Moi kochani tak sobie pomyślałam że może by tak przedstawić jeden poranek chłopców. Także jak pomyślałam tak napisałam. Zapraszam was do poranka chłopców.
------------------------------------------------------
Jak każdego ranka obudziłem się otoczony ciepłem, kiedy tylko słońce rozpoczęło swoją wędrówkę po nieboskłonie. Kiedy tylko otworzyłem powieki, ujrzałem najpiękniejszy widok w całym moim życiu, mój małżonek śpiący spokojnie, jego czarne włosy rozsypane były na białej poduszce a na wąskich i niezwykle kuszących ustach widniał delikatny uśmiech, który sprawił że moje serce wstrzymało swój bieg, a na twarzy zawitał pełen czułości uśmiech. Pochyliłem się i ucałowałem delikatnie wysokie czoło mojego ukochanego, już miałem wstać z łóżka kiedy poczułem jak silne ramiona oplatają moje biodra a przyjemny ciężar opiera się o mój bark.
-Zostań Jeżyku, bez Ciebie jest tutaj tak pusto.-doszedł do mnie zaspany głos o głębokim brzmieniu.
Uśmiechnąłem się ciepło i pogładziłem ciemne włosy mojego kochanka i złożyłem na nich pocałunek mówiąc:
-Nigdzie się nie wybieram wyderko, chciałem tylko zasłonić kotary.
Mój kochany detektyw zamruczał coś pod nosem, po czym wciągnął mnie spowrotem na łóżko, gdzie gdzie mój najdroższy trzymał mnie w swoich ramionach a jego przepięknie usta zaczęły całować moje, powoli wyprowadzając mnie z naszego świata, prowadząc nas po krainie gdzie nic nie miał znaczenia i byliśmy tylko my dwaj.
-Sherlock.-wyszeptałem, kiedy rozłączyliśmy nasze usta z przyjemnym dla ucha dźwiękiem.
-Tak John?-zapytał Sherlock, muskając swoimi ustami moje usta.
-Kocham Cię, słońce.-rzekłem, gładząc smukły policzek mojego ukochanego.
-Ja Ciebie również kocham,najdroższy.-rzekł Holmes i ucałował mnie we wnętrze mojej dłoni, powoli przenosząc się na przedramię i ramę pokrywając pocałunkami każdy cal mojej skóry.-Mój kochany, niepowtarzalny doktorze.
Każde dotknięcie miękkich warg mojego ukochanego sprawiał iż oddychałem coraz szybciej i pragnąłem więcej.
-Mój geniuszu.-wyszeptałem.-Mój mężu, mój cały świecie.
Sherlock chciał coś jeszcze powiedzieć, lecz zza zamkniętych drzwi doszedł nas odgłos rwanego materiału. Spojrzeliśmy po sobie po czym szybko poderwaliśmy się z łóżka i pobiegliśmy do salonu skąd dobiegał dźwięk. Mój małżonek szybkim ruchem otworzył drzwi i naszym oczom ukazał się Toby trzymający w zębach resztki poduszki, machający wesoło ogonem na nasz widok a w około było pełno białego pierza. Mój drogi detektyw na ten widok zaczął się śmiać i zebrał trochę piór spoczywających na komodzie podczas gdy ja stałem niczym zamieniony w kamień.
-Pani Hudson nie będzie z tego zadowolona.-powiedziałem z przerażeniem w głosie.
-Spokojnie mój drogi nasza kochana gospodyni nie dowie się. A my mamy dwa dni na posprzątanie.-rzekł Sherlock i dmuchnął mi wypełnieniem poduszki prosto w twarz, a delikatna struktura załaskotała moją skórę, sprawiając że roześmiałem się głośno i również wziąłem w dłoń trochę piór i posłałem je w stronę mojego ukochanego w ramach słodkiego rewanżu czym wznieciliśmy bitwę. Biały puch latał po pokoju, a my obrzucaliśmy się nim śmiejąc się niczym małe dzieci, a Toby biegał wokoło nas szczekając wesoło. W pewnym momencie mój ukochany złapał mnie i przewróciliśmy się na podłogę pokrytą białym upierzeniem które również zagościło w naszych włosach i koszulach, a my śmialiśmy się jeszcze głośniej, pełni beztroski. Spojrzałem na mojego wybranka a czułością i dozgonną miłością, a on spojrzał na mnie z takim samym żarem jaki kiedykolwiek może czuć śmiertelna istota. Tak w zaciszu naszego małego raju, byliśmy tylko my i nasza miłość, a okrucieństwo świata nie miało tutaj racji bytu. Teraz jedyną obecnością prezentowały się tylko dwie osoby:Sherlock Holmes i John Watson, Detektyw-Konsultant i Doktor Wojskowy. Dwie kochające się istoty, które odnalazły się niczym dwie strony tej samej monety,pokrewne dusze, kochankowie oddający się sidłom zakazanej miłości.
-Kocham cię.-wszeptałem składając czuły pocałunek na ustach mojej jedynej miłości.-Kocham cię i już nigdy nie przestanę.
-Ja również cię kocham.-rzekł mój przyjaciel.-Zawsze cię kochałem i już zawsze będę.-oznajmił mój ukochany, oddając pocałunek, w którym odnalazły się nasze uczucia które czasami nie można powiedzieć słowami acz czynami. Nasze szczęście, nasza przyszłość, nasz dom.
-------------------------------------------------
a teraz obrazki:
I tym akcentem zakończymy tego shot mam nadzieję że wam się spodoba i że nie był zbyt krótki. Nie zapomnijcie ogwiazdkować i skomentować (jeśli oczywiście się wam spodobało do niczego nie zmuszam) pozdrawiam was cieplutko i do zobaczenia w kolejnych, papa całusów sto dwa 😚😚😚
CZYTASZ
Our Baker Street Dżentelmen czyli wiktoriański Johnlock oneshots
FanfictionOneshoty dziejące się w kanonicznym świecie stworzonym przez Sir Artura Conan Doyle o naszych chłopcach z Baker Street 221B