Rozdział 6

5.5K 180 16
                                    

Kiedy zeszłam na dół od razu zostałam zaatakowana przez Elenę i to dosłownie, bo w tej chwili leże pod nią na kanapie.

- Odwaliło ci?! - krzyknęłam zrzucając ją z siebie co spotkało się z jej jękiem.

- Mi?! - krzyknęła- To tobie coś odwala! I to od kąt zginęli nasi rodzice! - nadal krzyczała.

- Poprawka - powiedziałam bez emocji- To byli TWOI rodzice. Ja nie byłam, nie jestem, i nigdy nie będę ich córką! Oni mnie tylko wychowali, i tak zawsze kochali bardziej ciebie! - krzyczałam łamiącym się głosem. - To ty zawsze byłaś ich oczkiem w głowie- krzyczałam jej to prosto w twarz patrząc się jej w oczy.
- Ja zawsze byłam na drugim miejscu! Oni nigdy nie zwracali na mnie większej uwagi! Tylko ty się liczyłaś!  - teraz już łzy płynęły po moich policzkach. - I wiesz co?! Zapłacisz mi za to! Będziesz cierpieć! Tak jak ja cierpiałam! - krzyknęłam a następnie w wampirzym tępię wybiegłam z domu zostawiając ją i Jeremy'ego w prawdziwym szoku.

Biegnąc przed siebie nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się w samym środku lasu, ale w tym momencie mnie to wali tak jak wszystko inne. Jestem po prostu załamana.

Padłam na kolana i z głową w rękach zaczęłam płakać. Po prostu płakać. Nie mam już na nic w tym momencie siły. Moje życie się sypie jak domek z kart, a najgorsze jest to, że ja mogę tylko stać i patrzeć na to.

W jednym momencie przeleciał o mi przed oczami całe moje życie. Dzieciństwo, to jak dorastałam, wszystkie te dobre i złe chwile oraz... ich śmierć. W jednym momencie cały mój smutek zastąpiła złość i nienawiść...nienawiść do ludzi którzy zniszczyli mi życie! Którzy śmieli nazywać się moją rodziną!

PO CO ONI MNIE BRALI?! PO CO?! MOŻE W DOMU DZIECKA BYŁOBY MI LEPIEJ! MOŻE ZNALAZŁBY SIĘ KTOŚ KTO DAŁBY MI MIŁOŚĆ!

Miałam ochotę krzyczeć, wyżyć się! I tak też zrobiłam, zaczęłam po prostu się drzeć!
A wokół mnie pojawił się płonący pentagram!

TAK DOBRZE SŁYSZYCIE! PENTAGRAM!

Dobra, nie powiem lekko się wystraszyłam gdy go zobaczyłam, a zwłaszcza gdy uświadomiłam sobie..., że to ja stoję po środku... A moje dłonie płoną...

Tak właśnie o tym mówiłam wam wcześniej... Gdy targają mną emocje to nie panuje nad tym, ale jeszcze NIGDY NIE STWORZYŁAM PENTAGRAMU!!!

( tak to mniej więcej wygląda, tylko zamiast Bonnie wyobraźcie sobie Cass i zamiast nocy dzień)
                  Elena POV
Po tym jak Cassandra wybiegła:
Razem z Jeremy'm stoimy już od 10 minut w całkowitym szoku

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

( tak to mniej więcej wygląda, tylko zamiast Bonnie wyobraźcie sobie Cass i zamiast nocy dzień)



                  Elena POV


Po tym jak Cassandra wybiegła:

Razem z Jeremy'm stoimy już od 10 minut w całkowitym szoku.

Czy ona to tak na poważnie?

- Co się właśnie stało? - zapytał zdziwiony Jeremy.

- Ja... Ja sama nie wiem- odpowiedziałam patrząc dalej w to miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stała Cassidy.

-  To było do niej nie podobne - powiedział - I to " Zapłacisz mi za to! Będziesz cierpieć! Tak jak ja cierpiałam! " Co ty jej zrobiłaś? - zapytał patrząc na mnie.

- Ja... Ja...  Nie wiem - odpowiedziałam ze szlochem, a Jeremy mnie przytulił.

- Chociaż, jakby spojrzeć na to z jej strony to prawda, rodzice faktycznie poświęcali ci więcej uwagi i miłości niż jej - powiedział Jeremy. - No i te żarty, ze strony Caroline, z resztą... ty też nie byłaś lepsza Eleno- powiedział cicho patrząc na mnie.

- Ja... Ja wiem Jeremy, ale ja żałuje, żałuje tego wszystkiego co jej zrobiłam- mówiłam ze szlochem.
- Ja przepraszam- powiedziałam.

- Powinnaś to powiedzieć Cassidy, nie mnie Eleno- popatrzył na mnie z powagą.



              Cassandra POV


-Dobra, spokojnie będzie dobrze tylko się uspokój- mówiłam do siebie, co trochę pomagało.

Po chwili, gdy byłam już spokojna cały ogień znikł a ja mogłam odejść z miejsca w, którym się znajdowałam.  

- No proszę, kiedy ostatni raz się widzieliśmy nie miałaś takiej mocy- usłyszałam za plecami męski głos.
- Dobrze ci radzę słoneczko,  nie odwracaj się- powiedział gdy chciałam to zrobić.

- Kim jesteś?! - zapytałam ostro.

- Nie pamiętasz mnie słoneczko? - zapytał, a jego głos coraz wyraźniej było słychać.

- Nie- odpowiedziałam i zaczęłam ostrożnie iść w przód.

- To źle, bo ja pamiętam cię bardzo dobrze- usłyszałam tuż za mną, co dało mi do wiadomości, że trzeba wiać! I tak też zrobiłam!

Biegłam tak szybko jak tylko potrafiłam, ale i tak wiedziałam, że zaraz mnie dogoni. Jedno było pewne! Nie był człowiekiem!

- I tak cię złapie- usłyszałam jego śmiech.

Dobra, co robić?! CO ROBIĆ?! Myślałam gorączkowo.
TELEFON!
Wyciągnęłam go szybko z kieszeni uważając by tylko mi nie wypadł z rąk i wykręciłam numer do Bekah.


                Rebekah POV

Właśnie malowałam paznokcie, gdy mój telefon zaczął dzwonić a na wyświetlaczu pojawił się napis "Rudzielec".

- Elijah, odbierzesz i dasz na głośno mówiący, proszę- popatrzyłam na brata.
A on wykonał moją prośbę, na co pokiwałam głową jako dziękuję.

- Hej, co jest? - zapytałam a w odpowiedzi usłyszałam ciężkie sapanie, co mnie troszkę zmartwiło.
- Cassidy, odezwij się, to nie jest śmieszne! - powiedziałam zirytowana.
- Rebekah... Rebekah.. Proszę cię pomóż mi!!! - mówiła histerycznie a ja, jak i moi bracia skierowaliśmy wzrok na telefon.
- Co się dzieje?! - zapytałam poważnie.
- Nie wiem, ktoś mnie goni!!! I on nie jest człowiekiem!!! - pisnęła histerycznie, a ja usłyszałam w tle męski głos krzyczący, żeby nie uciekała, bo i tak ją złapie.
- Rebekah, jestem w lesie proszę cię... POMOCY!!! - wrzasnęła, a potem nastała cisza i połączenie zostało zakończone, a ja wylałam lakier i krzyknęłam przerażona patrząc na moich braci.

- Co to było? - zapytał poważnie Kol.

- Nie wiem, ale na pewno nie żart! - powiedział Elijah.

- Więcej niż na pewno! -powiedziałam oburzona.

- Dobra, co to za dziewczyna? - zapytał Nik.

- Cassandra, siostra Eleny.
Poznałyśmy się w szkole, od razu ją polubiłam, ponieważ jesteśmy podobne i dobrze się dogadujemy- powiedziałam a on pokiwał głową.

- Nie mówiła ci czy ma jakieś kłopoty, czy coś podobnego? - zapytał Elijah.
A ja pokręciłam głową.

- Nie, nic mi na taki temat nie mówiła. - Ale nienawidzi swojej siostry, i  czuje, że ona ma z tym coś wspólnego. - powiedziałam przez zaciśnięte zęby. - Jadę do tej szmaty i wszystko mi wyśpiewa! Po dobroci czy nie wyciągnę z niej wszystko! - powiedziałam wkurzona, nie, nie wkurzona, WKURWIONA!

- Pojedziemy wszyscy- powiedział spokojnie Elijah.

I tak też zrobiliśmy, a po chwili byliśmy już pod domem Gilbert'ow.





Mam nadzieję, że się wam podobał rozdzialik😈😈😈

Do Zoba

I

Buziaczki x _Cassidy_x 😘😘😘

Little EvilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz