Moi kochani pomyślałam że w związku z tym że nasi chłopcy dawno nie prowadzili jakiejś sprawy to aby nie wyszli z wprawy powinni jakąś dostać.Także zapraszam do czytania i mam nadzieję że wam się spodoba.
--------------------------------------------------------------
Poranek na Baker Street był najmilszą oraz najbardziej leniwą porą dnia. Jak co ranek budziłem się w ramionach mojego ukochanego detektywa, czasami mogąc spoglądać na jego zatopioną we śnie twarz, na której zawsze widniał lekki uśmiech. Wyglądał wtedy niczym anioł, którego posąg można zobaczyć w kościołach. Czasami aby nie zburzyć tego niebiańskiego widoku całowałem delikatnie mojego towarzysza w czoło i wstawałem cicho aby mój ukochany mógł cieszyć się snem, zwłaszcza kiedy nie spał przez kilka dni rozwiązując sprawę.Wtedy spałem na kanapie z głową na kolanach Holmesa, a mój geniusz będąc w pałacu pamięci, delikatnie gładził moje włosy, co stało się jego ulubionym sposobem myślenia.
Teraz zakładając na siebie ubrania modliłem się w duchu aby nie obudzić mojego kochanka. Najwyższa siła wysłuchała moich próśb, ponieważ podczas moich przygotowań do dnia, Holmes tylko mruknął coś przez sen, nakrywając się kołdrą po czubek głowy. Zachichotałem cicho na ten widok, i obdarowałem jeszcze jednym pocałunkiem mojego ukochanego tym razem na jego kruczoczarnych włosach. Sprawdziłem w odbiciu lustra czy wyglądam schludnie i udałem się do Salonu gdzie pani Hudson już układała zastawę na stole.
-Dzień dobry pani Hudson-przywitałem się z uśmiechem do naszej drogiej gospodyni.-A gdzie się podział Toby?-zapytałem nie mogą dostrzec naszego czworonożnego przyjaciela.
-Dzień dobry mój drogi,dzień dobry-zachichotała pani Hudson.-Toby jest u mnie w kuchni, bardzo mu posmakowała szynka którą wczoraj zrobiłam, je już drugą dokładkę. A gdzie się podział pan Holmes ? Czyżby was za bardzo poniosło zeszłej nocy?-zapytała nasza gospodyni, spoglądając na mnie figlarnym wzrokiem.
-Pani Hudson.-odparłem zawstydzony.-Sherlock odsypia sprawę, wie pani że przez nią nie spał oraz nie jadł trzy dni.
Pani Hudson westchnęła, po czy poprawiła naczynia na stole. Nasza gospodyni traktuje Sherlocka jak własnego syna, i martwi się o niego tak samo jak ja.
-Mam zebrać naczynia przygotowane dla pana Holmesa, doktorze.-zapytała Pani Hudson, a jej wzrok skierował się w stronę drzwi sypialni mojej i Holmesa.
-Lepiej niech pani zostawi.-rzekłem, kładąc swoją dłoń na drobnej dłoni naszej gospodyni.-Bóg jeden wie czy Sherlock obudzi się za minutę dwie czy też za pół godziny.
Pani Hudson uśmiechnęła się serdecznie, po czym powiedziała:
-W takim razie mój drogi, ja pójdę po śniadanie do kuchni a ty przypilnuj czy pan Holmes nie opuszcza waszego gniazdka.
Jak ta złota kobieta rzekła, tak też uczyniła. Nie minęło pięć minut a na stole już widniały takie oto potrawy: dorsz w cieście, jajka na miękko, pięknie przypieczone tosty, do których podano dżem i masło oraz ciepła owsianka.
-Pani Hudson przeszła pani samą siebie- odparłem, a pani Hudson zachichotała.
-Tylko nie zjedz wszystkiego sam drogi doktorze, pan Holmes też musi się posilić.-rzekła, poklepując delikatnie mój policzek, po czym zabrała pustą tacę i udała się do siebie. Okropnie głodny nałożyłem sobie owsianki i zacząłem ją jeść czytając gazetę z dzisiejszego poranka. Byłem w połowie artykułu o remoncie torów kolejowych w hrabstwie Surrey, kiedy usłyszałem odgłos otwieranych drzwi, oraz odgłos bosych stóp o drewnianą podłogę. Niebawem poczułem na mojej głowie przyjemny ciężar, oraz ciepło drugiego ciała.
CZYTASZ
Our Baker Street Dżentelmen czyli wiktoriański Johnlock oneshots
FanfictionOneshoty dziejące się w kanonicznym świecie stworzonym przez Sir Artura Conan Doyle o naszych chłopcach z Baker Street 221B