Cztery dni.
Tyle dokładnie minęło od mojej ostatniej konfrontacji z Beaumontem.
Nie spotkaliśmy się,
nie rozmawialiśmy,
nie minęliśmy się nawet na korytarzu.
Miałem przeczucie jakby chłopaka w ogóle nie było.
Przewinął mi się przez oczy jedynie kilka razy, a gdy złapałem z nim kontakt wzrokowy podczas treningu, nawet nie nawiązał ze mną kontaktu.Zachowywał się jakby mnie w ogóle nie było.
Nie powiem, że mnie to jakoś interesowało, ale od naszej ostatniej rozmowy, czy już nawet od samego spotkania, chłopak stał się dosłownie niewidzialny.Bez przerwy trzymałem się przy boku Brooka lub chłopaków, bo wystarczył jeden, krótki kontakt z lodowatymi tęczówkami Dominica, abym w pewnym stopniu naprawdę zaczynał obawiać się, czy faktycznie jest tak jak powiedział Ryan.
Już sam zastanawiałem się dlaczego tak w ogóle ufałem brunetowi.- Andy wszystko w porządku? - wyrwał mnie z zamyślenia Wyatt - Od kilku dni jesteś jakiś nieobecny.
- Jasne, a co by miało się dziać? - odparłem, przenosząc wzrok na zeszyt z francuskiego, który od początku przerwy, bezlitośnie ściskałem w dłoniach
- Nie rozmawiałeś z nim od wtedy, prawda?
Moje usta opuścił długi wydech, a wzrok przestał błądzić po pobazgranej kartce.
- To widać. - stwierdził chłopak, a ja spojrzałem na niego niezrozumiale
- Jego brak atencji Cię męczy. - wzruszył ramionami
- Słucham? - parsknąłem, a on dalej się we mnie głupio wpatrywał
- Oooo nie, w to mnie nie wkręcisz. - pokręciłem głową - Cokolwiek siedzi Ci w tej twojej zbereźnej główce... NIE. - powiedziałem szybko, bo nie zamierzałem rozmawiać z nim na temat bruneta
Blondyn założył ręce na klatce piersiowej i z wyzywającym spojrzeniem oparł się o ścianę.
- Brook, NIE. - powiedziałem stanowczo, a brew chłopaka znacznie powędrowała do góry
- Ale ja mam z tobą przejebane. - mruknąłem cierpiętniczo, wyrzucają ręce w górę razem z zeszytem tak, że ludzie na korytarzu dziwnie się na nas popatrzyli
- Zawsze. - uśmiechnął się zwycięsko - Więc co zamierzasz zrobić?
- Ja? - prychnąłem - Nic, o co ci chodzi?
- Dlaczego porostu sam z nim nie porozmawiasz? - odparł, a ja spojrzałem na niego wzrokiem typu "serio?", na co odpowiedział tylko wytrzeszczem oczu i pokręceniem głowy w moją stronę
- To Beaumont. - odparłem - Z nim NIE DA się normalnie porozmawiać. - mruknąłem, odwracając wzrok, bo dobrze wiedziałem, że to nie była prawdą
- Czyżby? - sapnął zielonooki - Jakoś wydaje mi się, że jesteś w tej budzie, jak nie i mieście, jedynym, który ma na niego jakiś wpływ. - powiedział poirytowanym tonem, a ja zmarszczyłem brwi, nie bardzo wiedząc jak dobrze zinterpretować słowa chłopaka
- Nie patrz tak na mnie. - odparł - To prawda. Nie wiesz jaki był wcześniej... - dodał ciszej, ale doskonale go usłyszałem
- Co masz na myśli?
- Andy zmieniłeś go. - powiedział patrząc mi się prosto w oczy - Zmieniłeś go na lepsze. To głupio zabrzmi, ale nie wozi się już jak jakiś pieprzony król tego pierdolnika. Zanim tu doszedłeś nie był taki... potulny. Korytarz był istnym Morzem Czerwonym, a jego obecnością poszczycić mogli się tylko nieliczni. Ludzie się go bali, Andy. Potrafił wszcząć bójkę o byle gówno, a teraz? Teraz jest inaczej.
CZYTASZ
Without Borders || B&B |☆RANDY☆|
FanfictionCiężka przeszłość jest chyba jedną z najlepszych lekcji, z której człowiek potrafi wynieść najwięcej. Otrzymując szansę, Andy pragnie wykorzystać ją w 100% aby nie powracać do traumatycznych sytuacji sprzed wyjazdu. Pragnie zmiany. Jednak coś, a moż...