Moi kochani, ostatnio mnie tutaj nie było ponieważ moja wena poszła na wycieczkę i wróciła dopiero teraz. Także składam na wasze ręce tego shota. Mam nadzieję że wam się spodoba i zapraszam do czytania😚
-------------------------------------------------
Stałem przed lustrem wpatrując się w posrebrzaną taflę w którym odbiciu prezentowała się drobnostka w moim wyglądzie, do której miałem sprzeczne uczucia. Mianowicie jasna blizna o poszarpanych końcach przecinająca skórę na moim barku, pamiątka po byciu żołnierzem. Patrząc na nią czułem jednocześnie dumę, smutek, odrazę jak i wdzięczność. Dumę dlatego że mogłem przysłużyć się mojemu krajowi, smutek i odrazę ponieważ przypominała mi o tych wszystkich cierpieniach tylu młodych dusz które oddały życie, które miały przed sobą przyszłość, marzenia, plany i miłość która wypełniała ich bijące serca. Co to wdzięczności to właśnie dzięki tej ranie mogłem poznać mojego ukochanego i zaznać słodkiego smaku miłości. Lecz mimo to ciemność afgańskiego koszmaru prześladowała mnie nie chcąc mnie opuścić. Otoczony ponurymi wspomnieniami, schowałem twarz w dłonie a przed moimi oczami pojawiały się raz za razem obrazy tego piekła. Ciała poległych towarzyszy, jęki konających i rannych proszących bym ich dobił, uderzały mnie, szarpiąc niczym sępy rzucające się na świeżą padlinę, ucztując radośnie z mojego cierpienia. W duchu modliłem się by te męki jak najszybciej ustały.
-hn...ohn....John.-dociera do mnie jak przez mgłę głos o tak wyciszającym głębokim brzmieniu, który dla mnie jest jak muzyka chórów anielskich. Głos który tak dobrze znam, oraz tak dobrze znane silne ramiona otaczające mnie w pasie, natomiast silny aromat mydła, odczynników chemicznych, tytoniu oraz męskich perfum wypełnił powietrze, sprawiając że całe napięcie i ciężkość uleciały z mojego ciała zostawiając po sobie jedynie złudny cień.
-Sherlock?-pytam zachrypniętym głosem.-Kiedy wróciłeś?
-Właśnie wchodziłem do mieszkania kiedy zastałem przy schodach przerażoną panią Hudson oraz twój krzyk Jeżyku dochodzący z góry.Po czym kazałem pani Hudson się ukryć a sam popędziłem do ciebie mój drogi Jeżyku.-rzekł spokojnie Sherlock, prowadząc mnie do salonu i sadzając mnie na kanapie, zajmując jednocześnie miejsce obok mnie,gładząc delikatnie mój policzek w kojącym geście.
-Krzyczałem?-zapytałem zdziwiony, spoglądając w przepiękne oczy mojego ukochanego w których tliła się troska.-Boże i przestraszyłem panią Hudson.
-Jakby ktoś cię obdzierał ze skóry.-powiedział mój przyjaciel.-Pani Hudson nic się nie stało.-zapewnił mnie mój kochanek, a jego oczy błądziły po mojej sylwetce, badając każdą cząstkę mojego jestestwa, by po chwili jego ramiona delikatnie otoczyły mnie a moja głowa spoczęła na klatce piersiowej mojego ukochanego. Zamknąłem oczy otoczony ciepłym poczuciem bezpieczeństwa, a smukła dłoń Holmesa gładziła delikatnie moje plecy jakbym był stworzony z tak kruchego tworzywa, które przy najmniejszym dotyku rozpadło by się w proch.
-One.-rzekł po dłuższej chwili ciszy Sherlock, składając delikatny pocałunek na moich włosach. Powoli pokiwałem głową.
-Ta przeklęta blizna przypomina mi o nich za każdym razem kiedy na nią spojrzę.-rzekłem, obrzucając nienawistnym spojrzeniem bliznę na moim ciele.
-Natomiast ja ją kocham.-rzekł z powagą mój małżonek.
-Dlaczego?-zapytałem spoglądając z niedowierzaniem na mojego ukochanego detektywa.
Sherlock uśmiechnął się po czym rzekł:
-Ponieważ sprowadziła do mnie ciebie. Anioła który pokazał mi że potrafię kochać. Anioła który obdarzył mnie tym pięknym uczuciem pomimo moich wad. Anioła którego pokochałem całym moim sercem . Anioła dzięki któremu wiem że nie zgniję gdzieś w rynsztunku zaćpany opium lub innym świństwem. –po czym ciepłe usta mojego męża znalazły się na mojej bliźnie całując każdy jej kawałek nie pomijając ani jednego cala, szepcząc mi tak słodkie słówka które sprawiały że zapomniałem o całym świecie, pozostawiając mnie na łasce miłości którą obdarowywał mnie najwspanialszy człowiek na świecie. Jedyny w swoim rodzaju, detektyw-konsultant Sherlock Holmes, mężczyzna którego poślubiłem i którego kocham pomimo moich wad. Tak jak on kocha mnie pomimo moich wad.
-----------------------------------
To ja tutaj je zostawię:
Tak tym oto akcentem zakończymy tego schota mam nadzieję że nie był za krótki i spodobał wam się. Oraz że nie zapomnijcie ogwiadkować i skomentować(jeśli oczywiście chcecie, do niczego nie zmuszam) do zobaczenia w kolejnych i papa całusów sto dwa 😚😚😚
CZYTASZ
Our Baker Street Dżentelmen czyli wiktoriański Johnlock oneshots
FanfictionOneshoty dziejące się w kanonicznym świecie stworzonym przez Sir Artura Conan Doyle o naszych chłopcach z Baker Street 221B