Moi kochani, po rozwiązanej sprawie chłopcy decydują się aby pójść do Tureckiej Łaźni. Bez zbędnego przedłużania zapraszam do czytania.
----------------------------------------
-Jak już pani mówiłem, lady Craven, za zniknięciem pani męża stoją długi karciane, więc pani małżonek uciekł przed swoimi wierzycielami na kontynent.-rzekł Sherlock do siedzącej na sofie Lady Craven.
-Ale dlaczego nie zostawił mi żadnego listu?-zapytała Lady Craven, ocierając łzy chusteczką.
-Było mu wstyd przed panią ,że przez swoje uzależnienie od grania przepuścił tak wiele pieniędzy.-powiedziałem do roztrzęsionej kobiety, podając jej kieliszek Brandy na zszargane nerwy, którą młoda dama wypiła.
-Lecz miał w sobie tyle honoru że nie przepuścił pani posagu.-powiedział mój najdroższy, stając przy oknie naszego salonu.
-Przynajmniej będę miała na chleb.-powiedziała Lady Craven, wstając z kanapy i podchodząc do mojego męża.-Ile wynosi pańskie honorarium?-zapytała Lady Craven, wyjmując z torebki plik weksli. Mój ukochany położył swoją smukłą dłoń na małej dłoni Lady Craven i rzekł:
-Nie miałbym serca żądać od pani pieniędzy. Sama sprawa była dla mnie istnym zaszczytem.
-Jest pan pewien, panie Holmes?-zapytała Lady Craven, spoglądając z niedowierzaniem na mojego męża.
-Oczywiście Lady Craven. Teraz powinna pani zadbać o siebie.-oświadczył mój kochany detektyw.
-Dziękuję panie Holmes, dziękuję doktorze Watson.-rzekła Lady Craven, wymieniając z nami uścisk dłoni, po czym wyszła zamykając za sobą drzwi naszego salonu. Usłyszeliśmy jej oddalające się kroki oraz jak żegna się z panią Hudson. Westchnąłem i usiadłem na fotelu pocierając skronie.
-Co za drań z tego Lorda Cravena.-rzekłem, a mój drogi Sherlock usiadł na podłokietniku zajmowanego przeze mnie fotela, biorąc moją dłoń w swoje smukłe palce, spoglądając na mnie z czułością w swoich pięknych oczach.
-Podzielam twoje zdanie mój drogi Jeżyku.-rzekł mój kochany detektyw, składając czuły pocałunek na mojej dłoni.-Lecz teraz moje kochanie, spędźmy miły wieczór nie rozmawiając o Lady Craven i jej okropnym mężu.-powiedział mój najdroższy, a ja ożywiłem się na to oświadczenie i zapytałem:
-Masz już jakiś pomysł skarbie?
Mojemu najdroższemu małżonkowi zagościły w oczach psotne iskierki, a on sam oznajmił poważnym tonem:
-Co powiesz moje kochanie na Turecką Łaźnie?
-O Boże tak.-westchnąłem a na moje usta wstąpił szeroki uśmiech. Razem z Sherlockiem mieliśmy słabość do Tureckich Łaźni w których zawsze mogliśmy odpocząć.
-Więc w drogę Jeżyku!-zawołał, śmiejąc się, mój ukochany i pociągnął mnie w stronę drzwi wyjściowych z naszego salonu, gdzie założyliśmy cylindry na głowy i wzięliśmy w nasze dłonie laski. Będąc już na zewnątrz mój drogi detektyw przywołał dorożkę która zawiozła nas prosto pod drzwi łaźni znajdującej się na Tottenham Court Road. Był to ogromny budynek z podwójnymi drzwiami. Kiedy weszliśmy do środka powitał nas wysoki młodzieniec, który zaprowadził nas do szatni, gdzie zostawiliśmy swoje ubrania i przepasani ręcznikami udaliśmy się do małego,dusznego pomieszczenia, gdzie usiedliśmy obok siebie na ławkach trzymając się za ręce. Rozluźniony położyłem głowę na ramieniu mojego ukochanego i z czułym uśmiechem na ustach gładziłem nagą klatkę piersiową mojego drogiego Sherlocka. Natomiast mój detektyw ułożył swoją głowę na mojej . Na wierzchu mojej dłoni czułem dotyk kciuka mojego ukochanego, tak delikatny niczym muśnięcia skrzydeł motyla.
CZYTASZ
Our Baker Street Dżentelmen czyli wiktoriański Johnlock oneshots
FanfictionOneshoty dziejące się w kanonicznym świecie stworzonym przez Sir Artura Conan Doyle o naszych chłopcach z Baker Street 221B