"Zagraj mi coś."

967 107 28
                                    

Weszliśmy po schodach, a chłopak niósł w ręku dwa parujące kubki.

- To ty robisz coś w ogóle oprócz maniaczenia na socialach?- ciągnął rozmowę brunet

- Nie maniaczę!- obruszyłem się, obracając się w jego stronę

Chłopak spojrzał na mnie wymownym wzrokiem i podniósł jedną brew do góry.

- No i co z tego!?- wyrzuciłem ręce do góry, a brązowooki cicho parsknął

- Więc?

Westchnąłem ze zrezygnowaniem.

- Grm n gtrze...- wymamrotałem po cichu

- Słucham?- odparł brunet- B jk coś tm mamrtasz to nic n słysz.- zainicjował tonację mojego głosu, a ja nie mogłem powstrzymać uśmiechu

- Gram na gitarze.- powtórzyłem, ale tym razem wyraźniej

Wpuściłem chłopaka do swojego pokoju, a ten odstawił jeden kubek na moją szafkę nocną, a drugi na biurko.
Usiadł na obrotowym krześle i obrócił się w moją stronę.

- Co się tak patrzysz? Ty.- odparł- Tam-powiedział kolejno wskazując palcem na mnie i na łóżko

- Boże... Jesteś jak moja matka...- jęknąłem, siadając na miejsce, które wskazał chłopak

- Wystarczy, Rye.- mrugnął do mnie, uśmiechając się pod nosem

Osunął się po krześle tak, żeby widocznie było mu wygodnie.
Opierając się o zagłówek przeszkodził mu koc wiszący na oparciu, więc spojrzał w moją stronę i cisnął nim w moją osobę tak, że dostałem nim centralnie w twarz.

- Ej!- warknąłem, gdy chłopak zaczął się chichrać

Chwyciłem poduszkę, którą miałem akurat pod ręką i z całej siły cisnąłem nią w Beaumonta.
Chłopak zaczął się jeszcze bardziej śmiać, gdy poduszka najzwyczajniej w świecie poprostu nawet do niego nie doleciała.
Fuknąłem i założyłem ręce na piersi.

- Andy...- zagadnął Ryan, gdy przestał się już nabijać- Andy, nie obrażaj się na mnie...

- Bo co?- mruknąłem nie patrząc w jego stronę

Szybko pożałowałem swoich słów, bo brązowooki z szybkością wyścigówki rzucił się na mnie, przyciskając mnie do materaca.
Chciałem jeszcze szybko odskoczyć, ale nie zdążyłem, bo chłopak zaczął mnie łaskotać.
Łaskotki to było coś, co posiadałem dosłownie na całym ciele.
To prowadziło do tego, że niemalże od razu brunet mnie obezwładnił.

- Ryan!- piszczałem- P-przestań!- darłem się, bo nie potrafiłem opanować śmiechu

Chłopak w ogóle nie przestawał, ale jeszcze bardziej torturował moje boki, przygwożdżając mnie swoim ciałem.
Oderwał się ode mnie jak oparzony dopiero, gdy zacząłem kaszleć.

- Dobra, przepraszam.- powiedział szybko- Przepraszam. Przepraszam, tylko nie umieraj...

- Złaź.- wydyszałem, odpychając chłopaka siedzącego mi na biodrach, ale ten tylko się uśmiechnął i pochylił w taki sposób, że nasze oddechy mieszały się ze sobą

- A czemu?

- B-bo tak.- przeklnąłem na siebie w myślach za to zająknięcie

- Tak?

Chłopak był kilka centymetrów od mojej twarzy, więc miałem doskonały wgląd na jego czekoladowe oczy.
Były one przysłonięte kręconymi lokami grzywki i  w tym momencie zapragnąłem je odgarnąć, bo w rzeczywistości tylko mi przeszkadzały.
Jego usta były lekko rozchylone, przez które razem z powietrzem otulał mnie za każdym razem ciepły podmuch.

Nie mogłem się oprzeć.

Pociągnąłem bruneta za koszulkę, a on bez żadnego oporu opadł na moje wargi.
To był m ó j  pocałunek, więc chciałem w nim dominować, ale chłopak miał inne plany, bo od razu zaczął ze mną walczyć.
Poirytowany nie dałem mu tej satysfakcji, ale brunet przygryzł moją dolną wargę, więc straciłem na chwilę orientację co Beaumont doskonale wykorzystał.

- Tak.- sapnąłem, spychając z siebie bezwładnego bruneta w taki sposób, że wylądował obok mnie

Oddychaliśmy głęboko, łapiąc tlen do naszych spragnionych płuc.
Żaden z nas się nie odzywał.
Byłem trochę zdenerwowany, ale nie mogłem zaprzeczyć, że chłopak doskonale wiedział co robi.

- Zagraj mi coś.- wypalił Ryan, gdy nasze oddechy się unormowały

- Hmm?- niezrozumiałem na początku o co mi chodziło

- Zagraj mi coś.- powtórzył brunet, kiwając głową w stronę gitary, która stała na szafie

- Nie wiem...- mruknąłem, ale chłopak już podawał mi instrument ponownie kładąc się obok mnie na łóżku

- Proszę...- powiedział, wpatrując się we mnie czekoladowymi ślepiami i robiąc minę małego szczeniaka

Parsknąłem i pokiwałem głową z rezygnacją.
Zawiesiłem rękę nad gryfem zastanawiając się przez chwilę, co mógłbym zagrać.

Po chwili w pokoju dało się słyszeć  płynne dźwięki, które wydawał instrument.
Przymknąłem oczy, dobrze znając wszystkie chwyty i pełną melodię.
Grałem przez dłuższą chwilę, zastanawiając się dlaczego nie robię tego już tak często jak kiedyś.
Gra mnie odprężała i pozwalała zapomnieć o wszystkim co mnie otaczało.
Była moim lekkem na wszystko.

Otworzyłem oczy, gdy moja dłoń wyznaczyła ostatnie akordy melodii.
Nawet zapomniałem o obecności bruneta, więc drgnąłem gdy chłopak się odezwał.

- Ładnie.- powiedział, gdy ostatni dźwięk ulotnił się z pomieszczenia- Sam to wymyśliłeś..?

- Tak.- wzruszyłem ramionami

- Podoba mi się.- odparł- Masz do tego jakieś słowa?

- Nie, nie myślałem nad tym jeszcze...- odpowiedziałem zgodnie z prawdą

- Powinieneś.- stwierdził- Masz talent.

- D-dzięki.- poczułem, że się rumienię

Był chyba pierwszą osobą, od której usłyszałem coś w tym stylu...

Without Borders || B&B |☆RANDY☆|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz