9."Honor Kochanka" cz.2

272 10 5
                                    

Moi kochani.  oddaje w wasze ręce drugą część shota. Bez zbędnego gadania zapraszam was do czytania.

---------------------------------------------------


-Panie Holmes, klientka do pana.-rzekła pani Hudson wchodząc do salonu.

-Proszę ją zaprosić pani Hudson.-odparł Sherlock, siadając w fotelu a ja zająłem miejsce na fotelu naprzeciwko.

Do salonu weszła nie za wysoka młoda dziewczyna, o blond włosach, szczupłej twarzy oraz dużych zielonych oczach. Ubrana w piękną, prostą szmaragdową suknię.

-Który z panów to pan Sherlock Holmes?-zapytała nieśmiało.

-To ja droga pani.Proszę niech pani wejdzie i usiądzie na sofie.-odparł Holmes do klientki.-A to jest mój biograf i wspólnik doktor Watson.-przestawił mnie mój przyjaciel, na co klientka odpowiedziała nieśmiałym kiwnięciem głowy, i zajęła wskazane przez mojego przyjaciela miejsce.

-Nazywam się Ann Hardwick- zaczęła od przestawienia się  nasza klientka.

-Utrzymuje się pani z pisania na maszynie w pobliskiej kancelarii adwokackiej,prowadzonej przez pana Edwarda Blackwooda z którym łączą panią bliskie stosunki.Mam rację panno Hardwick?-odparł Sherlock, zapalając fajkę.

-Oczywiście. Skąd pan to wie?-zapytała panna Hardwick zdumiona.

-To proste droga pani.-rzekł mój najdroższy, układając dłonie w piramidkę.-Ma pani płaskie opuszki palców, co morze świadczyć o pisaniu na maszynie lub graniu na pianinie,jednakże pani karnacja nie wskazuje na nauczycielkę muzyki, więc świadczy o tym że pisze pani na maszynie. A o bliskich stosunkach z panem Blackwoodem wiem z artykułu który znajdował się dwa dni temu w „The Times",gdzie zamieszczona była informacja o pani zaręczynach z panem Blackwoodem.

-Niebywałe panie Holmes.-odparła panna Hardwick.

-Cóż takiego panią do nas sprowadza panno Hardwick?-zapytałem, z moim nieodłącznym notesem na kolanach.

-Już opowiadam panie doktorze. Chodzi o mojego narzeczonego Edwarda. Dwa dni temu zniknął nie zostawiając żadnej wiadomości.

-Czy jego zachowanie było inne niż zazwyczaj?-zapytał mój przyjaciel wstając ze swojego fotela i stając za moim fotelem opierając dłoń o zagłówek.Panna Hardwick,zamyśliła się na moment po czym odparła:

-Nie panie Holmes.Jednakże godzinę przed moim wyjściem był podenerwowany w związku z ubogim mężczyzną który zjawił się tego samego dnia, rozmawiał on z Edwardem przez pół godziny. Po czym owy jegomość wyszedł wściekły z gabinetu Edwarda.

-Czy wie pani kim dokładnie był ten mężczyzna?-zapytałem, robiąc notatki.

-Niestety ale nie wiem doktorze.

-Czy w mieszkanie pani narzeczonego jest w stanie nienaruszonym?-zapytał mój przyjaciel, podchodząc do kominka.

-Oczywiście panie Holmes.-odparła panna Hardwick.

-Czy razem z doktorem moglibyśmy obejrzeć mieszkanie pana Blackwooda?

-W każdej chwili panie Holmes, mam zapasowe klucze przy sobie.-odpowiedziała panna Hardwick, wyjmując z małej torebki wspomniany pęk kluczy.

-Fantastycznie.-odparł mój kochanek i razem z panną Harwick udaliśmy się do mieszkania Edwarda Blackwooda.

Mieszkanie ta znajdowało się nad biurem adwokackim zaginionego. Było to średniej wielkości mieszkanie urządzone w dobrym guście. Holmes od razu zabrał się do pracy, przeszukując salon. Ja natomiast przyjżałem się fotografi stojącej na komodzie.Przedstawiała ona czarnowłosego dżentelmena o jasnych oczach, ubranego w czarny garnitur.

-To pani narzeczony?-zapytałem panny Hardwick.

-Tak, to Edward.-potwierdziła panna Hardwick.-Niech panowie wezmą tą fotografie jeśli się panom do czegoś przyda.

