Rozdział 15

4K 130 23
                                    

Odkąd wprowadziłam się do Pierwotnych, minęły jakieś dwa tygodnie.
Przez ten czas, nie wydarzyło się nic ekscytującego, oprócz tego, że zaczęłam prace w Mystic Grill'u jako barmanka, i towarzystwo Klaus'a jakoś przestało mi tak bardzo przeszkadzać, po prostu przyzwyczaiłam się do tego, że jest jaki jest.

A jeśli chodzi o kontakty z Eleną i Jeremy'm, to pozostały takie jakie były, czyli jednym słowem: Jesteśmy wrogami.  Tak, Jeremy też jest przeciwko mnie, ale co się dziwić.
Było to do przewidzenia, że jak się o wszystkim dowie, to będzie po stronie Eleny.
Ale mniejsza z tym, wróćmy do tego, co dzieje się teraz.

Obudziłam się, słysząc krzyki z dołu.
Pewnie znowu Rebekah i Nik "wymieniają głośno" swoje zdania pomyślałam, wkładając głowę pod poduszkę z myślą, że może chociaż trochę to pomoże, ale się myliłam, bo nic to nie pomogło.

Eh, wstałam wściekła, i tak jak byłam ubrana, (czyli w bieliźnianą piżamę i na to szlafrok do kompletu) w  wampirzym tępię, znalazłam się na dole.

- CZY WAS JUŻ DOSZCZĘTNIE POJEBAŁO?! - wrzasnęłam.
- KŁÓCIĆ SIĘ OD SAMEGO RANA, I TO W SOBOTE!
NO NAPRAWDĘ?! - popatrzyłam na nich z czystą furią w oczach.

- Jeśli chcesz mieć ciszę, wytłumacz to jemu! - powiedziała Bekah, wskazując Nika.

Wzięłam dwa głębsze wdechy, i z zamkniętymi oczami, zaczęłam po cichu liczyć- Raz... Dwa... Trzy... Cztery... Pięć... - i tak do dziesięciu, a potem otworzyłam je, i spojrzałam na tamtą dwójkę.
-O co tym razem poszło? - zapytałam próbując brzmieć spokojnie.

- O to, że Klaus ma genialny plan jak...- i tu jej przerwałam.

- Nie obchodzi mnie, jego kolejny plan- powiedziałam.

- Albo będziecie cicho, albo źle się to dla was skończy- powiedziałam poważnie.

- Nic mi nie zrobisz skarbie, jestem pierwotnym- powiedział pewnie.

- Chcesz się przekonać?- zapytałam stojąc przed nim, a on zaczął z uśmieszkiem,  mierzyć mnie od dołu do góry spojrzeniem, na co ja wywróciłam oczami.

Co za zbok, jemu tylko jedno w głowie pomyślałam.

- Czemu nie -stwierdził cwanie, co jeszcze bardziej mnie wyprowadziło z równowagi.

- Jak ty mnie irytujesz- powiedziałam tracąc cierpliwość.

Widząc, że znowu chce coś dodać, po prostu odwróciłam się i szybkim krokiem poszłam do swojego pokoju.

Nawet gdybym się teraz położyła, i tak już bym nie usnęła westchnęłam.
A po za tym, jest godzina dziesiąta, a o dwunastej mam być w Grill'u, dlatego wzięłam ubrania, i poszłam do toalety.

Jak już wyszłam z pod prysznica, ubrałam się w to:

 
Jak już wyszłam z pod prysznica, ubrałam się w to:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

( Wybaczcie za jakość i wielkość zdjęcia.)

Do tego te buty:

I zrobiłam sobie jeszcze,  delikatny makijaż, taki jak zawsze

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

I zrobiłam sobie jeszcze,  delikatny makijaż, taki jak zawsze.

Po wyjściu z łazienki ,wzięłam 
książkę, i zaczęłam czytać, bo nie miałam najmniejszej ochoty schodzić na dół.

Kiedy skończyłam, wzięłam telefon, żeby sprawdzić, która godzina.
I okazało się, że jest...

-Na Szatana! - krzyknęłam, i w pośpiechu biorąc torebkę zbiegłam po schodach.

- Szatana? - parsknął Kol, jak byłam już na dole.

- No tak, jestem czarownicą,  to chyba norma, że wierze w szatana- powiedziałam.

- Nie wiedziałem, że czarownice, wierzą w szatana- stwierdził rozbawiony.

- To teraz już wiesz- powiedziałam, kierując się w stronę drzwi.

- Gdzie ci się tak śpieszy? -krzyknęła Rebekah.

- Jak to gdzie?
Jest godzina jedenasta trzydzieści, więc do Grill'a - krzyknęłam i wyszłam.

Weszłam do auta, i odpaliłam silnik, a po kilku minutach drogi, byłam już pod Mystic Grill'em.

- Cześć Matt - powiedziałam po wejściu do środka.

- Cześć Cassidy- odpowiedział,  podnosząc wzrok z nad jakiejś butelki z alkoholem.

- Co tam masz? -zapytałam patrząc na butelkę.

- No właśnie, nie wiem.
Jakiś nowy trunek,  z dzisiejszej dostawy. - powiedział podając mi butelkę bym ją obejrzała.

- Wiesz skądś kojarzę, ale nie wiem z kąt. - powiedziałam odkładając ją.

- No trudno, ułożysz je? - zapytał patrząc na mnie.

- Tak, jasne. - powiedziałam,  zabierając się za układanie.

W pewnym momencie usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości.
Popatrzyłam na Matt'a, ale on pokręcił głową.

- Czyli to mój- powiedziałam wyciągając telefon, i otwierając wiadomość.

Od Barbie:
Pójdziemy na zakupy jak skończysz prace?

Do Barbie:
Jasne, czemu nie.
W takim razie bądź gotowa, o siedemnastej, to pojedziemy od razu.

Odpisałam, a po chwili dostałam odpowiedź.

Od Barbie:
Okej, będę.

Od  Barbie:
Świetnie, że się zgodziłaś, bo zaplanowałam dla nas jutro, cudowny wieczór😁

Do Barbie:
Już się boję😱

Od Barbie:
Bój, bój😏

Po pracy tak jak się umówiłyśmy, ja podjechałam pod rezydencje i czekałam, aż zjawi się Bex.

- Jestem - powiedziała wchodząc do auta.

- Okej, to do jakiego sklepu jedziemy? - zapytałam wyjeżdżając z podjazdu.

- Do galerii? - zapytała.

- W sumie, jest tam dużo sklepów - powiedziałam.

- To uzgodnione. - powiedziała, i resztę drogi jechałyśmy w ciszy.

Kiedy weszłyśmy już do galerii, najpierw udałyśmy się do sklepu, gdzie mogłybyśmy kupić jakieś fajne sukienki, bo okazało się, że Bekah ma zamiar zaciągnąć mnie do klubu.

- Co myślisz o tej? - pokazywała mi już chyba z siódmą sukienkę, w nawet nie wiem, którym już sklepie, bo żadna nie była, wystarczająco ładna.

- Tak, jest świetna i doskonale będzie na tobie leżeć- powiedziałam, żeby tylko już jakąś wzięła.

- Masz rację, wezmę ją- powiedziała z uśmiechem, a ja pomyślałam, że może w końcu wyjdziemy z tego sklepu, bo już wszystko kupiłyśmy.

- Okej, możemy iść- powiedziała po zapłaceniu, na co pokiwałam głową.

Po powrocie, siedziałyśmy jeszcze chyba dwie albo trzy godziny u Bex, i dopiero potem byłam wolna.

Gdy weszłam do pokoju, od razu poszłam do łazienki, a potem rzuciłam się na łóżko i usnęłam.


Czy tylko mi się, wydaje, że ostatnio rozdziały mi niezbyt wychodzą?

Do Zoba

I

Buziaczki x_Cassidy_x 😘😘😘

Little EvilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz