Jestem tu już chyba jakieś cztery dni, licząc dzień porwania, ale podczas dwóch ostatnich nie wydarzyło się nic co byłoby warte uwagi, zwykła rutyna składająca się z jakiegoś śniadania, wgapiania się w sufit a potem snu, i tak na okrągło.
Przez te dwa dni jak nie było tak i nie ma śladu po kimkolwiek kto by mi przyszedł na ratunek, więc chyba trzeba będzie sobie jakoś poradzić, bo nie mam zamiaru siedzieć tu ani chwili dłużej!
I nawet mam już plan jak to zrobię.Oj popamięta mnie!
ZE MNĄ się nie zadziera, i on się doskonale o tym przekona.Jakieś półgodziny później usłyszałam otwieranie zamka.
Przedstawienie uważam, za rozpoczęte.
Chwilę później w pokoju zostały odsłonięte, zasłony przez co wpadło do niego trochę światła.
A na przeciwko mnie stanął mój porywacz z obojętną miną.- Do niczego mi się nie przydajesz... - zaczął- A ja za... - popatrzył na zegarek- 3 godziny mam samolot do Los Angeles.
Myślałem, że może jakbyś zachowywała się inaczej to zabrałbym cię ze sobą- powiedział.Ta, jasne!
Prędzej przebiłabym sobie serce kołkiem niż gdzieś z tobą poleciała pomyślałam.- Ale raczej, to nie wypali...
Więc będę musiał cię zabić a potem zatrzeć ślady- powiedział podchodząc do mnie.Jeszcze zobaczymy kto po kim będzie zacierał ślady!
-No chyba, że zmienisz zdanie -powiedział siadając obok mnie i łapiąc za rękę, na co ja siłą zmusiłam się by jej nie zabrać.
- Może i zmienię... -zaczęłam się z nim droczyć, patrząc na niego i przygryzając wargę.
No ja nie mogę, zaraz zwymiotuję!
Dobra Cass dasz radę! Trzymaj się planu!- Doprawdy- zaczął się do mnie zbliżać.
- Może tak, a może nie... - dalej się z nim droczyłam, a on przybliżał swoją twarz do mojej, z zamiarem pocałowania mnie.
Dobra, wszystko dla wolności!
Musnęłam jego usta swoimi, a gdy zobaczyłam, że chciał pogłębić pocałunek szybko odsunęłam się i powiedziałam- Nie tak szybko kochanie, coś za coś- popatrzyłam na niego z cwanym uśmiechem, co on odwzajemnił.
- Widzę, że zmądrzałaś. - powiedział zadowolony.
Czego chcesz w zamian? - zapytał.- Jak na razie tego, żebyś mnie UWOLNIŁ CAŁKOWIECIE z TYCH KAJDANEK! - powiedziałam podkreślając, a on zaczął się zastanawiać- I oczywiście chcę, móc wybrać sobie ubranie i trochę się ogarnąć- powiedziałam wskazując na siebie rękami.
Przez chwile widać było, że się wacha, ale w końcu powiedział- Zgoda, rozkuje cię, ale spróbuj uciec a zginiesz- powiedział pokazując swoje kły i twarz wilkołaka.
A więc jest Wilkołakiem...wiedziałam, że musi być jakąś istotą nadnaturalną!
- Zgoda- powiedziałam, a on wyciągnął kluczyki i mnie rozkuł.
Od razu zaczęłam masować nadgarstki.- I mam jeszcze jedną prośbę... - tu brzmiałam bardziej naturalnie ( o ile udając da się brzmieć naturalnie) popatrzył na mnie pytająco, przez co udałam, że się peszę -
Przypomnij mi proszę, z kąt się znamy - powiedziałam "nieśmiało", a on się zaśmiał.- Z Salem, poznaliśmy się w Antykwariacie, nie pamiętasz? - zaśmiał się, a mi zaczęło się przypominać.
Faktycznie, byłam w jednym z Antykwariatów, bo szukałam książki w, której znalazłabym zaklęcie dla pewnej starej, okropnej wiedźmy, która w zamian obiecała mi pewną informacje. I wtedy on trzymał te książkę, w zamian za nią chciał żebym poszła z nim na Kawę.
CZYTASZ
Little Evil
FanfictionCassandra Alison Gilbert Dziewczyna o wybuchowym charakterze. Człowiek? Czarownica? Wampir? A może wszystko naraz? Życie ją nie rozpieszczało. I wiecie co? Wystarczył jeden list, który dostała po śmierci rodziców by to się zmieniło. Teraz dzi...