Moi kochani, to prawda że nasza Tajna Policja przyszykowywała pokój, lecz nie wiedzieli dla kogo go szykują. Więc w końcu przyszedł czas aby Wiggins i reszta smyków poznali małą. Bez dalszego przedłużania zapraszam was serdecznie do czytania
------------------------------------------------
Na początku wiosny mieliśmy trudną sprawę morderstwa prostytutki, która znana była w swoich kręgach pod pseudonimem „Emily". Była to kolejna z wielu nieszczęśnic zamordowanych w Londynie, natomiast Scotland Yard pozostawało bezsilne. Ofiarę tę tak jak i inne przypisywano Kubie Rozpruwaczowi, ciało było tak samo zmasakrowane jak inne. Z tego powodu razem z moim drogim Holmesem poprosiliśmy panią Hudson aby nie wychodziła nigdzie po zmroku, ani żeby nie wychodziła z Rosie, mimo iż morderca atakował tylko prostytutki, ofiarą mogła paść również kobieta nie mająca styczności z tym zawodem. Mimo starań mojego małżonka, nasze śledztwo stało w martwym punkcie, co doprowadzało mojego przyjaciela do wściekłości występującej naprzemiennie z apatią, a elementy tej układanki nie pasowały do siebie. Co prawda mieliśmy kilku podejrzanych których sprawdzała teraz nasza „Tajna Policja z Baker Street" czyli banda młodego Wigginsa. Zniecierpliwieni czekaliśmy aż nasze smyki wrócą z informacjami, jednocześnie bawiąc się z Rosie jej ulubioną grzechotką , kiedy drzwi otworzyły się z hukiem i wbiegli do salonu nasi chłopcy.
-Dobry panie 'Olmes, dobry doktorze Watson!-powiedzieli i z ciekawością zaczęli przyglądać się małej blondwłosej istotce siedzącej na moich kolanach i gaworzącej nad zabawką.
-Witajcie chłopcy, macie jakieś wieści?-zapytał mój ukochany, a nasza policja pokręciła głowami.
-Montague John Druitt w tym czasie grał w krykieta.-powiedział John i pociągnął nosem, przyjmując odemnie podaną chusteczkę.
-George Chapman, albo jak pan go inaczej nazwał Seweryn Kłosowski ma zbyt dobrego alibi bo strzygł wtedy klienta, sam tam wtedy przechodziłem.-rzekł James, bawiąc się swoją czapką i uśmiechając się tak jak zawsze kiedy mówi prawdę.
-Natomiast John Prizer był wtedy w swoim domu i urządzał przyjęcie z alkoholem razem ze swoją rodziną, było tam tak głośno że aż sąsiedzi gdakali.-oświadczył Wiggins.
-Niech to.-warknął pod nosem mój ukochany.-Nic się nie zgadza. Za mało śladów, morderca jest wyjątkowo ostrożny i nie zostawia wielu śladów.
-Myślisz mój drogi że to będzie jedna z tych nierozwiązanych spraw?-zapytałem, po czym wstałem z fotela i z Rosie na rękach podszedłem do naszych chłopców i podarowałem im po dwa szylingi za dobrą robotę.
-Mam nadzieję że tak nie będzie, lecz wszystko do tego zmierza.-powiedział ponuro mój mąż, wpatrując się w okno.-Możecie już iść panowie.-zwrócił się do naszej tajnej policji.
-Tak jest szefie.-krzyknęli i zasalutowali, po czy pożegnali się ze mną i pobiegli na ulicę.
-Gaba?-mruknęła Rosie, na co Sherlock odwrócił się od okna i spojrzał na nas czule mówiąc:
-Wybaczcie mi tę chwilę słabości moje najdroższe skarby. Za nic na świecie się nie poddam i przysięgam że zrobię wszystko aby drań trafił na stryczek.
-Bądź ostrożny kochanie.-powiedziałem, kiedy mój drogi detektyw podszedł do nas i ucałował nas w policzek.-Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś ci się stało.-wyszeptałem, czując jak prawe ramie mojego ukochanego znajduje się na mojej talii, a druga dłoń trzyma malutką rączkę naszego aniołka.
-Będę ostrożny mój cały świecie, dla nas i naszej przyszłości.-przyrzekł mój ukochany i złożył motyli pocałunek zarówno na moim czole jak i na czole naszej księżniczki.
CZYTASZ
Our Baker Street Dżentelmen czyli wiktoriański Johnlock oneshots
أدب الهواةOneshoty dziejące się w kanonicznym świecie stworzonym przez Sir Artura Conan Doyle o naszych chłopcach z Baker Street 221B