12.Dancing, taniec w świetle zachodzącego słońca

253 7 7
                                    


Moi kochani, pomyślałam iż dlaczego chłopcy nie mieli by się cieszyć wspólnym tańcem i jednocześnie  poprawiając naszemu kochanemu doktorowi Watsonowi humoru. Także zapraszam do czytania.

-------------------------------------------------------------

Siedziałem w salonie, pijąc ciepłą herbatę, aby uspokoić zszargane nerwy. Podczas całej mojej praktyki lekarskiej nie spotkałem tak niewychowanego pacjenta, jakiego miałem dzisiaj. Przybyłem do domu jak burza strasząc biedną panią Hudson oraz Toby'iego, przystałem na chwilę przepraszając panią Hudson za swoje zachowanie i poprosiłem o herbatę. Natomiast Sherlocka nie zastałem w naszym domu, więc korzystając z nieobecności mojego ukochanego usiadłem w jego fotelu .Sherlock pojawił się dopiero, kiedy kończyłem pić trzecią filiżankę herbaty a słońce chyliło się ku zachodowi, wystarczyło że tylko spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczami i już wiedział co się stało. Bez słowa podszedł do mnie i ucałował mnie w czoło, a potem w oba policzki i na końcu w usta.

-Holmes nie jestem w nastroju.-warknąłem, ze złością odkładając filiżankę ze spodkiem na tacę.

-Mogę tobie poprawić humor mój Jeżyku kochany.-wymruczał Sherlock, na co prychnąłem pod nosem.

Mój kochanek odszedł dwa kroki do tyłu, wykonał głęboki ukłon się przede mną i wyciągając prawą dłoń rzekł:

-Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zatańczysz ze mną walca, mój drogi doktorze?

-Sherlock na prawdę nie mam na to humoru.-warknąłem, lecz nie zrażony tym Sherlock chwycił moją dłoń i ucałował jej wierzch.-Poza tym nie mamy muzyki.-dodałem, lecz było już za późno, mój kochany detektyw poprowadził mnie na środek naszego salonu i rzekł:

-Nic nam nie przeszkodzi w tym abym nucił melodię.

Nie mogąc nic zrobić poddałem się mówiąc:

-Czasami jesteś niereformowalny, mój drogi.

Mój przyjaciel zachichotał, kładąc prawą dłoń na mojej talii natomiast lewą uniósł splecioną razem z moją prawą dłonią. Swoją lewą dłoń położyłem na ramieniu mojego najdroższego detektywa, a twarz schowałem w zagłębieniu szyi Sherlocka wdychając dobrze znany mi zapach. Mój ukochany zaczął nucić znaną mi melodię walca, i zaczęliśmy się poruszać w takt melodii nuconej przez mojego kochanka. W pewnym momencie przestałem chować swoją twarz i spojrzałem w oczy mojego przyjaciela, a cały zły nastrój mnie całkowicie opuścił, wszystko za sprawą jego pięknych oczu, w których biła miłość w najczystszej postaci. Byliśmy tylko my dwaj, dwie istoty dzielące między sobą bezgraniczną miłość i uwielbienie, tańczący w świetle zachodzącego słońca. Tylko nasza dwójka przeciwko całemu światu. Tylko nasza dwójka pałająca do siebie czystą i wieczną miłością. Tylko my sekretni kochankowie z ulicy Baker Street 221B.

-Kocham ciebie, mój anielski detektywie.-wyszeptałem, a mój ukochany podniósł mnie i złożył na moich ustach pocałunek pełen miłości, okręcając nas dookoła własnej osi.

-Ja również ciebie kocham mój drogi Jeżyku.-odrzekł Sherlock nadal trzymając mnie w swoich ramionach.

-Naprawdę poprawiłeś mi humor skarbie.-rzekłem uśmiechając się.

-Więc czy chciałbyś uraczyć mnie jeszcze jednym tańcem nim udamy się na spoczynek, kochanie?-zapytał mój przyjaciel, a ja roześmiałem się serdecznie i odpowiedziałem:

-Mój Boże tak. Z tobą zatańczę każdy taniec, nawet jeśli prowadziłby on na samo dno piekła.

Sherlock uśmiechnął się do mnie i złożył na moich ustach delikatny pocałunek nim zaczęliśmy tańczyć dalej. Tylko my dwoje i nikt więcej.

Our Baker Street Dżentelmen czyli wiktoriański Johnlock oneshotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz