Andrew
Nie byłem ani w połowie tak dobrym rodzicem jakim chciałbym być, ani na jakiego zasługiwałeś. Rozumiem Twoją złość skierowaną w moją stronę.
Chciałem Ci to powiedzieć osobiście, że żałuję i nigdy nie chciałem aby nasza relacja tak wyglądała. Przepraszam Cię za wszystkie momenty, w których Cię skrzywdziłem i za te, w których mnie brakowało. Nic mnie nie usprawiedliwia, ale chcę abyś miał świadomość, że wcale o tobie nie zapomniałem i dalej Cię kocham.
Przyjechałem aby Cię zobaczyć i porozmawiać, ale widocznie Twoja mama nie poinformowała Cię o niczym, choć przwidziałem to, dlatego też się pojawiłem.
Chciałem Cię poinformować o tym osobiście i nie obarczać wszystkim twojej matki jeszcze bardziej.
Oboje staraliśmy się dążyć do tego aby w końcu być razem, ale dopiero teraz nadażyła się taka okazja.by wszystko naprawić. Niestety nie przewidziałem twojej reakcji, przepraszam Cię synu.
Firma, w której pracuje twoja mama rozszerza zasięgi, ale do tego potrzeba trochę czasu i z tego co się domyślam nie wiesz o tym iż Twoja mama nie powiedziała Ci jeszcze o jej długoterminowej delegacji do Niemczech.
Zanim się zdenerwujesz, spróbuj ją zrozumieć, Andrew.
Wiem, że nasze relacje nie są zbyt dobre, ale wierzę, że mogłyby się one poprawić.
Razem z mamą zadecydowaliśmy, że na dłuższy okres zamieszkasz ze mną w Norwegii.
To było naprawdę(...)Nie byłem w stanie nabrać powietrza do płuc. Moja dłoń, razem z nią kartka zaczęła nienaturalnie drżeć.
Mój odech był płytki, a ja poczułem jakbym całkowicie stracił zdolność ruchu.
Osłupiały wpatrywałem się w koślawe pismo czarnego długopisu.
To był jakiś nieśmieszny żart.
Myślałem, że zaraz obudzę się i okaże się, że to po prostu jakiś popieprzony koszmar.Jak ona mogła?
Mój uścisk gwałtownie się zwiększył, a moja dłoń zacisęła się na niewinnej kartce papieru.
- Nie śmieszne - zaśmiałem się ironicznie, czując jak nad moim ciałem zapanowywuje gniew. - Nie śmieszne, kurwa, w chuj.
Zmiąłem kartkę, a ona z cichym szelestem spadła na podłogę.
Zacisnąłem dłonie i nieobecnym wzrokiem obiegłem swój pokój.
Drżącą dłonią otworzyłem drzwi do pomieszczenia i bezszelestnie idąc korytarzem, zszedłem po schodach.
Nie zapalając światła, wszedłem do kuchni i machinalnie sięgnąłem po stary, bezużyteczny wazon stojący na lodówce.
Wyciągnąłem z niego niebieskie LD i z tryumfialnym uśmiechem odstawiłem naczynie na miejsce.Moja matka nie paliła nałogowo, ale kilka razy dostrzegłem jak odpalała jednego czy dwa i nie byłem idiotą, żeby nie wiedzieć gdzie chowała to gówno.
Wpakowałem opakowanie do kieszeni i jakby nigdy nic wróciłem do swojego pokoju.
Wewnątrz byłem cholernie wkurwiony, ale z zewnątrz tego nie okazywałem, czułem się podle zdradzony i nawet nie miałem z kim podzielić się swoją złością.
Przehandlowali mnie i to jeszcze, kurwa, bez mojej wiedzy.
Miałem tego dość, że nikt mnie o niczym nie informował, nigdy, a ta sytuacja to był po prostu jakiś pierdolony skandal.
Starzy mogli sobie w ogóle pomarzyć, że gdziekolwiek się stąd ruszę.
W dupie miałem te pieprzone Niemcy, a tym bardziej pierdoloną Norwegię.
Skończyło się.
Za niedługo miałem być pełnoletni i nie obchodziło mnie to co myśleli moi rodzice.
Tym razem przeszli samych siebie.
Przegięli.- Żałosne- mruknąłem do siebie, siadając na parapecie i spuszczając nogi luźno od zewnętrznej strony.
Rzuciłem obok siebie inhalator, bo w sumie choć miałem taką możliwość, jeszcze nie uśmiechało mi się zabijać.
Wyciągnąłem papierosa z opakowania, które po chwili znalazło się obok mojej ewentualnej deski ratunku.
Odpaliłem go zapalniczką, którą zgarnąłem po drodze i przymykając oczy, zaciągnąłem się duszącym dymem, który całkowicie wypełnił moje płuca.
Opanowałem nagły atak kaszlu tylko żeby ponownie zaciągnąć się dymem z tlącego się szluga.
Czułem jak moje gardło ścierało się, a krtań płonęła żywym ogniem, ale mimo to sięgnąłem po następnego.
Profilaktycznie użyłem inhalatora.
Potem poszło już gładko, po drugim szło już jakoś lepiej.
Przerwałem w trakcie dopalania czwartego papierosa, gdy zawroty głowy przyprawiały mnie już o mdłości.Chwiejnym krokiem zszedłem z parapetu i wtoczyłem się do łazienki, w której po chwili zwróciłen wszystko, co jeszcze zalegało mi w żołądku.
Słaby, oparłem się o umywalkę, przepłukując usta i twarz chłodną wodą.Choć na chwilę nie musiałem o niczym myśleć.
Przed oczami latały mi mroczki, a na podwórku zdążyło się już całkowicie rozjaśnić.Zataczając się, doszedłem do łóżka, na które dość boleśnie, bezwładnie opadłem.
W głowie miałem istny wir i nie potrafiłem utrzymać równowagi.
Przycisnąłem twarz do poduszki próbując to opanować, ale nic nie poskutkowało.- Andy...- w pewnym momencie, usłyszałem stłumiony głos mojej matki zza zamkniętuch drzwi do mojego pokoju.
- Idź- warknąłem jakimś nienaturalnym, zachrypniętym głosem. - Nie mam zamiaru z tobą teraz rozmawiać.
Poczułem jak moja głowa zaciska się jeszcze bardziej pod wpływem wypowiadanych słów, ale było warto, bo zdołałem usłyszeć jak kobieta odchodzi.
Znowu zebrało mi się na wymioty, ale tym razem sięgnąłem po drugi inhalator i zaciągnąłem się lekarstwem, które choć w małym stopniu uśmierzyło ból.
Zacisnąłem oczy, a po chwili nieświadomy niczego, po prostu odpłynąłem
***
Trochę mnie tu nie było, ale już jestem.🌹
CZYTASZ
Without Borders || B&B |☆RANDY☆|
FanfictionCiężka przeszłość jest chyba jedną z najlepszych lekcji, z której człowiek potrafi wynieść najwięcej. Otrzymując szansę, Andy pragnie wykorzystać ją w 100% aby nie powracać do traumatycznych sytuacji sprzed wyjazdu. Pragnie zmiany. Jednak coś, a moż...