20.Niespodziewane Pytanie, czyli chłopcy stają się narzeczeństwem

240 6 1
                                    


Mimo iż w czasach wiktoriańskiej Anglii,  facet z facetem nie mógł stać się narzeczeństwem pomyślałam że walić to ponieważ i nasi chłopcy i tak zasługują na szczęście nawet jeśli to szczęście mieliby ukrywać, albo jak to mówi moja mama:"Sami sobie je narysować". Więc zapraszam was, moi kochany na rozdział z zaręczynami naszych chłopców.

------------------------------------------------

Razem z moim najdroższym Holmesem, siedzieliśmy w salonie ciesząc się z pięknego wieczoru oraz kolejnej rozwiązanej sprawy.

-John kochanie.-powiedział mój kochanek pykając fajkę, a ja podniosłem głowę, która leżała na piersi mojego ukochanego i zapytałem:

-Tak skarbie?

-Czy zastanawiałeś się może, jeśli byłoby to możliwe, abyśmy byli małżeństwem?-zapytał Sherlock, patrząc mi w oczy i gładząc mój policzek. Przymknąłem oczy i uśmiechnąłem się, wtulając się jeszcze bardziej w tors mojego kochanka.

-Gdyby to było możliwe, poślubiłbym ciebie bez wahania kochanie.-odpowiedziałem i pocałowałem mojego ukochanego po lewej stronie klatki piersiowej, w miejscu gdzie biło jego cudowne serce. Sherlock natomiast zamyślił się głęboko, lecz na jego twarzy widniał delikatny uśmiech, kiedy gładził moje włosy. Po chwili odłożył fajkę na stole i bez ostrzeżenia, podniósł mnie i zaniósł do naszej sypialni gdzie bardzo namiętnie spędziliśmy resztę wieczoru. Następnego dnia obudziłem się sam, w pustym łóżku. Po oporządzeniu się do dnia i zjedzeniu śniadania, zapytałem panią Hudson czy nie widziała gdzieś mojego ukochanego. Nasza gospodyni zachichotała tylko i powiedziała że wyszedł z samego rana, po czym dała mi zapakowany prowiant i ruszyłem do mojego gabinetu, gdzie spędziłem cały dzień, przyjmując pacjentów z różnymi dolegliwościami. Kiedy wyszedłem z gabinetu byłem tak strasznie zmęczony, że jedyne o czym marzyłem to ciepła kąpiel oraz ramiona mojego drogiego przyjaciela wokół mojego ciała i moja głowa spoczywająca na jego cudownej klatce piersiowej, oraz jego czułe pocałunki. Kiedy wróciłem na Baker Street, do domu, na schodach czekał na mnie mój kochany detektyw, który przywitał mnie bardzo namiętnym pocałunkiem, który sprawił że zakręciło mi się w głowie i natychmiast pomógł mi zdjąć mój płaszcz, oraz z czułym uśmiechem na twarzy zaprowadził mnie do pokoju kąpielowego, gdzie czekała już na mnie wanna wypełniona ciepłą wodą, a obok na małym stoliku stała otwarta butelka czerwonego wina z dwoma kieliszkami, a cały pokój wypełniony był świecami rozstawionymi tak aby dopełniały romantyczną atmosferę.

-Oh Sherlock.-westchnąłem kiedy ujrzałem dokładnie to czego w tej chwili potrzebowałem.

-Wiedziałem iż będziesz potrzebował gorącej kąpieli skarbie, lecz muszę tobie powiedzieć jedno Jeżyku, to nie koniec niespodzianek dla Ciebie.-rzekł mój kochanek, pozbywając mnie ubrań, jak również i swoich, po czym weszliśmy do wanny.

-Już nie mogę się doczekać jakież to niespodzianki wymyśliłeś kochanie.-powiedziałem opierając się o tors mojego detektywa, który już nalewał wina do kieliszków.-Mam nadzieję że nie zamierzać mnie upić, moja wyderko.-zażartowałem, przyjmując kieliszek wina od mojego ukochanego i składając drobny pocałunek na ustach Sherlocka.

-Uwierz mi skarbie,mam inne plany co do naszego dzisiejszego wieczora.-odparł, tajemniczo mój przyjaciel, składając na moim czole delikatny pocałunek.

-Oddaję się w pańskie ręce panie detektywie.-powiedziałem, siadając okrakiem na moim ukochanym i całując jego wspaniałe usta.

-Nie będziesz tego żałował mój drogi doktorze.-odpowiedział Sherlock, odpowiadając na mój pocałunek. Obydwoje zatraciliśmy się w naszej wspólnej kąpieli, podczas której palce mojego ukochanego zrobiły mi tak wspaniały masaż na moje zmęczone ciało, iż nie potrafię tego opisać słowami. A po skończonej kąpieli, owinięci w szlafroki, udaliśmy się do salonu gdzie czekała na nas wykwintna kolacja oraz jeszcze więcej świec, a na środku salonu widniało zrobione z płatków róż serce.

-Co się dzieje?-zapytałem, oniemiały. Mój kochanek zachichotał i pocałował mnie w czubek nosa, mówiąc:

-Na te pytanie, mój Jeżyku odpowiem później. Najpierw zjedzmy kolację.

Tak też uczyniliśmy, rozmawiając i karmiąc siebie nawzajem, oraz trzymając się za ręce. Oczywiście nie obyło się bez kilku pocałunków, które obydwoje uwielbialiśmy sobie dawać. Po skończonej kolacji, Sherlock poprowadził mnie za rękę na środek salonu, gdzie padł na kolana przede mną i składając pocałunek na moich dłoniach rzekł:

-Mój drogi Johnie, mój wspaniały przewodniku światła i miłości które wniosłeś w moje życie, kiedy tylko się w nim pojawiłeś. Od dnia w którym ciebie poznałem jesteś moją siłą i opoką, moim słońcem oraz jesteś powodem dla którego każdego dnia wstaje z uśmiechem na ustach.-tutaj Holmes wziął głęboki oddech ponieważ jego głos drżał, a po moich policzkach płynęły łzy.-Czy uczyniłbyś mi ten zaszczyt...-powiedział mój kochanek, po czym wziął kolejny głęboki wdech i sięgnął do kieszeni szlafroka z którego wyciągnął małe pudełeczko.-Czy zgodziłbyś się aby być dalej moim przewodnikiem światła i miłości, stojąc przy moim boku jako mój małżonek?-zapytał, trzęsącym się od nadmiaru emocji głosem, otwierając pudełeczko w którym znajdował się złoty sygnet z wygrawerowaną na nim małą lupą. Wzruszony, zakryłem usta dłonią i pokiwałem jedynie głową na znak zgody, ponieważ bałem się iż mój własny głos może mnie w takiej chwili zawieść.

-Tak.-wyszeptałem po chwili.-Oczywiście że zostanę twoim mężem mój ty wariacie.-dodałem zaraz pewniej, rzucając się na szyję mojego ukochanego i całując go w usta, wkładając w pocałunek całą swoją miłość jaką żywiłem do mojego teraz już narzeczonego.

-Wiedziałem Jeżyku że się zgodzisz. Lecz miałem irracjonalny strach przed odrzuceniem.-rzekł Sherlock, wyjmując z pudełeczka sygnet i wkładając mi go na serdeczny palec lewej ręki, i składając na niej pocałunek.

-Poczekaj tutaj kochanie.-odparłem i szybko pobiegłem do mojej torby lekarskiej skąd wyjąłem czarne pudełeczko i z nim wróciłem do mojego ukochanego.

-Trzymałem go w mojej torbie aby dać go tobie skarbie na święta, lecz teraz to ja zadam tobie pytanie.-oświadczyłem, otwierając pudełeczko i pokazując zawartość mojemu narzeczonemu. W środku znajdował się sygnet z wygrawerowanym rewolwerem.

- Mój znamienity detektywie, któremu oddałem swoje serce już naszego pierwszego dnia znajomości.Mój świecie bez którego nie byłbym w stanie żyć  samemu na tym padole. Mój śnie dzięki któremu każdy mój dzień staje się przepiękną bajką.Czy zostaniesz moim mężem i aniołem stróżem? -zapytałem, a Sherlock uśmiechnął się czule i rzekł:

-Oczywiście że zostanę twoim mężem, mój drogi Jeżyku. Chociaż do anioła stróża mi daleko.

I pocałował mnie tak zachłannie i namiętnie że prawie by brakowało a wypuściłbym pudełeczko. Z równym zaangażowaniem i miłością oddałem pocałunek, po czym założyłem sygnet na serdeczny palec lewej dłoni mojego ukochanego.

-Kocham ciebie skarbie.-rzekłem i pocałowałem usta mojego narzeczonego.

-Ja również ciebie kocham Jeżyku.-odpowiedział Sherlock obdarzając mnie pocałunkiem tak pięknym i pełnym miłości, którym w takim samym uczuciem darzę mojego ukochanego i będę go kochać aż do końca świata i jeszcze jeden dzień dłużej.

-----------------------------------------

Tak więc oto rozdział z zaręczynami. Mam nadzieję że się wam podobał. I na koniec wrzucam tutaj drobny obrazek:

"W stu wcieleniach, w stu światach, w każdej wersji rzeczywistości odnajdę cię"

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

"W stu wcieleniach, w stu światach, w każdej wersji rzeczywistości odnajdę cię"

Także jeśli wam się podobało nie zapomnijcie ogwiazdkować i skomentować (jeśli oczywiście macie na to ochotę, do niczego nie zmuszam), do zobaczenia w kolejnych i papa całusów sto dwa😚😚😚

Our Baker Street Dżentelmen czyli wiktoriański Johnlock oneshotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz