Moi kochani, do chłopców przychodzą dwoje nieznanych ludzi oraz Mycroft Holmes. Co z tego wyniknie? Przekonajcie się sami...
-------------------------------------------------
Na początku tygodnia kiedy uporaliśmy się z drobnym przemeblowaniem naszego mieszkania, dodając w naszym salonie kącik w którym nasza córeczka mogła bawić się w tym samym czasie kiedy my przyjmowaliśmy naszych klientów. Nasza mała księżniczka ostatnio coraz bardziej interesowała się naszymi sprawami i przyglądała się gościom przybywającym do naszego domu po pomoc. Z początku myśleliśmy że to przejściowe, jednak Rosie coraz częściej zdawała nam pytania dotyczące naszych spraw. Właśnie byliśmy w połowie opowiadania o sprawie „Nakrapianej Przepaski", kiedy do salonu weszła pani Hudson cała blada na twarzy.
-Chłopcy jacyś dżentelmeni do was.-rzekła pani Hudson, mnąc w dłoniach chusteczkę.
-Czy mówili z jaką sprawą?-zapytał mój małżonek, podczas gdy ja położyłem lewą dłoń na ramieniu mojego ukochanego, prawą podtrzymując naszą córeczkę która siedziała pomiędzy nami i wychylała się zaciekawiona jakaż to nowa przygoda czeka na nas.
-Nie powiedzieli.-odrzekła nasza gospodyni, nerwowo spoglądając za siebie.-Powiedzieli jedynie że jest to ważne.
Kiedy tylko pani Hudson skończyła mówić usłyszeliśmy rumor na korytarzu a naszym oczom ukazali się dwaj dżentelmeni oraz co nas zdziwiło brat Sherlocka, Mycroft. Mój małżonek wstał z kanapy i spojrzał na przybyłych.
-W czym mogę panom pomóc?-zapytał mój ukochany naszych gości.-Witaj Mycrofcie.-mój drogi detektyw przywitał się ze swoim bratem.
-Witaj Sherlocku. Dzień dobry doktorze.-rzekł na powitanie starszy Holmes. Uśmiechnąłem się i kiwnąłem na powitanie.
-Ujek Myc!-krzyknęła Rosie, zeskakując z kanapy i podbiegając do mojego szwagra, który uśmiechnął się czule i wziął naszą córeczkę na ręce.
-Witaj moja mała Rosamundo.-powiedział starszy z Holmesów, przytulając naszą małą księżniczkę.
-Cóż takiego do nas sprowadza ciebie mój drogi bracie oraz twoich przyjaciół?-zapytał mój drogi Sherlock.
Dwaj nieznani nam dżentelmeni spojrzeli po sobie, po czym jeden z nich podniósł dłoń i wciągnął z kieszeni na piersi marynarki małą prostokątną kopertę, z herbem który wydał mi się znajomy, lecz nie mogłem sobie przypomnieć skąd on pochodzi. Mój drogi małżonek przyjął papier od owego nieznajomego i po krótkim przestudiowaniu go, uśmiechnął się.
-Cio to jest tato?-zapytała Rosie, kiedy ja również chciałem zadać to samo pytanie. Sherlock uśmiechnął się do naszej córeczki która nadal znajdywała się w ramionach starszego Holmesa.
-Watson i ja mamy zaproszenie w pewne miejsce.-rzekł mój ukochany.-Ty również masz zaproszenie moja mała pszczółko.-dodał Sherlock, podając mi papier którego litery napisane czarnym atramentem układały się w słowa:
Drogi Panie Holmes i Doktorze Watson
W imieniu królowej Wiktorii, zapraszamy panów oraz pańską córkę Rosamundę Holmes-Watson,
Na popołudniową herbatę w pałacu Buckingam.
Sir John White i Sir Marcus Hadom, wraz z Sir Mycroftem Holmesem zapewnią państwu bezpieczne dotarcie na miejsce.
Z poważaniem
Sir Henry Ponsonby
Sekretarz królowej Wiktorii
CZYTASZ
Our Baker Street Dżentelmen czyli wiktoriański Johnlock oneshots
FanficOneshoty dziejące się w kanonicznym świecie stworzonym przez Sir Artura Conan Doyle o naszych chłopcach z Baker Street 221B