Założyłem kaptur na głowę i wyszedłem z domu, zakluczając go przy tym.
Sklep był dobre 20 minut drogi od mojego domu, a ja czułem, że zapowiada się całkiem niezły maraton.
Przez potłuczone żebra ciężko mi się oddychało, więc na wszelki wypadek miałem w kieszeni dwa inhalatory.Miałem zamiar kupić tylko coś na śniadanie.
Obiad sobie zamówię, a bez kolacji przeżyję, z resztą w takim stanie nie dałbym rady zapieprzać z siatami spowrotem do domu.Szedłem powoli, a w uszy miałem wetknięte słuchawki, podłączone do mp3.
W okolicy było pusto, bo normalni ludzie pojachali już zapewne do pracy, a ci z mojej kategorii wiekowej siedzieli w szkole.Po 15 minutach marszu zrobiłem sobie przerwę i zaciągnąłem się powietrzem z inhalatora.
Gdy doszedłem do sklepu czułem jak nogi odmawiają mi posłuszeństwa, a został jeszcze powrót...Wszedłem do supermarketu, który na moje szczęście okazał się prawie pusty.
Naciągnąłem kaptur na głowę i ruszyłem przed siebie, chcąc jak najszybciej wrócić do domu.Wziąłem mleko i jakieś płatki.
Skierowałem sie na regały z pieczywem, w myślach przeklinając moje bolące mięśnie.Starałem się nie wejść w nic, co było dość ciężkie gdy patrzy się ciągle pod nogi.
Nie chciałem by ktoś widział mnie w takim stanie.Podszedłem do przedziału z pieczywem.
Podniosłem wzrok na świeże pachnące produkty, ale jednego się nie spodziewałem.Co on tu kur#a robi?!
Mój wzrok zkrzyżował się z brązowymi tęczówkami.
Przecież...
No kur#a.
Chłopak lekko otworzył usta, jakby w zaskoczeniu.
Szybko spuściłem wzrok odwracając się i odchodząc.Mogłem się spodziewać wszystkiego, ale co to ma być do cholery?!
Teraz to wszyscy będą wiedzieć, że blondyna dostała wpierdol.
Ale będzie beka.Dlaczego musiałem tutaj kogoś spotkać??
Dlaczego tym kims musiał być właśnie Beaumont??
Czy ja muszę zawsze przyciągać takich frajerów?
Już widzę tą kpinę tryskającą ze wszystkich stron w szkole, ale jedno mnie zastanawiało.
Przez sekundę zobaczyłem w spojrzeniu Beaumonta coś dziwnego, jakby...
Nie wiem.
Jakby żal?
Nie.
To nie mogło być to, ale to było coś naprawdę dziwnego.
Nie potrafię tego opisać.Przy alejce z nabiałem przeczekałem chyba z 15 minut, aż nie poczułem, że od chłodu lodówki zaczynam się trząść.
Rozglądając się dyskretnie ruszyłem do kasy.
Podchodząc, zobaczyłem go, a raczej czarną katanę znikającą w wyjściu.Dlaczego to ja zawsze mam takie szczęście?
Dlaczego zawsze gdzie jestem ja, musi być też on?!
Zapłaciłem za swoje śniadanie i nie obdarzając kasjerki spojrzeniem wyszedłem, rzucając ciche pożegnanie.
Byłem zły.
Nie wiem czy bardziej na Beaumonta, czy na siebie...
Nie wiem.
Poprostu się wkurzyłem.Szedłem chodnikiem ściskając w dłoni reklamówkę z moimi zakupami.
Nie wiedziałem co mam myśleć o tym wszystkim...
Zażenowanie ogarniało mnie coraz bardziej.Mój krok był szybki i nie miarowy, a ja tłumiłem stęknięcia wywołane bólem.
W pewnym momencie gwałtownie się zatrzymałem, żeby nie udeżyć w...
Czarnego Lange Rovera zaparkowanego na chodniku.
Podniosłem wzrok i ominąłem samochód.
Gdy chciałem zejść ponownie na chodnik uniemożliwił mi to samochód stojący obok- białe BMW m6.Takie samo ma...
Usłuszałem odgłos czyjejś, prawdopodobnie kłótni, która dochodziła zza muru okalającego dom przy którym aktualnie się zatrzymałem.
Z doświadczenia wiedziałem, że takie akcje nie wychodzą mi na dobre, ale...
Nie mogłem się powstrzymać.- Jesteś kretynem!! Czego ty tu nie ogarnąłeś?!? Miałeś jedno zadanie!
- Ku#wa, a czego się spodziewałeś frajerze?!?!
- Uważaj do kogo drzesz japę!! Czego nie rozumiesz w "zastraszyć"!?!?
- Pierdol się!! Sprowokował mnie, a ja robię co chcę!!! Szkoda, że nie widziałeś jak się zajebiście zwinął gdy- tutaj wymiana zdań została przerwana głuchym uderzeniem
- Zmaknij mordę!!!
- Pojebało Cię!??! Dawaj ten pieprzony hajs!! Zrobiłem to co było mi zlecone!
Tutaj wymierzony został kolejny cios i wszystko ucichło.
Ruszyłem dalej szybkim krokiem, żeby nie zostać przyłapanym.
To nie dawało mi spokoju.
O co chodziło?
Dlaczego Beaumont mógłby zlecić komuś zastraszanie..?
Coś mu chyba interesy nie pykły bo jego wspólnik...Gwałtownie się zatrzymałem.
Chwila.
Czarny Lange Rover.
Ten głos.
Beaumont.
Zlecenie...
To nie mogła być prawda.
Oczy otworzyły mi się szerzej w szoku.
Nie, na pewno nie...
A jeśli?
Dlaczego?
Odwróciłem się spoglądając za siebie, brunet wychodził z posesji otwierając BMW.Przyspieszyłem kroku, żeby mnie nie zauważył.
Nie potrafiłem dopuścić tego do siebie, ale wszystko tak idealnie do siebie pasowało.
Jeśli...
Nienawidzę go.
***
Poproszę aaaktywność♡♡♡Do kolejnego😘
CZYTASZ
Without Borders || B&B |☆RANDY☆|
FanficCiężka przeszłość jest chyba jedną z najlepszych lekcji, z której człowiek potrafi wynieść najwięcej. Otrzymując szansę, Andy pragnie wykorzystać ją w 100% aby nie powracać do traumatycznych sytuacji sprzed wyjazdu. Pragnie zmiany. Jednak coś, a moż...