Trzy dni.
Wszedłem do szkoły.
Kaptur bluzy ukrywał rozległe sińce pod oczami i bladą cerę, która wówczas wyglądała dość nienaturalnie.
Korektor matki nawet w połowie nie zakrył skutków cierpienia ostatnich dwóch dni.Żadnej wiadomości.
Żadnego telefonu.
Nic.
- Wyjeżdżam - podniosłem wzrok, który jeszcze chwilę wcześniej dokładnie badał moje splecione dłonie.
Jack ucichł, a oczy wszystkich zwróciły się w moją stronę.
- Słucham? - zaśmiał się Brook.
- Wyjeżdżam - wzruszyłem ramionami, kolejno biegnąc wzrokiem po twarzach moich znajomych.
- Andy, nie śmieszne - Mikey zaśmiał się nerwowo, spoglądając kątem oka na Jacka, który wpatrywał się we mnie z szokiem wypisanym na twarzy.
- Nie żartuję - szepnąłem, starając się z całych sił panować nad głosem.
- Gdzie?! - Brook chwycił mnie za ramię i zacisnął na nim boleśnie swoje chude palce. - Andy, do cholery, jak to wyjeżdżasz?
- Dlaczego?! Jak długo o tym wiesz?- odezwał się Jack, pochylając się nad stołem tak gwałtownie, że ludzie wokół dziwnie się na nas spojrzeli.
- Wyjeżdżam do ojca - mój głos był całkowicie wyprany z emocji. - Dowiedziałem się jakoś tydzień temu... - skłamałem, decydując się na przemilczenie kilku spraw.
- Kiedy?! - odezwał się Brook drżącym głosem. - Dlaczego?
- W środę - spuściłem wzrok, zdając sobie sprawę z tego co właśnie się działo. - Chodzi o pracę mojej matki...
- Przecież... - mruknął Jack, osuwając się na oparcie krzesła. - Do... ojca?
Dobrze wiedzieli, że nie miałem dobrych kontaktów z moim ojcem, więc nie dziwiła mnie ich reakcja.
- Tak.
Przy stoliku zapadła grobowa cisza.
- Będziemy cię odwiedzać - szepnął Mikey, przerywając tą psychiczną katorgę. - Prawda?
- Właśnie, tak szybko się od nas ni- Do Norwegii - przerwałem blondynowi, który zmarszczył brwi.
- Gdzie..?
- Mój ojciec mieszka w Norwegii - zszokowane spojrzenia wpatrywały się we mnie z nieukrywalnym żalem.
- Andy...
- Wiecie, ja chyba muszę na chwilę wyjść - odsunąłem krzesło i wstałem bez jakiegokolwiek innego komentarza.
Szarpnąłem główne drzwi, a chłodny wiatr przebił się do mojego ciała przez materiał mojej bluzy.
Zarzuciłem kaptur na głowę i odwróciłem się aby sprawdzić czy żaden nauczyciel mnie nie widział.
Kierowałem się w dobrze znaną mi stronę, obracając między palcami niewielki plastikowy przedmiot.
Wszędzie było pusto czyli tak, jak lubiłem.Usiadłem na oparciu obdrapanej ławki, kładąc nogi na jej siedzisku.
Wyciągnąłem z kieszeni cienkiego Slima i odpaliłem, przez chwilę wpatrując się w cienki dym unoszący się z końcówki papierosa.- Kto by pomyślał, Andrew Fowler... - zaśmiałem się pod nosem.- Nieładnie.
Zaciągnąłem się i poczułem jak miętowy dym wypełnił moje płuca.
Przymknąłem oczy, rozkoszując się uczuciem drapania w gardle.
![](https://img.wattpad.com/cover/168179242-288-k671516.jpg)
CZYTASZ
Without Borders || B&B |☆RANDY☆|
FanficCiężka przeszłość jest chyba jedną z najlepszych lekcji, z której człowiek potrafi wynieść najwięcej. Otrzymując szansę, Andy pragnie wykorzystać ją w 100% aby nie powracać do traumatycznych sytuacji sprzed wyjazdu. Pragnie zmiany. Jednak coś, a moż...