Rozdział 39

2.4K 116 30
                                    

Jest druga nad ranem, a ja nie mogę zmrużyć oka.
Kath wróciła koło północy i od razu z tego co słyszałam,  padła na łóżko, więc od jakiś dwóch godzin śpi.
A ja? Przewracam się z boku na bok i nie mogę usnąć, moją głowę zbyt bardzo zajmuje ta jedna, jedyna myśl:
Co może być w tej paczce???
Cholernie mnie to ciekawi, ale jeśli to będzie zbyt dużo jak na jeden raz? pomyślałam.
Westchnęłam i jednak postanowiłam dalej próbować usnąć, co po dłuższej chwili mi się udało.

Lecz nie na długo, jakoś około piątej usłyszałam stukanie w szybę.
Na początku zignorowałam ten dźwięk, ale na marne, bo czym dłużej go ignorowałam, tym był on głośniejszy.
W końcu wstałam i zirytowana podeszłam do okna, ale za nim nic nie było.
Patrzyłam w nie z szokiem, przecież mogłabym przysiąść, że słyszałam jak coś, albo ktoś pukał w szybę!
Rozejrzałam się jeszcze raz, ale niczego dziwnego nie zobaczyłam.

Z tą dziwną myślą podeszłam do łóżka i usiadłam na nim, po czym przeniosłam swój wzrok na tajemniczą paczkę.

To wszystko jest takie niezrozumiałe i trudne, wszystko bez wyjątku!
Najpierw w tamtym roku ten list, który wywrócił wszystko do góry nogami, a teraz ta paczka.
O co w tym wszystkim do cholery chodzi?!

Zdesperowana nie mogąc już po prostu dłużej wytrzymać,  wstałam i podeszłam do tej paczki. Następnie wzięłam ją do rąk i zerwałam z niej cały papier.

Moim oczom ukazały się jakieś trzy stare lekko podniszczone książki.
Dwie z nich wyglądały jak pamiętniki, ale trzecia była mi całkiem obca i nie miałam pojęcia czym ona jest.

Najpierw postanowiłam sprawdzić jedną z tych większych, czyli pamiętnik.
Był on w grubej, brązowej okładce z przyżółkniętymi kartkami w środku, oraz srebrnymi zdobieniami na wierzchu.
Przewertowałam kilka stron i zaczęłam po woli i cichutko w myślach czytać jedną z nich.

Drogi pamiętniku, już za dwa tygodnie są moje szesnaste urodziny, bardzo się boję ponieważ to ma się stać właśnie wtedy.
Nikt nie rozumie, że ja tego nie chcę, ale co ma do powiedzenia  piętnastoletnia czarownica? Nic. Gdybym tylko mogła coś zrobić, uciec albo nie zgodzić się, ale nie mogę.

Był to wpis z dnia czternastego kwietnia.
Po jego przeczytaniu miałam mnóstwo pytań w głowie.
Między innymi:
Co miało się wydarzyć?
Czemu się bała?
Czy dojdzie do tego "strasznego" wydarzenia?

To było takie nie jasne, byłam strasznie ciekawa o co chodziło, ale na tym wpisie się puki co ten temat kończył.

Kolejny był trochę dłuższy.

Drogi pamiętniku, poznałam dzisiaj czarującego chłopaka, ma na imię Eric  i też niedługo kończy szesnaście lat. Jest bardzo miły i szarmancki.
To chyba miłość od pierwszego wejrzenia.
Zaprosił mnie na popołudniowy spacer, było cudownie.
Chodziliśmy po lesie godzinami, śmialiśmy się i żartowaliśmy. W pewnej chwili zapytał mnie czego bym chciała od życia, ja bez wahania mu odparłam : Chciałabym pewnego dnia mieć dziecko, a konkretniej córkę. Piękną, silną i dzielną,
która zawsze walczyłaby o to co słuszne.

Nawet nie wiem, kiedy po moim policzku spłynęła jedna samotna łza, którą szybko otarłam.

A więc od zawsze chciała mieć córkę?
Przeczytałam w myślach jeszcze raz dwa ostatnie zdania z westchnięciem i pomyślałam:
Nie zawiodę cię mamo.
Po czym zaczęłam czytać dalej.


On w odpowiedzi się jedynie  uśmiechnął i skończyliśmy ten temat, tym samym przechodząc do kolejnego.
Byłam nim bardzo oczarowana, od razu poczułam, że to właśnie ten jedyny.

Po tym zdaniu wpis znowu się kończył, więc chciałam przejść do kolejnego, ale okazało się, że następne trzy kartki były wyrwane, więc nie wiem co tam było.

Do mojej głowy znowu napłynęły pytania:
Może było to coś czego nie chciała bym się dowiedziała?
A może to nie ona je wyrwała?
Tych pytań było stanowczo jak na razie za dużo i dlatego,  postanowiłam puki co, odłożyć pamiętnik i wsiąść kolejną książkę.

Padło na drugi pamiętnik, a raczej jak się okazało po jego otwarciu, szkicownik z jakimiś różnymi dziwnymi rysunkami i podpisami przy nich.

Na pierwszych dwóch kartkach było jakieś dziwne drzewo...
Kompletnie nie poznawałam jego odmiany, było takie wielkie i na nim...
Sznury na, których można się... powiesić... 
Ogarnęło mnie trochę takie dziwne uczucie, ale postanowiłam przewinąć kartkę i zobaczyć co jest dalej.

Kolejna strona była zapełniona przez rysunek jakiegoś młodego chłopaka...
Zaraz, zaraz to... mój ojciec!

Już wiem, po kim mam rysy twarzy, młodzieniec z rysunku jest bardzo do mnie podobny.

Przeglądałam jeszcze kilka innych rysunków, dopóki nie zadzwonił mój budzik.

Ahh no tak, dziś trzeba iść do szkoły...
Ale żebym aż tak długo,  siedziała nad tym wszystkim?
No cóż może i tak.

Zamknęłam szkicownik i miałam go odłożyć do reszty, ale dotarło do mnie, że przecież nie zostawię ich tak na wierzchu.
Może i mieszkam tu tylko ja i Kath, ale ostrożności nigdy za wiele.

Wzięłam wszystkie trzy książki i powoli okręciłam się wokół własnej osi, obserwując uważnie każdy element pokoju, myśląc przy tym, gdzie mogę je schować.
W oczy rzucił mi się dywan, który jakby dopiero teraz zaczął odstawać.

Podeszłam do niego i kucnąwszy podwinęłam go,  odsłaniając przy tym odstającą deskę.

-Idealnie- powiedziałam sama do siebie, uśmiechając się przy tym.

Ułożyłam książki pod deską i następnie po opuszczeniu jej, tupnęłam w nią nogą by nie odstawała. Poprawiłam jeszcze tylko dywan i wstałam na równe nogi kierując się do szafy by przygotować się na nudny dzień w szkole.

Przynajmniej tak mi się wtedy wydawało...












Moi drodzy teraz raczej akcja powinna się coraz bardziej rozkręcać😁

I jak wam się podobał rozdzialik???
Piszcie w komentarzu, bo jestem bardzo ciekawa😂😂😂


Do Zoba

I

Buziaczki x_Cassidy_x 😘😘😘

Little EvilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz