Następnego dnia, obudziłam się dość późno.
Dlatego szybko wstałam i po wzięciu stroju na dziś poszłam do łazienki.
Umyłam się i ubrałam, a następnie wyszłam i po wzięciu torebki, wyleciałam z pokoju jak huragan.
-Gdzie tak biegniesz? -zapytała Bekah.
-Zaraz się spóźnię do pracy i to ostatniego dnia! -powiedziałam i pobiegłam do wyjścia.
Weszłam szybko do auta i po odpaleniu silnika pojechałam do Grill'a.
-Hej, przepraszam za spóźnienie- powiedziałam wchodząc do środka.
-Spoko, nic się nie stało-powiedział Matt odwracając się w moją stronę i posyłając mi uśmiech.
-Jednak się zdecydowałaś wyjechać? -zapytał.
-Tak, chyba tak -powiedziałam.
-W takim razie, masz mnie odwiedzać i dzwonić często! -powiedział.
-Jasna sprawa- odpowiedziałam.
-Tu są te papiery z wypowiedzeniem.
Podpisz w tym miejscu-wskazał na prawy dolny róg.
-Okej -powiedziałam i podpisałam się w wyznaczonym miejscu.
-Będzie mi cię tu trochę brakować-powiedział zabierając papiery i chowając je do teczki.
-Będę cię odwiedzać-powiedziałam przytulając go co on odwzajemnił.
-Gdzie jest ta dziwka?! -usłyszałam z zaplecza piskliwy głos Forbes.
-Jedyna dziwka jaką tu widzę, stoi w tej chwili przede mną -powiedziałam z kpiną.
-Masz natychmiast przestać! -powiedziała.
-Cassidy, wyjaśnisz nam, co znowu zrobiłaś? -zapytał Elijah.
-Ależ oczywiście, dokonałam mojej zemsty-wzruszyłam ramionami jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie.
-I nie będę tym razem NIC ODKRĘCAĆ! -powiedziałam.
-Radźcie sobie sami-dorzuciłam jeszcze i odwróciłam się na pięcie.
-Co ty sobie wyobrażasz?! - zapytała Forbes przyszpilając mnie do ściany.
-Ja?
Co ty sobie wyobrażasz, puść mnie, a może pomyśle o tym aby zostawić cię przy żywych-syknęłam.
Dziewczyna puściła mnie lekko przerażona.
Ha, i nawet wiem czemu.
Zawsze jak się zbyt z denerwuje, to w moich oczach widać czerwony błysk.
-Musisz to odkręcić! -powiedziała Bonnie.
-Ja nic nie muszę- wywróciłam oczami.
-Elijah, proszę cię zrób coś! -mulatka popatrzył na Pierwotnego, który w tym momencie był bezsilny.
Elijah westchnął patrząc na mnie, co ja zignorowałam i zadałam pytanie.
-Gdzie Nik i Bekah? -spytałam.
-Rebekah została w rezydencji, a Niklaus musiał coś załatwić -powiedział, a ja pokiwałam głową.
-Jeśli macie zamiar dalej gadać o tym, żebym zdjęła zaklęcia, to możecie sobie iść, bo nic nie wskóracie-powiedziałam i wróciłam na zaplecze, by dokończyć pakować swoje rzeczy z szafki.
Po skończeniu, wzięłam pudło i wróciłam na sale.
-Nie proś, bo nic nie wskórasz-powiedziałam wyprzedzając to co chciał.
-Ehh, okej- powiedział bezsilnie.
Reszta pracy, minęła nam szybko i w miłej atmosferze.
Śmialiśmy się i wspominaliśmy dawne czasy.
-A pamiętasz jak byliśmy nad jeziorem i wpadłaś do wody? -zapytał rozbawiony.
-Tak, pamiętam-zachichotałam przypominając sobie tamto słoneczne popołudnie.
"Było piękne Czerwcowe popołudnie.
Mieliśmy wtedy po piętnaście lat.
Pewnego dnia wybraliśmy się na spacer nad jezioro.
-Mam pomysł... Berek -krzyknęłam ze śmiechem i zaczęłam uciekać.
-Tak się bawimy, okej -powiedział i zaczął mnie gonić.
-No dawaj, szybciej - krzyknęłam pokazując mu język.
W pewnym momencie nie zauważyłam brzegu jeziora, i wpadłam do niego.
-Hahahah- Matt zaczął się ze mnie śmiać, ale nie przewidział mojego kolejnego ruchu.
Pociągnęłam go za nogę i tak samo jak ja wpadł do wody.
Przez długi czas oboje śmialiśmy się i chlapaliśmy wodą. "
-Eeej, idziemy czy chcesz tu spać? -zapytał rozbawiony Matt, tym samym wyrywając mnie ze wspomnienia.
-Nie, nie chcę.
Już idę -powiedziałam i wzięłam pudło oraz torebkę, a następnie wyszłam przez drzwi, które przytrzymał mi Matt.
-To co widzimy się jutro? -zapytał, a ja pokiwałam głową.
-Do zobaczenia -powiedziałam i nie czekając na odpowiedź poszłam do auta.
Będąc już pod drzwiami rezydencji, usłyszałam kawałek jakiejś rozmowy.
-Musisz o tym powiedzieć Cassidy! -usłyszałam pretensjonalny głos Rebekah.
-Co musi mi powiedzieć? -zapytałam wchodząc do salonu, gdzie siedzieli Pierwotni i Marshall.
-No dalej, bo ja to zrobię! -powiedziała Bekah patrząc na Nika morderczym wzrokiem.
-Czy ktoś mi wyjaśni o co chodzi? -zapytałam zdezorientowana.
-Usiądź -powiedział Elijah wskazując fotel i zabierając ode mnie pudełko z rzeczami.
-Dobrze... -powiedziałam niepewnie i usiadłam.
-No powiedz jej do cholery! -krzyknęła Bex.
-To ja jej powiem- stwierdziła wilkołaczyca wstając i odwracając się w moim kierunku.
-Jestem w ciąży z Nikiem.
Przykro mi -powiedziała i usiadła z powrotem.
Moje serce w tym momencie pękło na miliony kawałków, a do oczu napłynęły łzy.
-Kiedy? -zapytałam przez zaciśnięte zęby.
-Jak ostatnio nocowałaś u Donovana-odpowiedział patrząc na mnie ze skruchą.
-Ale ja... -nie dałam mu dokończyć.
-Co ty?!
Nie chciałeś, tak?! -krzyknęłam wściekła.
-Cassidy, spokojnie.
Byłem na ciebie zły... -znowu mu przerwałam.
-I dlatego mnie zdradziłeś i do tego jeszcze zrobiłeś jej dziecko?! -krzyknęłam.
-Cassandro spokojnie- Elijah położył mi rękę na ramieniu żeby mnie uspokoić.
-Nie, nie będę spokojna!
Zbyt długo byłam spokojna i cierpliwa-podniosłam głos.
-Wszystko ci wybaczałam, starałam się jak tylko mogłam!
A ty raz byłeś na mnie zły i od razu poleciałeś do niej! -krzyknęłam.
-Proszę cię... -zaczął, ale ja w żadnym wypadku nie miałam zamiaru pozwolić mu dokończyć.
-Nie, dość tego!
Nie będę więcej tolerować tego wszystkiego! -powiedziałam patrząc na niego.
-Do czego ty zmierzasz? -zapytał.
Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam mu prosto w oczy. -Z nami koniec! - powiedziałam już spokojnie, ale lodowato.
-Nie możesz -powiedział gwałtownie wstając.
-Ależ mogę i właśnie to robię.
I pomyśleć, że chciałam z tobą jechać do Nowego Orleanu! -wysyczałam przez zaciśnięte zęby i poszłam do siebie.
Po wejściu, od razu wzięłam torbę i wrzuciłam do niej najpotrzebniejsze rzeczy, a następnie wyszłam z niego trzaskając drzwiami.
-Dokąd idziesz? -zapytał.
-Nie interesuj się, niedługo wrócę po resztę swoich rzeczy- powiedziałam i wyszłam z domu.
Postanowiłam pojechać do Matt'a.
Może mnie przenocuje.
-Hej- powiedziałam, kiedy mi otworzył.
-Co się stało? -zapytał zdziwiony patrząc na mnie.
-Opowiem ci, ale może w środku-powiedziałam, a on przepuścił mnie w drzwiach.
Usiedliśmy na kanapie i od razu wszystko mu zaczęłam opowiadać.
- No i z nim zerwałam- powiedziałam wycierając chusteczką oczy.
-Jakby się dało, to od razu bym pojechał bym go zabić-powiedział Matt zaciskając ręce w pięści
-Proszę cię, daj spokój.
Może to i lepiej, chociaż sama nie wiem.
Ja go kocham, i pewnie tak szybko nie przestane-mruknęłam opierając głowę na jego ramieniu.
-Będzie dobrze, obaczysz-powiedział posyłając mi uśmiech.
-Mam taką nadzieje -stwierdziłam.
-W takim razie zostaniesz w Mystic? -zapytała.
-Nie wiem, zastanawiam się nad tym wszystkim-powiedziałam.
-Wiem, gdzie mam spać, więc jeśli się nie pogniewasz to pójdę się już położyć - popatrzyłam na niego.
-Jasne idź-powiedział.
Wstałam z kanapy, i uprzednio zabierając torbę poszłam do pokoju, w którym zwykle śpię.
Kiedy tylko weszłam, od razu rzuciłam się na łóżko i po dłuższej chwili podczas, której dużo myślałam, usnęłam.
6/6
Pamiętajcie, jeszcze dużo się może wydarzyć, więc mnie nie zabijajcie😂😘
A teraz trochę smutna wiadomość, jeszcze jeden rozdział i nastąpi koniec tej części😭😢
Do Zoba
I
Buziaczki x_Cassidy_x 😘😘😘
CZYTASZ
Little Evil
FanfictionCassandra Alison Gilbert Dziewczyna o wybuchowym charakterze. Człowiek? Czarownica? Wampir? A może wszystko naraz? Życie ją nie rozpieszczało. I wiecie co? Wystarczył jeden list, który dostała po śmierci rodziców by to się zmieniło. Teraz dzi...