32.Baking Something Together

122 1 0
                                    

Holmes po nieudanej sprawie Rozpruwacza jest pogrążony w depresji, więc Watson postanawia mu pomóc się z niej wyleczyć. Zapraszam was moi kochani do czytania...

---------------------------------

Minął już miesiąc po ostatnim ataku Kuby Rozpruwacza. Opryszek zamordował swoją ostatnią ofiarę, po czym w tajemniczy sposób rozwiał się wśród ulic Londynu, tak jak się pojawił. Właśnie z tego powodu mój najdroższy był zły, z żalem to przyznaje że nawet mój małżonek nie potrafił rozwiązać tej zagadki, natomiast policja uznała że już czas zamknąć sprawę, ponieważ nic więcej nie są w stanie zrobić. Nie mogąc patrzeć na smutną i rozgoryczoną twarz mojego ukochanego, poprosiłem panią Hudson aby zajęła się Rosie, a ja sam przytuliłem się do pleców mojego męża, składając drobny pocałunek pomiędzy łopatkami mojego przyjaciela.

-Powinienem przejść na emeryturę.-mruknął ponuro mój drogi Holmes, odwracając się przodem do mnie a jego twarz wyrażała czysty ból oraz złość na siebie samego. Na sam widok mojego ukochanego w takim stanie, smutek ścisnął moje gardło, a moje serce przeszył ból.

-Nie prawda kochanie.-powiedziałem czule, kładąc moje dłonie na smukłej twarzy mojego drogiego detektywa. Sherlock wtulił się w nie szukając pocieszenia.-Masz największy umysł jaki nie posiadał nikt inny. Nawet najwięksi mistrzowie, artyści czy nawet filozofowie popełniają błędy. To czyni nas bardziej ludzkimi.Nikt nie powinien z powodu jednej nierozwiązanej sprawy, przechodzić na emeryturę.-rzekłem, składając czuły pocałunek na ustach mojego ukochanego.

-Poza tym-powiedziałem.-Z rozwiązaną sprawą lub bez, nadal jesteś całym moim światem i bohaterem zarówno dla mnie jak i dla Rosie.-oświadczyłem uśmiechając się czule do mojego przyjaciela i jedynej miłości.

-Masz rację Jeżyku.-powiedział mój ukochany Sherlock, całując moje czoło.-Jeśli tylko ty i Rosamunda nie patrzycie na mnie jakbym był największym pechowcem na świecie, to inni są nie są dla mnie ważni.-powiedział Holmes spoglądając na mnie swoimi pięknymi oczami.

-Kochanie byłeś, jesteś i zawsze będziesz moim najdroższym geniuszem i całą moją miłością, a jedna nierozwiązana sprawa tego nigdy nie zmieni.-powiedziałem.-A teraz chodź za mną.-powiedziałem tajemniczo, biorąc w swoją dłoń smukłą dłoń mojego męża.

-Cóż takiego zaplanowałeś mój drogi Jeżyku?-zapytał mój ukochany, kiedy schodziliśmy schodami naszego mieszkania.

-Wydedukuj kochanie.-rzekłem psotnie, otwierając tyłem drzwi do kuchni znajdującej się na parterze.

-Ach rozumiem.-rzekł mój ukochany łapiąc mnie w pasie i całując mnie w nos.-Chcesz abyśmy upiekli coś razem.

-Masz rację mój drogi.-zachichotałem.-Czy Sherlock Holmes ma coś przeciwko?-zapytałem, ściągając marynarkę z ramion i zawieszając ją na krześle.

-Nie mój drogi.-rzekł Sherlock.-Sherlock Holmes z radością podejmie się tego zadania.-oznajmił mój drogi detektyw, ściągając swoją marynarkę i wieszając ją koło mojej.

-Wiedziałem że się zgodzisz kochanie.-powiedziałem biorąc o rąk książkę kucharską i opierając się o blat stołu.

-Oh a więc byłeś już tego pewny Jeżyku.-rzekł mój ukochany, podchodząc do mnie i całując mnie w czoło.

-Tak kochanie.-powiedziałem.

-A teraz mój drogi.-rzekł mój przyjaciel, wyjmując z moich rąk książkę z przepisami.-zamiast trzymać się sztywnych reguł, puśćmy wodzę fantazji i stwórzmy własny deser któremu żadne inne nie dorównają.-oznajmił mój małżonek, wyrzucając książkę za siebie jednocześnie całując mój policzek, po czym Sherlock udał się do spiżarni nucąc pod nosem wesołą melodię, a ja z uśmiechem na ustach podążyłem za moim ukochanym. Ze spiżarni pobraliśmy składniki które będą nam potrzebne do wykonania naszego słodkiego dzieła, które ustawiliśmy na stole i natychmiast zabraliśmy się ochoczo do roboty. Bez problemów zrobiliśmy ciasto jednak nie bylibyśmy sobą gdybyśmy nie rozpoczęli drobnej bitwy obrzucając się mąką, a kiedy nasz słodycz był umieszczony w piekarniku, zająłem się krojeniem owoców, a mój małżonek ubijaniem śmietany, rozmawiając i śmiejąc się radośnie. Przynajmniej dopóki mój ukochany nie ubrudził mi nosa bitą śmietaną.

Our Baker Street Dżentelmen czyli wiktoriański Johnlock oneshotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz