Moi kochani, nasz drogi Holmes przez sprawę, przez tydzień w ogóle nie spał ani nic nie jadł, bo jak zwykle to mówił: "nie chciał tracić energii na trawienie i sen ponieważ ta energia jest mu potrzebna do myślenia". W końcu kiedy sprawa została rozwiązana, to nasz detektyw śpi jak suseł a doktor Watson przygotowuje mu niespodziankę przy drobnej pomocy pani Hudson. Bez dalszego przedłużania zapraszam was do czytania.
---------------------------------------------------------------
Mój drogi Holmes przez ostatnią sprawę przez tydzień nie zmrużył oka, ani nie przyjął żadnego posiłku, pomimo moich próśb i nalegań. Dzisiaj mój przyjaciel w końcu rozwiązał uciążliwą sprawę zaginięcia Lady Brown i teraz spokojnie odsypiał w naszej sypialni. Z czułym uśmiechem na ustach poprawiłem kołdrę okalającą ciało mojego drogiego detektywa i ucałowałem jego wysokie czoło. Sherlock zamruczał i przewrócił się na drugi bok a kołdra zsunęła się ukazując jego plecy które zakrywała koszula nocna , po raz kolejny otuliłem pierzyną mojego kochanka, i wyszedłem cicho z naszej łożnicy, zamykając drzwi najciszej jak tylko mogłem.
-Waruj Toby.-powiedziałem do Toby'iego, który natychmiast ułożył się obok drzwi sypialni,a ja zszedłem po schodach do pani Hudson, która czekała na mnie w kuchni.
-O już jesteś kochaniutki.-rzekła pani Hudson, obdarzając mnie matczynym spojrzeniem kiedy tylko przekroczyłem próg kuchni.
-Tak pani Hudson. Możliwe że Sherlock będzie spał około sześć godzin więc mamy czas aby nauczyła mnie pani ugotować te przepyszne danie o którym mi pani mówiła ostatnio.-powiedziałem do naszej gospodyni.
-Niech sobie pan Holmes pośpi, naprawdę aż serce mi się kraja, kiedy ten biedaczek tak się katuje.-powiedziała pani Hudson, kierując wzrok na sufit a dokładnie w miejsce gdzie znajdywała się nasza sypialnia. Ja zarumieniłem się kiedy doszło do mnie jak często pani Hudson musiała słyszeć sypialniane ekscesy, oraz odgłosy wydawane przeze mnie i mojego ukochanego. Pani Hudson spojrzała na mnie i przytuliła mnie do siebie mówiąc:
-Och nie martw się mój drogi, z moim mężem głośniejsze odgłosy wydawaliśmy w łożu, więc to co od was czasami słyszę przypomina mi moją własną młodość.
Przy ostatnim zdaniu nasza gospodyni zachichotała i pociągnęła mnie do blatu w kuchennego gdzie stały już przygotowane surowce. Kiedy zdjąłem marynarkę nasza gospodyni pomogła założyć mi fartuch po czym zabraliśmy się do dzieła. Najpierw zrobiliśmy ulubione ciasto Sherlocka oraz ciasteczka owsiane, aby mogło na czas wystygnąć i potem zabraliśmy się za danie główne, czyli jajka po wiedeńsku z bekonem z tostami które były przypieczone na złoty kolor, oraz potrawka z kurczaka . Do tego zaparzyliśmy ulubioną herbatę mojego drogiego detektywa. Zdążyliśmy w samą porę w przystrajaniem tacy. Ponieważ kiedy tylko wszedłem na górę z tacą Toby już wąchał pod drzwiami sypialni. Delikatnie otworzyłem drzwi uważając aby nie upuścić tacy i wszedłem do środka. W tym samym momencie Sherlock przewrócił się na drugi bok i otworzył swoje piękne oczy.
-Dzień Dobry kochanie.-odparłem, i z czułym uśmiechem na mojej twarzy podszedłem do łóżka.
-Dzień Dobry Jeżyku.-rzekł mój ukochany, przeciągając się cudownie i siadając na łóżku opierając się o zagłówek.-A jakaż to okazja mój drogi, że przynosisz mi śniadanie do łóżka które zrobiłeś wspólnie z naszą kochaną panią Hudson?-zapytał Sherlock, a jego oczy błądziły po mojej sylwetce kiedy postawiłem tacę na kolanach mojego detektywa.
-Bez okazji słońce.-powiedziałem, siadając obok mojego słońca i obdarowując go całusem w policzek.-Ale skąd u licha wiedziałeś że, to ja zrobiłem śniadanie z drobną pomocą pani Hudson?-zapytałem.
Holmes zachichotał i wkładając mi do ust tost, powiedział:
-Mój skarbie, na spodniach masz ślad po mące, czyli po przygotowywaniu tego oto z pewnością smacznego ciasta którego dwa kawałki widnieją na talerzyku i ciasteczek owsianych leżących na tym samym talerzyku , oraz na twojej prawej ręce tuż pod mankietem koszuli widnieje delikatne oparzenie po oleju, na którym razem z naszą kochaną gospodynią smażyliście bekon, natomiast na prawym mankiecie widnieje malutka plamka z sosu z potrawki.-wyjaśnił mój ukochany, całując delikatnie wspomniane oparzenie i pokazując mi mój prawy mankiet koszuli.-Poza tym Jeżyku jestem tobie strasznie wdzięczy za ten miły początek mojego dnia.
-Ależ proszę skarbie.-odparłem z uśmiechem.
-Również strasznie zgłodniałem, więc mój drogi, opróżnimy tą tacę wspólnie.-dodał Sherlock z czułym uśmiechem i obejmując mnie w pasie lewym ramieniem.
-O nie mój drogi.-odparłem.-To ty zjesz całą tacę sam. Przecież nic nie zjadłeś od tygodnia.
-O nie John zjemy to wszystko we dwoje albo w ogóle nie tknę jedzenia.-rzekł Holmes.-W końcu cóż byłby z ciebie za kucharz mój drogi gdybyś nie spróbował własnego dzieła.-dodał mój ukochany z uroczym wyrazem twarzy, któremu nie byłem w stanie się oprzeć, więc zgodziłem się i już za chwilę obydwoje zmagaliśmy się z daniami, które dopiero zauważyłem że nałożyłem za dużą porcję na talerze. Po skończonym posiłku nie opuszczaliśmy łóżka, leżąc wtuleni w siebie nawzajem i rozmawiając o przeszłości, przyszłości oraz teraźniejszości. Sunąc plany i marzenia. Od czasu do czasu żartując i dokuczając sobie wzajemnie. Oczywiście w żartach. Nie obyło się również bez kradzieży kilku pocałunków oraz wyznań miłości, których obydwoje tak bardzo potrzebowaliśmy.
----------------------------------------------
Tak więc oto zakończyliśmy tego shota.
A bym zapomniała chłopcy chcą wam coś powiedzieć:
Holmes: Widzisz je?
Watson:Kogo?
Holmes:Te urocze istoty które teraz się nas patrzą.
Watson:Awwww
A teraz przed wami kochani Sherlockowe oczy kota ze Sherka o którym wspominał nasz drogi Watson:
"Ten wyraz twarzy. Kiedy Holmes czegoś chce nie potrafisz mu odmówić"
Mam nadzieję że wam się spodobało i nie zapomnicie ogwiazdkować i skomentować (jeśli oczywiście chcecie do niczego nie zmuszam). Do zobaczenia w kolejnych i papa całusów sto dwa😚😚😚
CZYTASZ
Our Baker Street Dżentelmen czyli wiktoriański Johnlock oneshots
FanfictionOneshoty dziejące się w kanonicznym świecie stworzonym przez Sir Artura Conan Doyle o naszych chłopcach z Baker Street 221B