No cóż moi kochani, jak sam tytuł wskazuje nasi chłopcy na jeden dzień zamieniają się ubraniami. Bez dalszego przeciągania zapraszam was moi kochani do czytania.
------------------------------------------------------------
Był to ponury Londyński dzień, a ja z samego rana udałem się do mojego gabinetu gdzie prowadziłem praktykę lekarską. Dzisiaj miałem jedynie pacjentów umówionych do mojego gabinetu, lecz byłem przygotowany na kilka niezapowiedzianych wizyt. Możliwe że zapytasz się mój drogi czytelniku:"Dlaczego?". Otóż pod płaszczem miałem założoną drobną rzecz za którą mój przyjaciel się nie pogniewa, że ją pożyczyłem bez jego wiedzy. Tą rzeczą była marynarka mojego drogiego Holmesa, która pachniała nim, oraz dzięki niej czułem, że Sherlock jest razem ze mną w gabinecie i jak tylko pacjent lub pacjentka opuści mój gabinet, mój najdroższy zaraz podkradnie się do mnie i złoży czuły pocałunek na moim karku lub policzku. A dzisiaj tego właśnie potrzebowałem. Moi dzisiejszy pacjenci nie byli zbyt mili, a wszystko za sprawą, iż właśnie panował sezon na zachorowanie na przeziębienie. Zatkany nos, gorączka i inne objawy które dotykały zarówno dzieci jak i dorosłych. Po pierwszych trzech pacjentach marynarka mojego ukochanego była niczym wstążka, którą podarowała dama swojemu rycerzowi. Do kolejnych wizyt miałem przerwę dziesięciominutową, więc wtuliłem swoją twarz w czarny materiał, i od razu wyczułem zapach mydła, odczynników chemicznych, tytoniu oraz męskich perfum, który za każdym razem sprawiał że czułem się jak w moim własnym małym raju. To dało mi siłę aby móc przyjąć pozostałych pacjentów. Po skończonej pracy, zebrałem swoje rzeczy i udałem się na Baker Street, gdzie zastałem rozchichotaną panią Hudson schodzącą z góry, która spojrzała na mnie, roześmiała się jeszcze bardziej i udała się do siebie. Zdziwiony udałem się na górę, gdzie już w progu przywitał mnie Toby machający ogonem i dopraszający się pogłaskania, co też z uśmiechem na ustach uczyniłem. Szczęśliwy z chwili uwagi Toby pobiegł na dół, najwyraźniej chcąc być też pogłaskany przez naszą gospodynie. Nucąc wesołą melodię pod nosem, zdjąłem rozpięty płaszcz, kapelusz oraz odłożyłem na komodę laskę. W radosnym nastroju wszedłem do salonu gdzie odkryłem powód chichotu pani Hudson. Mój kochanek siedział w swoim fotelu paląc fajkę, ubrany w mój szlafrok, który od czasu do czasu gładził z delikatnym uśmiechem.
-Ah mój drogi Jeżyku!-zawołał Sherlock widząc mnie opartego o framugę drzwi.-A więc dobrze wydedukowałem, gdzie podziała się moja ulubiona marynarka.Cóż za fascynująca była to sprawa!
-A więc byłem na szczycie listy podejrzanych?-zapytałem, podchodząc do mojego ukochanego i siadając na jego kolanach. Mój drogi detektyw, roześmiał się i objął mnie, patrząc na mnie z czułością.
-Byłeś zaraz po pani Hudson, lecz po przesłuchaniu naszej drogiej gospodyni uniewinniłem ją i głównym podejrzanym stałeś się ty, kochanie.
-Czyżbym miał oczekiwać jakiejś kary o wielki detektywie-konsultancie?-zapytałem udając że drżę ze strachu.
-W związku z tym że w mojej marynarce wyglądasz uroczo, a ja zmuszony byłem aby założyć twój wygodny szlafrok.-zaczął mówić swoim głębokim głosem Holmes.-Kara będzie delikatna.-dokończył mój kochanek, mrucząc mi do ucha, a po moim ciele przeszły dreszcze przyjemności.
-A więc rób co musisz mój detektywie.-rzekłem, a w moim głosie brzmiała czysta żądza.
-Pożałujesz żeś to powiedział mój drogi doktorze.-rzekł Holmes, a w jego oczach błyszczało czyste pożądanie. Mój detektyw bez zbędnych słów chwycił moje uda, a ja oplotłem go nogami w biodrach, i zaniósł mnie do sypialni, gdzie po omacku zamknął drzwi na klucz. Kiedy mój kochanek ułożył mnie na łóżku, zaczął agresywnie całować moje usta. Ja z kolei z radością odpowiadałem na te pocałunki, a moje ręce powędrowały do mojego szlafroka który zamierzałem zdjąć z Sherlocka. Mój kochanek natomiast szybko unieruchomił moje dłonie przyszpilając je do materaca, przestając mnie całować.
-Tak naprawdę w mojej marynarce wyglądasz cholernie pociągająco i namiętnie skarbie.-rzekł Sherlock, sam zdejmując jedną ręką swoje spodnie, drugą natomiast przytrzymując mi nadgarstki, co sprawiło że po moim ciele po raz kolejny przeszły dreszcze podniecenia i słodkiego oczekiwania.
-Proszę pocałuj mnie.-wyszeptałem, a mój ukochany natychmiast spełnił moją prośbę, ściągając na oślep swoje i moje spodnie, zostawiając jednak swoją marynarkę oraz mój szlafrok, co jeszcze bardziej sprawiło że poczułem się podniecony i szybkim ruchem uwolniłem swoje ręce i zmieniłem naszą pozycję tak że teraz ja górowałem nad Holmesem, całując go coraz zachłanniej i namiętniej, jednocześnie wykorzystując fakt iż obydwoje byliśmy podnieceni do granic możliwości, ocierając się moją erekcją o erekcję mojego kochanka, chłonąc każdy jego jęk. Na ślepo odszukałem nawilżacza i kiedy już na niego natrafiłem położyłem go obok nas.Przerwałem pocałunek i oddychając szybko zadałem pytanie:
-Ja czy ty, skarbie?
-Ty jeżyku.-odpowiedział mój ukochany, również ledwo łapiąc oddech. Wspólnymi siłami przygotowaliśmy mnie, jednocześnie całując się leniwie. Jęknąłem kiedy poczułem jak długie palce mojego kochanka zahaczają o moją prostatę, podekscytowany nie mogłem się doczekać kiedy poczuję do w sobie. Kiedy byłem już gotowy usiadłem na moim kochanym detektywie, zagłębiając się cal po calu, a Sherlock całował moją twarz, i rozchylone usta. Kiedy poczułem go całego w sobie jęknąłem głośno i zacząłem się powoli unosić i opadać. Z każdą chwilą zacząłem coraz bardziej przyśpieszać a mój kochany poruszał jednocześnie biodrami posyłając nas obu na granicę samokontroli, oraz przyjemności, by po chwili zmienić pozycję w jakiej się znajdowaliśmy. Z każdym ruchem czułem nieograniczoną przyjemność i rozkosz, która obejmowała całe moje ciało. Otoczony odczuciami doszedłem z imieniem Sherlocka na ustach, jak również i mój przyjaciel. Wyczerpany Holmes opadł na mnie, a ja jeszcze przez parę minut przeżywałem najpiękniejszy orgazm w całym moim życiu.
-W porządku kochanie?-zapytał Sherlock, podnosząc się na łokciach i spoglądając mi oczy.
-To było cudowne skarbie.-odparłem, wyciągając przed siebie dłoń i dotykając nią policzka mojego przyjaciela.-Chyba powinienem częściej pożyczać twoje ubrania słońce.-dodałem z rozmarzonym uśmiechem, lecz zaraz oprzytomniałem widząc że Sherlock ma nadal na sobie mój szlafrok a ja swoją koszulę i marynarkę Holmesa.
-Pani Hudson nas zabije.-jęknąłem, a Sherlock zachichotał i odparł:
-Prędzej będziemy musieli sami wyczyścić nasze ubrania.
Roześmiałem się i przyciągnąłem mojego ukochanego do pełnego czułości i miłości pocałunku.
-----------------------------------------------------------
Tak więc oto zakończyliśmy shota. Mam nadzieję że wam się spodobał i nie zapomnicie ogwiazdkować i skomentować ( oczywiście jeśli macie ochotę, do niczego nie zmuszam). Do zobaczenia w kolejnych i papa całusów sto dwa 😚😚😚
CZYTASZ
Our Baker Street Dżentelmen czyli wiktoriański Johnlock oneshots
Hayran KurguOneshoty dziejące się w kanonicznym świecie stworzonym przez Sir Artura Conan Doyle o naszych chłopcach z Baker Street 221B