając jedną dłoń na kierownicy, chłopak odpalił samochód, a do moich uszu dostał się ten fantastyczny dźwięk.
Wiele osób chciałoby być w tym momencie na moim miejscu i dałoby wiele, aby się w nim znaleźć, ale byłem tam ja, razem z królem tego całego pierdolnika, na którego widok laskom opadają majtki i... i
podobało mi się to.

Without Borders || B&B |☆RANDY☆|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz