Rozdział 33

2.4K 137 20
                                    

Następnego dnia, nie było w szkole Rebekah, a jak dzwoniłam to nie odbierała, na SMS też nie odpisuje. 
Co się z nią dzieje?!
Zaczynam się martwić, bo dzwonie już chyba szósty raz, i nic!

- Hej, co jest? - zapytał Matt, jak siedzieliśmy razem na przerwie, przed ostatnią lekcją.

- Wiesz, martwię się o Bekah- powiedziałam.

- Czemu się martwisz? - popatrzył na mnie.

- Bo ona raczej, nie opuszcza szkoły, a po za tym nie odbiera telefonu, ani nie odpisuje na moje SMS- powiedziałam zmartwiona.

- Pewnie jest zajęta, i nie ma czasu - stwierdził.

- Ale ona, nigdy nie jest aż tak zajęta, żeby nie mogła nawet odpisać na SMS! - powiedziałam poważnie.

-Nie martw się, to tysiąc letnia wampirzyca, i nawet jeśli to da sobie radę- szepnął.

- No wiem, ale mam złe przeczucie- westchnęłam.

-Spokojnie Cassidy, mówię ci, że wszystko jest dobrze- powiedział, łapiąc mnie za ramiona i próbując uspokoić.

- Może i masz racje, ale ja i tak po lekcjach, albo trochę później pojadę do nich, i sprawdzę czy wszystko jest okej- powiedziałam hardo.

- Dobrze, jeśli to cię uspokoi, to zrób tak- powiedział bezsilnie
- Ale teraz chodź, bo zaraz będzie dzwonek- powiedział, ciągnąc mnie w stronę sali,  i akurat w tym samy czasie on zaczął dzwonić, więc udaliśmy się do klasy na ostatnią lekcje, którą była Biologia.

Od dwudziestu minut siedzę, i wiercę się na stołku.
Nie mogę się na niczym skupić, bo mam cały czas wrażenie, że stało się coś złego...

- Panno Gilbert... - skrzywiłam się słysząc "moje nazwisko".
- Czy może pani, łaskawie skupić się na lekcji? - zapytał już naprawdę nieźle zirytowany nauczyciel.

- Tak, przepraszam pana,  po prostu mam dziś słaby dzień, a po za tym boli mnie głowa- udałam, że łapie się za nią z bólu.

- Rozumiem, ale niestety, musisz wytrzymać jeszcze dziesięć minut do końca lekcji- powiedział i odwrócił się, kontynuując lekcje.

Wywróciłam niezadowolona oczami. Myślałam, że może mnie już zostawi w spokoju, i pozwoli wyjść wcześniej, ale niestety się myliłam.
Usłyszałam po swojej prawej prychnięcie. No jak myślicie, kto to?
Oczywiście panna od siedmiu boleści, idealna czyli Caroline Forbes. Rzuciłam jej tylko pełne pogardy spojrzenie, i skupiłam się na widoku za oknem, i tak już do końca lekcji się w niego wgapiałam.

Chwile później, szatan się nade mną zlitował, i pozwolił  temu głupiemu dzwonku, zadzwonić. Od razu szybko spakowałam książki do torby i zapominając o Matt'cie,  niemal wybiegłam z sali.

Za nim wyszłam, poszłam jeszcze do szafki i po zostawieniu tam tego, co miałam zostawić, udałam się na parking do samochodu.
Wyciągnęłam szybko kluczyki z torby, niemal je upuszczając, i otworzyłam drzwi, a następnie weszłam, i wcześniej je zamykając, odpaliłam silnik, a potem wyjechałam z pod szkoły.

Dwa razy omal nie wjechałam w jakiś inny samochód.
A to dlatego, że strasznie się denerwuje, i nie patrzę dokładnie na drogę.

Po kilku minutach, znajdowałam się pod domkiem.
Podeszłam do drzwi, i po otwarciu ich, weszłam do środka.

- Kath, jesteś? - krzyknęłam.

- Tak, w kuchni- od krzyknęła, a ja skierowałam się do wypowiedzianego przez nią wcześniej pomieszczenia.

- Co tam? - zapytała popijając wino, które zostało nam jeszcze z wczoraj.

- Nic, oprócz tego, że martwię się o Rebekah, bo nie odbiera, i nie odpisuje, co nie jest do niej podobne- stwierdziłam zabierając od Kath kieliszek, do którego, nalała mi wina.

- Wiesz, jak dla mnie, to w tej sprawie, śmierdzi na kilometr Klaus'em- stwierdziła pewnie.

- A wiesz, że możesz mieć racje... - mruknęłam,  zastanawiając się, czy to możliwe, by Klaus maczał w tym palce.

- Wydaje mi się, że tak właśnie jest- powiedziała.

- Czy ty myślisz... - zapytałam przerażona, jak i zarówno zła.

- Tak, tak myślę- odpowiedziała. 

- Niech lepiej, nie pokazuje mi się na oczy, bo źle się to dla niego skończy! - warknęłam ledwo panując nad nerwami.

- Co zamierzasz? - zapytała.

- Jak to co?! - zapytałam,  zdziwiona jej pytaniem.
-Pojadę do niego, i jeśli to okaże się prawdą, to nie będzie się liczyć to, że go kocham.
Po prostu nie wiem jak, ale go ukatrupię! -powiedziałam zaciskając dłonie w pięści.

- Jak chcesz, tylko nie ucierp na tym ty- powiedziała.

- Okej, nie wiem o, której wrócę.
Na razie- powiedziałam biorąc klucze od auta, i wychodząc.

Złoże Pierwotnym wizytę, i nie wiem czy ona będzie taka miła.

















Czy ktoś jest chętny, żeby skopać mi dupę za to, że nie wstawiam tak często rozdziałów?
Jeśli tak, to proszę bardzo.
Już nic mi bardziej nie zaszkodzi...

No i przepraszam, że taki krótki.


Do Zoba

I

Buziaczki x_Cassidy_x 😘😘😘



Little EvilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz