Rozdział 17

3.8K 132 18
                                    

Otworzyłam oczy, słysząc jak dzwoni budzik, który swoją drogą wskazywał godzinę siódmą o nie, zostaje dziś w łóżku, nie idę do szkoły pomyślałam i poszłam spać dalej.

Trochę później usłyszałam jak ktoś zapukał, i otworzył drzwi do mojego pokoju.

- No proszę, ktoś tu chyba dzisiaj wagaruje.
Nie ładnie Love- usłyszałam rozbawiony głos.

- Jesteś ostatnią osobą, która będzie mnie uczyć co jest dobre, a co nie - powiedziałam nawet nie otwierając oczów.

- Nie za dobrze ci rudzielcu? - usłyszałam tym razem złośliwy głos Kol'a.

- Nie dacie mi spokoju, no nie? - zapytałam zrezygnowana, otwierając oczy i patrząc na nich.

- Oczywiście, że nie - powiedział bezczelnie młodszy z braci.

- Jak ja was nienawidzę- westchnęłam, przeciągając się.

- No już, raz... dwa, wstawaj- powiedział Kol podchodząc i zabierając mi kołdrę.

- No eej- krzyknęłam, gdy on z nią uciekł.

- Nie ma ej. - tym razem odezwał się Klaus.
-Wstawaj, mam dla ciebie zajęcie- powiedział szczerząc się w ten swój psychopatyczno- seksowny sposób.

Nie zaraz, stop!
Co ja gadam?!
Cass, ogarnij się dziewczyno! Pomyślałam.

- Nieeee- jęknęłam.

- Wolałbym, słuchać twoje jęki z rozkoszy, a nie z niezadowolenia, więc cicho i ruchy. - stwierdził uśmiechając się.
Za piętnaście minut, widzę cię na dole- powiedział i zniknął.

- Żartujesz, trzydzieści minut, to minimum! -wrzasnęłam za nim, po czym podeszłam do Kol'a, który stał z rozbawieniem i zabrałam mu kołdrę, a potem zatrzasnęłam drzwi przed nosem.

Z niezadowoleniem, wzięłam ubrania i poszłam do łazienki.
Kiedy już się umyłam i zrobiłam sobie makijaż, ubrałam się w

 
Kiedy już się umyłam i zrobiłam sobie makijaż, ubrałam się w

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

I do tego te buty:

Popatrzyłam na godzinę w telefonie i byłam spóźniona jakieś dwadzieścia minut, ale mam to gdzieś

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Popatrzyłam na godzinę w telefonie i byłam spóźniona jakieś dwadzieścia minut, ale mam to gdzieś.

Związałam jeszcze włosy w kucyka i po wzięciu telefonu, zeszłam na dół.

- Czego ode mnie chcesz? - westchnęłam, i usiadłam na fotelu, przekładając nogi przez jedno ramię, a opierając się o drugie.
- Od razu mówię, jeśli oczekujesz tego, że rzucę dla ciebie jakieś zaklęcie, to wybij
sobie to z głowy, i tym razem nawet żadne radykalne metody wielkiego Klaus'a Mikaelsona nie zadziałają- powiedziałam.

- Moje "radykalne" metody,  zawsze działają skarbie- powiedział patrząc na mnie pewnie.

- Ponowie pytanie, czego chcesz? - zapytałam patrząc na niego poważnie.

- Potrzebuje twojej księgi, tej skurzanej z księżycem na wierzchu- powiedział

- Po co ci ona? - popatrzyłam na niego z pod uniesionych brwi.

- Potrzebuje, jedną informacje, a skoro ty mi nie chcesz pomóc, to jakoś sobie poradzę sam- wzruszył ramionami, patrząc na mnie obojętnie.

Co za...
Mam ochotę go rozszarpać!
Doskonale wie, że nie dam mu jej, dlatego nie pozostaje mi nic innego jak mu pomóc!
Parszywy manipulant!

- Daj mi piętnaście minut- powiedziałam przez zaciśnięte zęby, a on posłał mi zwycięski uśmiech.

Wstałam i poszłam po książkę, a wraz z nią wróciłam i ponownie usiadłam.

- Co mam znaleźć? - zapytałam.

-Coś na temat tego, czy jest jakieś zaklęcie, żeby się nas pozbyć.
Twoja siostrzyczka, za bardzo coś kombinuje. - wytłumaczył na moje pytające spojrzenie.

- To nie jest moja siostra!
Dla siostry nie szykowałabym zemsty- powiedziałam zirytowana.

- Jakiej zemsty? - zapytał Kol.

- Nie twoja sprawa- powiedziałam oschle.

Po chwili szukania, odezwałam się.

- Nic tu o tym nie ma, ale po szukam jeszcze w innych oraz zaczerpnę źródeł, i jak się czegoś dowiem to ci to od razu powiem- popatrzyłam na niego, a on pokiwał głową.

Siedzieliśmy jeszcze i gadaliśmy o bzdetach przez dłuższy czas, ale potem Nik gdzieś wybył i zostałam sama z Kol'em.

- To co? -zapytał Kol odchodząc, gdzieś na chwile żeby wrócić z dwoma szklankami jakiegoś trunku.
- Napijemy się-  pomachał mi jedną szklanką a ja parsknęłam śmiechem i wzięłam ją od niego.

- Whisky - stwierdziłam po wypiciu łyka.

- Oczywiście, ja byle czego nie pije- powiedział, a ja zachichotałam.

Jakieś pół godziny później przyszła Bekah, i oczywiście bez kazania się nie obyło.

- Dlaczego cię nie było w szkole leniu?! - krzyknęła po wejściu do salonu.
- Musiałam powiedzieć, że się źle czułaś i dlatego zostałaś w domu. - powiedziała oburzona. 

- Zaspałam sobie, jutro pójdę. - mruknęłam.

- Niech ci będzie- pokręciła głową z politowaniem.
- Co wy znowu pijecie?- zapytała zabierając mi szklankę i opróżniając ją, co spotkało się z moją niezadowoloną miną.
- Whisky - stwierdziła.

Kilka minut po przyjściu Bekah, Kol również gdzieś wyszedł, ale nie powiedział gdzie, dlatego przez resztę czasu do siedemnastej, oglądałyśmy jakieś filmy.
A  potem, poszłyśmy się trochę ogarnąć, bo o osiemnastej, miałyśmy jechać do Mystic Grill'a, ponieważ Elena i jej ekipa coś chcą od nas i kazali przyjść wszystkim.

Ja się nie przebierałam, no oprócz butów, bo założyłam bardziej pełne koturny.

- Gotowa? - zapytała Bex zaglądając do mojego pokoju.

- Tak, tylko wezmę jeszcze torebkę - powiedziałam biorąc wcześniej wspomniany przedmiot, i wkładając do niego kluczyki, portfel itp.
Możemy iść- powiedziałam po sprawdzeniu, czy na pewno wszystko mam.

Wychodząc z domu, zamknęłyśmy jeszcze tylko drzwi i poszłyśmy do auta.

Po jakiś dwudziestu, maks dwudziestu pięciu minutach byłyśmy na miejscu.

Przed wejściem zauważyłam, że stoją samochody innych, więc pewnie siedzą już w środku, a ja nie miałam zamiaru wejść przed czasem i być z nimi w jednym pomieszczeniu.

- Bex, ja idę się jeszcze przejść, będę o równej osiemnastej- powiedziałam.

- Chcesz, żebym poszła z tobą? - zapytała blondynka.

- Nie, możesz już wejść do środka.
Przejdę się sama.- odpowiedziałam, a ona pokiwała głową i się rozeszłyśmy.

Chodziłam po uliczkach, miasta i rozmyślałam, o tym co będzie dalej.
Przecież w końcu, gdy już się zemszczę w Mystic Falls nic mnie nie będzie trzymać, co wtedy... jaki będę mieć cel?

Rozmyślając tak, nawet nie zauważyłam, kiedy ten czas minął, bo jest godzina siedemnasta pięćdziesiąt, dlatego zaczęłam się wracać.

Idąc w stronę mojego celu mijałam ślepy zaułek, w, którym całowała się jakaś para.

Jak ja bym chciała, żeby komuś tak na mnie zależało, by był dla mnie w stanie zrobić wszystko pomyślałam.

Ale dopiero po chwili, gdy z ciekawości mój wzrok, powędrował na tamtą dwójkę, myślałam, że mnie coś trafi.
Poczułam dziwne ukłucie w sercu, jakby ktoś wbił mi w nie nóż, i rozciął na pół.
Zobaczyłam tam stojących...




Zabijecie mnie, ja to wiem, ale wstrzymajcie się jeszcze z tym!

Do Zoba

I
Buziaczki x_Cassidy_x 😘😘😘

Little EvilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz