Nasi chłopcy urządzają herbatkę dla pani Hudson, aby poprawić naszej królowej humor. Zapraszam was moi kochani do czytania.
------------------------------------------------
Pewnego dnia zauważyliśmy razem z Sherlockiem że nasza gospodyni chodzi po domu smutna. Oboje traktowaliśmy panią Hudson jak matkę, więc postanowiliśmy poprawić jej humor. Kiedy pani Hudson wyszła na chwilę do piekarni obok, ja szybko udałem się do kuchni, natomiast mój ukochany razem z Tobym czekał przy drzwiach wejściowych aby odebrać zakupy od naszej drogiej gospodyni. Będąc już w kuchni, zaparzyłem herbatę w ulubionym zestawie pani Hudson, oraz ułożyłem na talerzyku ulubione słodycze naszej gospodyni które kupiłem jak wracałem z gabinetu. Kiedy układałem wszystko na tacy usłyszałem głos mojego kochanka mówiący:
-Oh nasza droga, kochana pani Hudson, te pakunki wydają się ciężkie, niech pani mi pozwoli je przejąć i udać się na górę razem z Tobym.
Toby zaszczekał po czym usłyszałem jak pani Hudson wchodzi na górę, a Holmes już był w kuchni obładowany pakunkami.
-Wszystko gotowe Jeżyku,-odparł Sherlock, całując mnie w czoło.
-Świetnie, kochanie. Wypakuj je do spiżarni i za chwilę pójdziemy na górę do pani Hudson.-powiedziałem, przelotnie składając pocałunek na ustach mojego ukochanego. Sherlock wywiązał się z zadania perfekcyjnie, więc wziąłem w swoje dłonie tace i udaliśmy się na górę do czekającej na nas pani Hudson. Zastaliśmy ją w salonie gdzie siedziała na jednym z fotelu przy kominku, gładząc futro Toby'iego, a na jej ustach błąkał się delikatny uśmiech.
-Przepraszamy że tak długo musiała pani na nas czekać nasza kochana pani Hudson.-rzekłem stawiając tacę na stoliku przy fotelach.
-Ależ to nic takiego moi kochani, tylko mam nadzieję że nie robiliście nic zbereźnego w mojej kuchni.-rzekła uśmiechając się delikatnie, jednak w jej oczach odbijał się wyraźny smutek.
-Ależ nic takiego nie miało miejsca.-rzekł z uśmiechem mój kochanek, nalewając herbaty do trzech filiżanek, z czego jedną podał naszej gospodyni.
-Dziękuję kochany.-podziękowała nasza gospodyni, biorąc filiżankę od Sherlocka.
-Dla pani, pani Hudson, pani ulubione słodycze.-dodałem nakładając na mały talerzyk wspomniane łakocie i stawiając go na blacie stolika koło prawego ramienia naszej gospodyni.
-Oh doktorze.-westchnęła pani Hudson, biorąc jedną czekoladkę i kosztując jej z wyraźną radością. Ja natomiast usiadłem na fotelu naprzeciwko, a mój kochanek usadowił się na moich kolanach z filiżankami w dłoniach, podając mi jedno i obdarzając mnie pocałunkiem w policzek, a oczy pani Hudson rozbłysły na ten widok.
-Moi kochani, zastanawiałam się czy kiedykolwiek w naszym świecie, ludzie staną się bardziej tolerancyjni dla innych.-powiedziała smutno pani Hudson, pijąc herbatę. Razem z Holmesem wymieniliśmy spojrzenia, po czym przemówiłem:
-Miejmy nadzieję że tak się stanie. Ale co dokładnie ma pani na myśli?
Pani Hudson westchnęła smutno po czym zaczęła opowiadać o wczorajszym dniu, kiedy przechodziła koło sądu i na jej oczach wyprowadzili dwóch młodych chłopców w kajdankach. Kiedy zapytała się o czym była sprawa, jeden z gapiów którzy wykrzykiwał bluzgi w stronę młodych mężczyzn powiedział że zostali osądzeni o to że żyli ze sobą jak kobieta z mężczyzną. Po czym wrócił do obrzucania najgorszymi wyzwiskami tę dwójkę kochanków. Przerażona pani Hudson natychmiast uciekła z tamtego miejsca i szybko zamknęła się u siebie na Baker Street.
-Proszę chłopcy.-powiedziała pani Hudson ze łzami w oczach.-Proszę nie dajcie się przyłapać, bo serce mi pęknie jeśli zobaczę was na miejscu tych młodzieńców.
CZYTASZ
Our Baker Street Dżentelmen czyli wiktoriański Johnlock oneshots
FanfictionOneshoty dziejące się w kanonicznym świecie stworzonym przez Sir Artura Conan Doyle o naszych chłopcach z Baker Street 221B