Moi kochani, oglądając ostatnio z moim bratem film wojenny, wpadłam na pomysł, iż nasz kochany detektyw mógłby mieć delikatny military kink. Czyli delikatną fantazję seksualną o mundurach wojskowych, a nasz kochany doktor Watson był przecież lekarzem wojskowym. Więc nie zwracając uwagi na mojego brata, który był wpatrzony w ekran i pochłaniał popcorn, zaczęłam od razu pisać shota. Więc bez zbędnego przedłużania, zapraszam was do czytania.
--------------------------------------------------------------
Podczas porządków w moim starym pokoju, natknąłem się na mały kufer w którym były moje rzeczy z wojny afgańskiej. Do tej pory nie chciałem ich oglądać, jednak moja ciekawość czy po tylu latach nadal wyglądają tak samo wzięła górę i po już chwili siedziałem na łóżku przeglądając swoje rzeczy. Wśród nich znajdowała się; stara menażka, dawno nie czyszczony order, hełm, mały nóż wojskowy o którym dawno zapomniałem oraz mundur którego miałem już nigdy nie oglądać, i miałem nadzieję że już się zniszczył, ale wyglądał dobrze, jak na lata spędzone w kufrze . Dobrze pamiętam jak pierwszy raz go założyłem, będąc podekscytowany że mogę służyć mojemu krajowi i jej królewskiej mości.
-Ciekawe czy nadal będzie na mnie pasował?-zastanowiłem się na głos, po czym zacząłem zdejmować swoje ubrania. Kiedy stałem już w samej bieliźnie najpierw spróbowałem założyć spodnie. O dziwo, pasowały jak ulał i nie były ani trochę ciasne. Później przyszła kolej na górną część munduru. Tu również spotkała mnie miła niespodzianka, ponieważ góra też pasowała. Zdziwiony zaistniałą sytuacją,przejrzałem się w lustrze stojącym po mojej prawej stronie. W mundurze wyglądałem dokładnie tak jak i ostatniego dnia mojego pobytu na froncie, jeśli nie liczyć drobnych siwych pasm włosów, na mojej czuprynie. Poprawiłem mankiety munduru i zasalutowałem do swojego własnego odbicia.
-John, kochanie nie widziałeś gdzieś może...-usłyszałem znajomy męski głos który widocznie chciał coś powiedzieć, lecz zabrakło mu słów.Odwróciłem się i ujrzałem Sherlocka który opierał się dłonią o framugę drzwi, stojącego jak skamieniały, a jego oczy omiatały moją sylwetkę jakby spotkał mnie po raz pierwszy w swoim życiu.
-Wszystko w porządku skarbie?-zapytałem podchodząc bliżej mojego ukochanego. Lecz Holmes jedynie na mnie patrzył nie wypowiadając ani słowa. Wtedy zrozumiałem. Holmes lubił mundury, a zobaczenie mnie w mundurze sprawiło iż zaniemówił. Uśmiechnąłem się w duchu, natychmiast formując w mojej głowie mały plan jak to wykorzystać. Natychmiast przybrałem żołnierską postawę i rzekłem:
-Co jest żołnierzu, odpowiadać jak starszy stopniem mówi.
Mój przyjaciel natychmiast przerwał swój stan zawieszenia i po raz pierwszy w życiu usłyszałem jak Holmes nie potrafił złożyć sensownego zdania:
-Ja...Znaczy się...Kochanie...yyy...Skarbie...Jeżyku...Chciałem powiedzieć kapitanie...
Zlitowałem się nad moim ukochanym i pocałowałem go jednocześnie ciągnąc w stronę łóżka na co Holmes przystał bardzo chętnie. Będąc przy łóżku, nie wychodziłem ze swojej roli i kopnięciem zrzuciłem stojący na łóżku kufer, na co mój detektyw jęknął, a mojego kochanka brutalnie, lecz nie za mocno, popchnąłem na łóżko. Mój kochanek patrzył na mnie z zafascynowaniem i pożądaniem. Powoli wspiąłem się na łóżko i usiadłem okrakiem nad moim detektywie.
-Co chciałbyś abym zrobił ci zrobił żołnierzu?-zapytałem, podpierając się rękami po obu stronach głowy mojego ukochanego i aby się trochę z nim podroczyć, otarłem się o jego przyrodzenie.-Zadałem pytanie żołnierzu.-dodałem, ocierając się o mojego kochanka mocniej.
-Wszystko co tylko sobie zamarzysz mój drogi.-odparł Sherlock, a w jego oczach błyszczało pożądanie w najczystszej postaci.
-Dobrze, lecz od teraz masz się do mnie zwracać „panie kapitanie". Rozumiesz żołnierzu?-rzekłem, rozpinając powoli koszulę mojego ukochanego jedną ręką, drugą natomiast ściskając jego przyrodzenie.
-Tak panie kapitanie-potwierdził potulnie mój przyjaciel, a ja wziąłem się powoli to pracy, od czasu do czasu wydając drobne rozkazy tonem nieznoszącym sprzeciwu. Natomiast Sherlock wyglądał jakby był w siódmym niebie, bez skrępowania wzdychając i jęcząc.
-Masz się nie dotykać żołnierzu, dojdziesz tylko na moich ruchach i tylko wtedy kiedy ci rozkażę. Zrozumiano?-rzekłem trzymając nadgarstki mojego przyjaciela, kiedy Sherlock było już nagi lecz ja miałem na sobie mój mundur, wchodząc w mojego ukochanego.
-Tak.-odparł Sherlock, natomiast ja pokręciłem głową i dałem mu mocnego klapsa w pośladek, lecz zaraz pogładziłem zaczerwienione miejsce, które powstało w wyniku zetknięcia się mojej dłoni ze skórą.
-Tak kapitanie.-poprawiłem mojego przyjaciela.
-Tak mój kapitanie.-rzekł natychmiast Holmes a ja zacząłem poruszać biodrami. Najpierw delikatnie i spokojnie, potem coraz szybciej słuchając jęków mojego ukochanego. Czułem się w nim niesamowicie, a dłonie Holmesa były zaciśnięte na moich przedramionach, natomiast jego słodkie usta wypowiadały cały czas moje imię. Kiedy poczułem że jestem już blisko wyszeptałem ochrypłym głosem do ucha mojego przyjaciela:
-Dojdź dla mnie żołnierzu.
Mój przyjaciel doszedł kiedy tylko skończyłem wypowiadać ostatnie słowo, krzycząc głośno moje imię, a ja doszedłem zaraz za moim ukochanym, z imieniem Sherlocka na ustach i niekontrolowanym przekleństwem. Wyczerpany opadłem na ciało mojego kochanka,który zaraz zanurzył swoją dłoń w moich włosach.
-John?-zapytał Holmes.
-Tak kochanie?-odparłem, podnosząc głowę i patrząc na jego piękne oczy.
-Czy mógłbyś zakładać ten mundur częściej?-zadał pytanie Sherlock, gładząc pagony mojego munduru.
Zachichotałem i pocałowałem czubek nosa mojego najdroższego przyjaciela.
-Kiedy tylko będziesz chciał kochanie, kiedy tylko będziesz chciał.-odparłem, składając czuły pocałunek na ustach mojego ukochanego.
-Kocham Ciebie mój kapitanie.-rzekł mój kochanek, oddając pocałunek.
-Ja ciebie również mój żołnierzu.-powiedziałem i złączyliśmy nasze usta w długim i namiętnym pocałunku, dzięki któremu zatraciliśmy się w czasie i przestrzeni.
--------------------------------------------------------------------------
Tak więc oto doszliśmy do końca tego Shota. Mam nadzieję że wam się spodobał, i nie zapomnicie ogwiazdkować i skomentować (oczywiście jeśli macie na to ochotę do niczego nie zmuszam). Na koniec pozostawię tutaj ten oto komiks:
Tak więc tym oto akcentem kończę shota i do zobaczenia w następnych. Papa i całusów sto dwa 😚😚😚
CZYTASZ
Our Baker Street Dżentelmen czyli wiktoriański Johnlock oneshots
FanficOneshoty dziejące się w kanonicznym świecie stworzonym przez Sir Artura Conan Doyle o naszych chłopcach z Baker Street 221B