33.Kiedy Jeden Troszczy Się o Drugiego

183 3 0
                                    

Moi kochani, wpadłam na pomysł aby przedstawić wam kilka sytuacji kiedy nasi chłopcy troszczą się o siebie nawzajem. Także bez zbędnego przedłużania zapraszam was do czytania.

--------------------------------------

Każdy z nas ma taka osobę bez której nie widzi świata i dalszej egzystencji na nim. Właśnie takie jest nasze życie. Mimo ciągłych niebezpieczeństw na które się narażamy razem z moim drogim małżonkiem, mamy również życie które jest dla nas obu niezwykle cenne. To jak troszczymy się o siebie na miejscu zbrodni i podczas pościgów za przestępstwami, tak samo troszczymy się o siebie wśród czterech ścian naszego domu na Baker Street. Kilka sytuacji pragnę opisać tutaj w moich prywatnych zapiskach aby móc do nich wrócić za kilka lat. Pamiętam jak podczas pewnego listopadowego wieczoru, do naszego domu zawitał konstabl z listem od Lestrade'a, w którym informował nas o morderstwie pewnego adwokata, a wszystkie poszlaki znajdujące się na miejscu zbrodni są niejasne dla Scotland Yardu. Mój ukochany tak się ucieszył ze sprawy że natychmiast wybiegł z mieszkania chwytając w biegu płaszcz i cylinder. Udając się za moim małżonkiem spostrzegłem że na komodzie mój drogi detektyw zostawił szalik, więc chwyciłem go jak i również wyszedłem z domu.

-Holmes.-rzekłem kiedy tylko mój najdroższy przywoływał dorożkę.Sherlock odwrócił się w moją stronę, a ja założyłem miękki, wełniany materiał na jego smukłą szyję.-Zapomniałeś szalika mój przyjacielu. Zimno jest na dworzu, lepiej żebyś się nie przeziębił.-powiedziałem, poprawiając szalik mojego ukochanego.

-Dziękuję doktorze.-powiedział mój najdroższy z błyskiem w oczach, po czym wsiedliśmy do zakrytej dorożki i odjechaliśmy trzymając się za ręce.

Pamiętam jak również ścigaliśmy rzezimieszka odpowiedzialnego za dwa napady na banki w Londynie. Już mieliśmy tego gagatka w garści kiedy zdarzył się wypadek. Podczas owego pościgu, niefortunnie źle postawiłem stopę na bruku, czym sprawiłem że przewróciłem się i skręciłem kostkę. Próbując wstać obserwowałem jak złodziej zostaje powalony przez mojego ukochanego i oddany w ręce przedstawicieli Scotland Yardu.

-Watsonie!-krzyknął mój ukochany kiedy tylko spojrzał na mnie, stojącego na jednej nodze i podpierającego się o ścianę jednego z domostw.-Watsonie wszystko w porządku?-zapytał mój ukochany, klękając na brudnym bruku i sprawdzając czy nie zostałem ranny.

-To nic takiego Holmesie. Chyba po prostu skręciłem kostkę.-rzekłem, a mój ukochany dotknął delikatnie wspomnianej przeze mnie części ciała.

-Jedziemy do domu doktorze.-oznajmił mój drogi Holmes.-A wy zabierzcie go do celi i powiedzcie Lestrade'owi i Gregsonowi żeby go nie oszczędzali podczas przesłuchania.-rzekł mój ukochany do konstabli który zasalutowali i zabrali złodzieja na posterunek. Mój drogi Holmes wziął mnie na ramiona niczym pannę młodą i zawołał dorożkę, która zawiozła nas na Baker Street. W mieszkaniu mój małżonek nie odstępował mnie na krok, podając mi herbaty, książkę lub po prostu rozmawiając ze mną, całując mnie i przytulając mnie do swojej piersi gdzie mogłem się rozluźnić zapominając o bólu skręconej w nodze kostki, ułożonej na poduszce.

Pewnego upalnego sierpniowego popołudnia wróciłem do domu z mojego gabinetu gdzie prowadziłem moją skromną praktykę lekarską. Od razu kiedy tylko znalazłem się w zaciszu naszego domu i przywitałem się z Tobym, wszedłem do naszego salonu gdzie siedział mój ukochany, a na jego smukłej twarzy, dokładnie pod prawym okiem widniał ogromny siniak natomiast na lewym policzku widniało głębokie zadrapanie, a sam mój drogi detektyw zdawał się być pogrążony w swoim pałacu pamięci. Jednak Holmes chyba usłyszał moje kroki, ponieważ otworzył swoje powieki i spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczami .

Our Baker Street Dżentelmen czyli wiktoriański Johnlock oneshotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz