Przez cały dzień czułem na sobie wzrok drużyny footballowej i słyszałem za sobą ciągłe wybuchy śmiechu.
Starałem się to ignorować, ale było to dość uciążliwe.
Miałem nadzieję, że szybko im przejdzie.
Przecież ten jakże zaje#isty żart był tak zabawny, że mógłby stać się hitem tego miesiąca (wyczuj ten sarkazm), pół szkoły miałoby totalną bekę przez cały semestr.Na przerwie obiadowej starałem się normalnie rozmawiać z ludźmi przy stoliku i nie przejmować się, ale dwuznaczne znaki i gesty pokazywane z loży w moim kierunku skutecznie wyprowadzały mnie z równowagi.
- Andy, coś ty taki blady!- zaśmiał się Jack
Spojrzałem na bruneta i odwzajemniłem uśmiech, a raczej starałem się, choć nie wyszło to chyba najlepiej, bo chłopak zmarszczył brwi.
- Ejj, wszystko w porządku?- spytał szczerze zmartwiony Mikey, gdy podniosłem wzrok
- Trochę, źle się czuję... Ale wszystko w porządku.- nie kłamałem, faktycznie czułem się źle, ale żeby złagodzić sytuację wysiliłem się na uśmiech- Gorąco tu, pójdę do toalety...
- Idę razem z tobą.- powiedział Brooklyn, wstając od stołu
- Nie, nie, zostań.- powiedziałem do chłopaka- Pójdę sam.
- Ale Andy- Spoko, nic mi się nie stanie.- zaśmiałem się, na co blondyn trochę wyluzował
- Jesteś pewny?- spytał, siadając
- Tak.- powiedziałem i posłałem wszystkim ostatni uśmiech, poczym skierowałem się do wyjścia
- Jak nie przyjdziesz na chemię to idziemy Cię szukać.- powiedział Jack za moimi plecami
- A jak Cię znajdziemy gdzieś leżącego pod ławką, na wpółżywego to masz dodatkowo wpie#dol.- dodał Brooklyn, a ja się zaśmiałem i wyszedłem ze stołówki
Doszedłem do celu i wszedłem do jednej z toalet.
Była pusta, tyle dobrze.
Oparłem się rękami o jedną z umywalek i spojrzałem na swoje odbicie.
Często to robiłem.
Potrafiłem długo stać przed lustrem przypatrując się, a czasem i mówiąc do siebie.
Podczas pobytu w Menchesterze robiłem to o wiele częściej niż teraz, ale ta interakcja weszła mi już chyba w nawyk.
W takiej pozycji uspokajałem się i spokojnie myślałem nad wszystkim.Moje błękitne oczy wyraźnie odznaczały się na faktycznie bladej cerze.
Nigdy nie byłem opalony i moja skóra zawsze przypominała pergamin, ale to co zobaczyłem w odbiciu przyprawiło mnie o dreszcze.
Zrobiło mi się zimno, choć przed chwilą sam narzekałem na wysoką temperaturę.
Rozbolała mnie głowa.
Oparłem się o chłodne kafelki czując miły chłód działający na moją głowę.Przymknąłem powieki.
Drzwi do łazienki gwałtownie się otworzyły, a ja podskoczyłem jak oparzony, odrywając się od ściany.
Do pomieszczenia wszedł nie kto inny jak Beaumont.
Gdy mnie zauważył oparł się o framugę, uśmiechając się w ten swój bezczelny sposób.
Gdyby nie był on skierowany w celu wkurwienia mnie to mógłbym stwierdzić, że był nawet uroczy.Czekaj, co?
Nie.
Ściągnąłem usta w cienką linię, chcąc jak najszybciej opuścić pomieszczenie.
Skierowałem się do wyjścia starając się skutecznie i szybko ominąć bruneta.
Miał w sobie coś co mnie tak cholernie wnerwiało, że miałem ochotę przypieprzyć mu w tą
śli-szpetną twarz, ale i coś, co mnie przerażało i czułem przed nim wewnętrzny respekt.W momencie wymijania brązowookiego, skutecznie zatarasował mi drogę swoją ręką.
Denerwowały mnie te jego gwałtowne i szybkie ruchy, ale chyba bardziej moje lękliwe reakcja na nie, które bardzo go satysfakcjonowały.
Spojrzałem na niego spode łba, na co się zaśmiał, a mnie przeszły dreszcze, sam nie wiem dlaczego.
- Chłopcy Ci nie wystarczają, więc obściskujesz się ze ścianą?- parsknął ponownie śmiechem, podnosząc jedną brew do góry
Miałem tego dość.
Z całej siły odepchnąłem ramię brunet żeby wydostać się z potrzasku.
Chłopak nie spodziewał się chyba tak nagłego ruchu, bo zachwiał się od mojej siły.
Szybkim krokiem skierowałem się w jakąś stronę, byle oddalić się od Beaumonta.
Chłopak był szybszy i poczułem silny uścisk, który chwycił mnie od tyłu za ramię i przywarł do ściany.
Chłopak patrzył na mnie z gniewem w oczach.
Machinalnie oparłem rękę o tors bruneta, żeby zrobić choć w małym stopniu bezpieczną odległość między sobą, a Ryanem.
Chłopak spiął się delikatnie na ten gest i spojrzał na moją rękę.
Jego twarz momentalnie złagodniała gdy przypatrzył się mojej dłoni.
Na jej wierzchu dalej widać było lekkie zadrapania, a cały ciąg paliczków był posiniaczony, co odznaczało się na mojej bladej skórze.
Gdy to zobaczyłem, szybko zabrałem dłoń i wyswobodziłem się z potrzasku.
Tym razem uciekłem, poprostu pobiegłem w stronę sali, w której miała odbyć się moja kolejna lekcja.
Przez cały czas udawało mi się ukrywać dłonie, tak aby nikt nie zauważył ran.Dostrzegł to jako jedyny...
***
09.12.18 r.
1 tysiąc wyświetleń w tej książce♡
Dziękuję😍
CZYTASZ
Without Borders || B&B |☆RANDY☆|
FanfictionCiężka przeszłość jest chyba jedną z najlepszych lekcji, z której człowiek potrafi wynieść najwięcej. Otrzymując szansę, Andy pragnie wykorzystać ją w 100% aby nie powracać do traumatycznych sytuacji sprzed wyjazdu. Pragnie zmiany. Jednak coś, a moż...