41.Bajka na Dobranoc

118 3 0
                                    

Moi kochani doktor Watson musiał pojechać do pacjenta więc Holmes i Rosie zostali sami w mieszkaniu. Dziewczynka nie może spać  więc Holmes opowiada jej bajkę o Księciu z Dynastii Holmesów i Doktorze Watsonie. Zapraszam do czytania...

----------------------------------------

Wieczór po skończonej sprawie która była najokropniejszą z całej mojej dotychczasowej kariery detektywa-konsultanta. Mój drogi Watson, którego od trzech lat mam zaszczyt nazywać swoim mężem, musiał wyjechać do nagłego pacjenta. Więc ja zostałem aby zaopiekować się naszą córką Rosamundą, która dwa dni temu zachorowała nam na przeziębienie.

-Tata.-dobiega do mnie cichy głosik, który zaraz zmienia się w atak kaszlu.Wstaję z fotela i podchodzę do mojej córki która stoi w drzwiach swojej sypialni, trzymając w swoich małych ramionach ulubionego przez nią pluszowego misia, którego dostała od naszych specjalistów.

-Co się stało moja droga pszczółko?-pytam, klękając naprzeciwko naszej księżniczki i tuląc ją do siebie.

-Nie mogłam spać tato.-wyszeptała Rosamunda, kładąc swoją główkę, którą okalają kręcone blond włosy, na moje ramię. Nawet przez materiał mojego szlafroka czuję jak gorączka trafi jej małe ciało.

-Zaraz coś na to poradzimy słoneczko.-rzekłem, całując delikatnie jej włosy i podnosząc ją, aby zaraz otulić małą pszczółkę ciepłym kocem i ułożyć na łóżku.-Chciałabyś usłyszeć bajkę, moja mała pszczółko?-zapytałem siadając na łóżku, a tuż obok mojej nogi ułożył się Toby, opierając głowę na swoich łapach.

-Tak tato.-potwierdziła Rosamunda, kiwając głową.-A o czym ona będzie?

Zamyśliłem się na moment, a mój wzrok spoczął na fotografii, która została zrobiona w dniu mojego i Johna ślubu. Nawet nie wiem kiedy na moją twarz wstąpił uśmiech.

-Będzie to bajka o tym jak książę z dynastii Holmesów zapoznał się z szanowanym doktorem Watsonem, by potem zakochać się w sobie.-zakomunikowałem, a Rosie natychmiast ułożyła się wygodniej w pościeli, spoglądając na mnie swoimi dużymi niebieskimi oczami, w których tliła się ciekawość. Nabrałem powietrza i zacząłem opowiadać.

Tysiąc lat temu, na pewnej wyspie żyła rodzina królewska z dynastii Holmesów, w zamku ze złota. W zamku krzątała się służba aby wypełnić każde życzenie swoich chlebodawców. Rodzina składała się z dwóch braci oraz matki. Królowa kochała swoich synów, z całego swojego serca, lecz niedługo odeszła zostawiając królestwo w rękach swojego najstarszego syna, który uwielbiał nosić ciężar korony. Młodszy z jej synów kochał zagadki i pomoc ludziom. Pewnego dnia stary doktor którego obaj książęta uwielbiali, odszedł na spotkanie matki książąt, lecz zostawiając adres swojego dawnego ucznia, którego po naradzie, bracia natychmiast na zamek przywołali. Nowy doktor był młody, miał blond włosy, jego oczy były tak niesamowicie błękitne, że niebo przy nich bladło i stawało się nijakie, natomiast nad jego czerwonymi ustami widniały bujne wąsy.

-Ty jesteś doktor Watson?-zapytał starszy z braci, siedząc na złotym tronie a jego brat stał koło tronu nie odzywając się.

-Tak wasza wysokość.-odpowiedział doktor, kłaniając się nisko.

-Ma pan taką samą opinię jak pański mistrz.-rzekł starszy brat kiwając głową.

Młodszy z braci obserwował w tym czasie doktora, oczarowany jego śmiałością, dobrym wychowaniem oraz pięknem jakim emanował całą swoją obecnością,

-To dobry lekarz bracie.-rzekł młodszy brat do starszego, nie mogąc oderwać wzroku od przybysza.Starszy brat spojrzał na swojego młodszego bratka, po czym pokiwał głową ze zrozumieniem.

Our Baker Street Dżentelmen czyli wiktoriański Johnlock oneshotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz