Rozdział 30

2.6K 137 13
                                    

Rebekah POV



Po wyjściu Cass, jej słowa jeszcze przez kilka minut, dudniły mi w głowie.



- Proszę bardzo, mam dość waszego brata! - powiedziała, i odwróciła się w stronę Klaus'a.


- Jesteś pieprzonym, zadufanym w sobie dupkiem, który musi mieć zawsze to co chcę, a inni mają się mu podporządkowywać.


Dla ciebie nie liczy się zdanie innych, bo jest tylko twoje.


Teraz też myślisz egoistycznie, masz gdzieś moje uczucia, jest tylko to, że TY nie lubisz Katherine, i nic więcej.- syknęła.


Daje ci kilka dni jeśli się nie ogarniesz, to z nami koniec, a ja wyprowadzę się na dobre. - powiedziała patrząc mu prosto w oczy, i wyszła.



Dopiero dźwięk odpalającego samochodu, wybudził mnie z za myślenia. I wtedy do mnie dotarło, co się właśnie stało...



- I WIDZISZ CO ZROBIŁEŚ?! - wrzasnęłam patrząc na mojego brata idiotę, ale on milczał.



- Klaus bracie, nawaliłeś-powiedział Kol, kręcąc głową.



- Jej wybór - prychnął z obojętną miną, a ja chciałam się na niego rzucić, ale Elijah i Kol mnie w ostatniej chwili przytrzymali.



- Puszczajcie! - syknęłam wyrywając się.


- Ty idioto, ona ma racje, jesteś pieprzonym egoistą- powiedziałam patrząc mu w oczy.



- Jeśli nie chcesz znowu, wylądować ze sztyletem w sercu na paręnaście lat, to licz się ze słowami siostrzyczko- warknął, i poszedł na górę, a potem usłyszeliśmy tylko trzask drzwi.



- Mam ochotę zrobić mu krzywdę- powiedziałam zła, poprawiając bluzkę, po tym jak mnie już puścili.



- Też nie jestem zadowolony z tego co zrobił siostro, ale to ich sprawy, i my nie powinniśmy się w nie mieszać- powiedział, wzdychając Elijah.



- Ale jak mamy się w to nie mieszać?! -zapytałam oburzona.


- Mamy po prostu stać, i patrzeć jakim on jest egoistą, i jak rani Cassidy?! - popatrzyłam na niego jak na debila.



- Rebekah, doskonale wiesz jaki jest Niklaus, i my go nie zmienimy.


On musi sam odreagować, i zrozumieć, że jej robi krzywdę- powiedział Elijah.



- Niestety, ale Elijah ma racje- powiedział Kol.



Usiadłam na fotelu, i westchnęłam z bezsilności.


Oboje mają racje, nie zmienię Nika. Sam musi to zrozumieć.



- Mam nadzieję, że się ogarnie, bo jak nie to go rozszarpię- mruknęłam.





Cassandra POV





Stanęłam przed drzwiami, i właśnie miałam pukać, ale nie musiałam, ponieważ Katherine chyba słyszała, że jestem więc mi je otworzyła.



- Wchodź, bo musisz mi wszystko opowiedzieć- stwierdziła wpuszczając mnie do środka.



-Okej, zacznę od początku- powiedziałam siadając, a ona obok mnie.


- Zaczęło się to tak, że nalegali, bym im wszystko wytłumaczyła, więc to zrobiłam, i opowiedziałam jak się poznałyśmy. Potem chciałam by zostawili cię w spokoju, oczywiście ekipa Scooby-Doo tego nie chciała zrobić. Ale jeśli chodzi o Pierwotnych, to dla Bex i Kol'a, jesteś obojętna, a Elijah wykonał moją prośbę, i puki co dał ci spokój. No, ale Klaus jak to Klaus, obraził się i zaczął mnie ignorować. Mnie na początku to raniło, ale biegając dziś rano, uświadomiłam sobie, że przecież nie mogę być uległa, i powiedziałam mu co o nim myślę, no i skończyło się na tym, że się wyprowadziłam od nich, na razie na kilka dni. - zaczęłam trajkotać jak najęta.

Little EvilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz