Od tamtego zdarzenia minęło kilka dni, przez ten czas dużo rozmyślałam.
Z jednej strony, może powinnam się zgodzić na ten głupi układ? Bekah jest tego warta.
A z drugiej, tęsknie za Nikiem.
Brakuje mi go, może i ma ciężki charakter i jest egoistyczny, ale nie zawsze tak się zachowuje.
Ja potrafię dostrzec w nim kogoś więcej niż tylko "wielką złą Hybrydę".
Potrafi być też romantyczny, opiekuńczy, czuły i troskliwy...
Ale przejdźmy do tego co dzieje się teraz.
Obudziłam się z dziwnym uczuciem, że ktoś mnie obserwuje, oraz słysząc jakieś stukanie, dlatego chcąc nie chcąc musiałam otworzyć oczy. Przetarłam je i wstałam z łóżka podchodząc do okna, gdzie na gałęzi siedziało jakieś czarne ptaszysko, prawdopodobnie kruk. Otworzyłam jedną jego część i pogoniłam tego wstrętnego ptaka.
Nie to, że nie lubię ptaków, bo lubię, ale ten kruk był jakiś dziwny...
No chyba, że ja zwariowałam, ale to raczej mało prawdopodobne pomyślałam
idąc do szafy aby znaleźć jakieś ubranie na dziś.
Po chwili, wyciągnęłam to:I poszłam do łazienki.
Dopiero będąc w niej zorientowałam się, że zapomniałam wsiąść butów, no trudno wezmę je jak będę wychodzić.
Po zrobieniu całej czynności, wyszłam i podeszłam do szafy po buty.
Szukając jakiś odpowiednich wypadło mi z niej pudełko, które doskonale znałam. Uśmiechnęłam się na jego widok a do mojej głowy od razu napłynęło pewne piękne wspomnienie.
Był piękny słoneczny dzień jak na Wrzesień. Byłam ubrana w czarną kwiatową sukienkę i buty na obcasie.
Jechaliśmy już od około dwudziestu pięciu minut.
Wiatr lekko wiał przez otwartą szybę samochodu, dzięki czemu moje włosy latały na wszystkie strony i łaskotały mnie po twarzy. Byłam strasznie ciekawa do kąt zmierzamy, ale Klaus nic mi nie chciał powiedzieć.
Westchnęłam z entuzjazmem, kiedy wreszcie usłyszałam dźwięk gaszącego silnika.
Następnie poczułam jak Klaus otwiera drzwi po mojej prawej stronie i łapie mnie w pasie, chcąc pomóc mi wyjść ze środka.
- Tylko ostrożnie- powiedział kiedy próbowałam wyczuć stopą ziemie. Po chwili jednak mi się to udało i gdy już stałam na niej, Klaus zamknął drzwi a następnie chwycił mnie za rękę i zaczęliśmy iść w niewiadomym mi kierunku.
- Gdzie mnie prowadzisz? - zapytałam rozbawiona.
- Jeśli ci powiem, to nie będzie żadnej niespodzianki- powiedział.
- A muszę mieć tę opaskę na oczach? - zapytałam wzdychając.
- Tak, musisz- odpowiedział.
- No dobrze, a daleko jeszcze? - zapytałam z nadzieją, że odpowie iż nie.
- Jeszcze chwilę.
Love jakaś ty niecierpliwa- stwierdził rozbawiony.
- To nie moja wina- mruknęłam niezadowolona co spotkało się z chichotem Nika.
Przez następne kilkadziesiąt minut między nami panowała cisza, przerywana tylko stukaniem moich obcasów.
Po chwili jednak Klaus przerwał ją między nami i powiedział to na co czekałam już od dobrych trzydziestu minut wędrówki
- Jesteśmy na miejscu- powiedział odwiązując opaskę, którą miałam na oczach.
Przetarłam je i wtedy ukazał mi się piękny wodospad spływający w dół jakiejś rzeki. Patrzyłam na to miejsce jak zahipnotyzowana, nie mogąc oderwać od niego oczu.
- Tu jest cudownie- powiedziałam rozmarzona spoglądając na obejmującego mnie od tyłu Nika.
- Wiedziałem, że ci się spodoba- stwierdził dumnie.
- Jak znalazłeś to piękne miejsce? - zapytałam zaciekawiona, spoglądając na niego.
- Całkiem przypadkowo, ale to już opowieść na inny dzień - powiedział.
-No dobrze- odpowiedziałam kiwając głową.
-A teraz chodź - powiedział chwytając mnie za rękę i prowadząc do koca na, którym były różnorodne pyszności.
- Sam to wszystko przygotowałeś? - zapytałam wzruszona.
-Tak, chciałem żeby wszystko było idealnie- powiedział z uśmiechem.
W tej chwili był to całkiem inny Klaus. Nie ten o, którym wszyscy źle mówią. Pokazał mi swoją cudowną stronę, za co byłam mu naprawdę wdzięczna.
-Jestem naprawdę pod wrażeniem, dziękuje - powiedziałam całując go.
- Dla ciebie wszystko - odpowiedział z szerokim uśmiechem.
Przez długi czas leżeliśmy na kocu i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.
- To zdecydowanie najwspanialszy dzień w moim życiu - odpowiedziałam przeszczęśliwa.
- Właśnie tak miało być love- odpowiedział.
- Ale mam coś jeszcze dla ciebie- popatrzył na mnie wyjmując jakieś piękne pudełko.
- Co to jest? - zapytałam szczerze zaciekawiona, a gdy otworzył pudełko ujrzałam śliczny cienki łańcuszek z serduszkiem. (W mediach)
- Wiedziałem, że czegoś bardziej eleganckiego byś na pewno nie przyjęła, przynajmniej teraz, więc wybrałem to- powiedział wyjmując łańcuszek.
- Jest śliczny, ale Nik dobrze wiesz, że nie chcę od ciebie prezentów- powiedziałam szczerze.
- Wiem, ale obdarowywanie cię nimi, sprawia mi przyjemność- powiedział.
-Dziękuje- powiedziałam tylko wiedząc, że i tak nic bym nie zdziałała. Przysunęłam się bliżej, żeby mógł go zapiąć na mojej szyi.
Przez jeszcze długi czas siedzieliśmy wygłupiając się i śmiejąc.
To był cudowny dzień.
Z tego wspaniałego wspomnienia, wyrwał mnie głos Katherine.
- Cassidy zejdź na dół, ktoś do ciebie- krzyknęła.
Do mnie?
Niby kto, Matt?
Nie on jest w pracy, żadnego z pierwotnych by tu nie przywiało, więc nie mam zielonego pojęcia.
Dowiemy się jak zejdę pomyślałam i po ubraniu butów, oraz zabraniu telefonu, zeszłam na dół.( buty)
Moim oczom ukazał się obraz...
DAM, DAM, DAM!
Ciekawe kto to... 🤔🤔🤔
Mówiłam, że się poprawię😁😁😁
Puki co słowa dotrzymuję xDD
A tak przy okazji, bardzo wam dziękuje za tyle wyświetleń i gwiazdek kochani, nie mogę w to uwierzyć. Naprawdę.
Do ZobaI
Buziaczki x_Cassidy_x 😘😘😘
CZYTASZ
Little Evil
FanfictionCassandra Alison Gilbert Dziewczyna o wybuchowym charakterze. Człowiek? Czarownica? Wampir? A może wszystko naraz? Życie ją nie rozpieszczało. I wiecie co? Wystarczył jeden list, który dostała po śmierci rodziców by to się zmieniło. Teraz dzi...