-Oczywiście, bardzo nam się przyda panno Hardwick.-odparł mój przyjaciel, podchodząc do nas.-Czy możemy zajrzeć do sypialni pana Blackwooda?-zapytał mój przyjaciel.

-Oczywiście panie Holmes. Sypialnia jest zaraz za tymi drzwiami naprzeciwko.-odparła panna Hardwick.

Udaliśmy się we wskazanym kierunku, po czym otworzyliśmy dębowe drzwi. Naszym oczom ukazała się niezbyt duża sypialnia z dwuosobowym łóżkiem przykrytym czerwonym pledem stojącym pod ścianą, po prawej stronie łóżka stał mały stolik nocny. Naprzeciwko łóżka stała duża drewniana szafa. Przeszukaliśmy z moim kochankiem sypialnię, jednak moje oczy nie zwróciły uwagi na nic szczególnego, natomiast Sherlock z miną zwycięscy schował kawałek kartki do kieszeni marynarki. Z tajemniczym uśmiechem mrugnął do mnie po czym poszliśmy, dołączyliśmy do panny Hardwick czekającej na nas w salonie.

-Odkryli panowie coś?-zapytała panna Hardwick gdy tylko nas ujrzała.

-Niewiele panno Hardwick.-odparł mój najdroższy przyjaciel.-Jednakże pewne elementy układanki ujawniają się. Proszę nie tracić nadziei niedługo rozwiążę tę sprawę.A tymczasem razem z doktorem udamy się na Baker Street aby ustalić dalsze kroki w naszym dochodzeniu.

-Proszę się nie martwić, na pewno odnajdziemy pani narzeczonego.-rzekłem do panny Hardwick.

-Mam taką nadzieję iż Edward jest żywy.-odparła panna Hardwick.

Po pożegnaniu się z panną Hardwick udaliśmy się spowrotem na Baker Street, gdzie Holmes wyjaśnił mi cóż takiego znajdywało się na kartce którą schował do kieszeni oraz przywitał nas uradowany naszym powrotem Toby. Na kartce znajdowała się  godzina najwcześniej jadącego pociągu do Sussex.Podekscytowany Sherlock, przystanął przy kominku przez chwilę wpatrując się w ogień. Natomiast Toby ułożył się u moich stóp łasząc się.

-John kochanie.-odezwał się po chwili Sherlock nadal wpatrując się w ogień.-Powiedz mi skarbie kiedy dokonano tej zuchwałej kradzieży klejnotów?-zapytał mój kochany odwracając się do mnie.Sięgnąłem po gazetę odnajdując artykuł o którym wspominałem dziś rano.

-Dwa dni temu skarbie.-odparłem.-Myślisz że te dwie sprawy coś łączy?-zapytałem podczas gdy Sherlock usiadł obok mnie na sofie.

-Nie wiem mój drogi Jeżyku. Muszę teraz zgłębić się w swój pałac pamięci z fajką możliwe że nawet i dwiema oraz tobą obok mój kochany. Nie będzie mnie z tobą umysłem przez dwie, góra trzy godziny.

Z uśmiechem na ustach ułożyłem fajkę oraz perski pantofel z tytoniem na małym stoliku naprzeciwko sofy oraz położyłem swoją głowę na kolanach mojego ukochanego. Zapach palonego tytoniu oraz czuły dotyk na moich włosach sprawiły iż zapadłem w sen godny tylko snu zimowego jaki zapada niedźwiedź kiedy tylko zima i mróz widnieją nad krajem.


Sen który mnie zmorzył  w niczym nie przeszkodził mojemu kochankowi w myśleniu. Kiedy tylko otworzyłem oczy Holmes gładził moje ramię z uśmiechem, który wskazywał iż jest już pewien co powinien robić..Ja natomiast uśmiechnąłem się sennie przymykając na moment oczy.

-Wstawaj mój drogi Jeżyku, sprawa jest już prawie rozwiązana musimy tylko złapać pociąg.-rzekł mój drogi detektyw składając pocałunek na moim policzku.

----------------------------------------------------------------

tak więc oto za nami kolejna część shota. Cóż takiego Holmes odkrył. No cóż nie powiem i dowiecie się tego kochani niedługo. Mam nadzieję że wam się podobało i nie zapomnijcie skomentować i ogwiazdkować (jeśli oczywiście macie na to ochotę, do niczego nie zmuszam). Do zobaczenia w kolejnym i papa całusów sto dwa 😚😚😚

Our Baker Street Dżentelmen czyli wiktoriański Johnlock oneshotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz