Wstałam słysząc dobiegającą
z dołu muzykę.
Od razu wiedziałam, że już nie usnę, więc wzięłam torbę i poszłam do łazienki.
Kilka minut później byłam gotowa do nadchodzącego dnia.
Lecz za nim zejdę do Matt'a, postanowiłam jeszcze coś zrobić.
Także dopiero jakąś godzinę później zeszłam.
-No nareszcie.
Wiedziałem, że muzyka po skutkuje! -powiedział ze zwycięskim uśmiechem, kiedy to byłam już na dole.
-Yhym, super-mruknęłam.
-Oooj no nie bądź smutna-westchnął podchodząc do mnie i przytulając, co ja odwzajemniłam.
-Masz racje.
Wiem, że nie będzie to łatwe, ale muszę wsiąść się w garść-powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-No dokładnie, trzeba żyć dalej -powiedział i pociągnął mnie do kuchni, gdzie na stole było już śniadanie w postaci tym razem udanych Pancakes.
-Wiesz, sporo wczoraj przed snem myślałam i doszłam do wniosku, że muszę wyjechać i to najlepiej jeszcze dziś-powiedziałam patrząc na niego.
-Jesteś tego pewna? -zapytał, a ja pokiwałam głową.
-Tak jestem, muszę o tym wszystkim zapomnieć, a bycie tu mi tego nie ułatwi- powiedziałam szczerze.
-Masz rację, ale jak chcesz wyjechać dziś, skoro rozdanie świadectw dopiero jutro? -zapytał.
-Trochę perswazji dyrektorowi, żeby wydał mi świadectwo nie zaszkodzi -powiedziałam chichotając.
-Ojj Cass- Matt pokręcił głową z politowaniem.
-No co, jakoś muszę je zdobyć-powiedziałam.
Resztę śniadania przesiedzieliśmy w ciszy.
-Pojedziesz ze mną? -zapytałam patrząc na myjącego naczynia chłopaka.
-Dokąd? -zapytał.
-No do szkoły i po to, żebym mogła spakować swoje rzeczy- powiedziałam.
-Ah tak, jasne-posłał mi uśmiech, a ja go odwzajemniłam.
Zaraz po tym jak Matt skończył myć naczynia, od razu wyszliśmy i podjechaliśmy wpierw do szkoły, która dziś była całkowicie pusta.
Oprócz dyrektora i nauczycieli nie było nikogo.
-Okej, stój na czatach-powiedziałam, a sama po zapukaniu weszłam do środka gabinetu.
-Dzień Dobry -powiedziałam.
Na początku postanowiłam spróbować bez siły.
-Miałabym taką drobną prośbę-powiedziałam patrząc na dyrektora.
-Słucham-powiedział patrząc na mnie.
-Mam pilną sprawę i muszę jeszcze dziś wyjechać, czy mogłabym dostać teraz moje świadectwo ukończenia szkoły? -zapytałam milusim głosikiem.
-Chciałbym panience pomóc, ale niestety nie mogę.
Świadectwa przyjdą do nas dopiero jutro-powiedział z udawaną skruchą.
Na kilometr można było wyczuć, że kłamie.
Nie chcesz po dobroci no to trudno, trzeba będzie siłą.
-Uważnie mnie posłuchaj, zapomnisz teraz o tym co przed chwilą powiedziałeś i wydasz mi to świadectwo -powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
-Przepraszam, mogłaby panienka powtórzyć? -popatrzył na mnie.
-Tak, oczywiście.
Muszę dziś wyjechać, i miałabym prośbę aby wydał mi pan świadectwo ukończenia szkoły dziś-powiedziałam i uśmiechnęłam się swoim najpiękniejszym uśmiechem.
-Ależ nie ma sprawy, proszę abyś chwile poczekała- powiedział i poszedł na jakieś zaplecze by po chwili wróci' z moim dyplomem.
-Dziękuje i do widzenia-powiedziałam zabierając papier i wychodząc.
-I jak? -zapytał Matt.
-A jak sądzisz? -popatrzyłam na niego lekko zirytowana.
-No trudno, jak trzeba to trzeba- powiedział, a ja uśmiechnęłam się i poklepałam go po ramieniu.
-To teraz napiszę do Bex i zapytań, czy jest sama-powiedziałam wyciągając telefon.
Do Barbie:
Jesteś sama?
Od Barbie:
Tak, możesz przyjechać po rzeczy.
Do Barbie:
Dzięki, będę za jakieś dziesięć minut.
-Okej, jest sama-powiedziałam chowając telefon do kieszeni i wsiadając do auta.
Od razu pojechaliśmy prosto pod rezydencje.
-Cześć -powiedziała Bekah wpuszczając nas do środka.
-Hej- przytuliłam ją.
-To co zamierzasz? -zapytała, kiedy weszliśmy do mojego pokoju.
-Wyjeżdżam.
Nie przegapię takiej okazji-powiedziałam.
-A więc jednak-mruknęła.
-Czy tylko ja nie wiem dokąd ona wyjeżdża? -zapytała podirytowany Matt.
-Puki co tak, i uwierz mi, tak będzie dla ciebie bezpieczniej.
Przynajmniej Klaus nie użyje na tobie perswazji by wydobyć te informacje -powiedziałam zgodnie z tym, jak zapewne by było.
-Ona ma racje- powiedziała Bex.
-Uwierz mi, nie będę miała tam źle.
I będę często dzwonić do ciebie-powiedziałam z uśmiechem, a on niechętnie pokiwał głową.
Jakąś godzinę później już wszystko było spakowane.
Nie brałam dużo rzeczy tylko te najpotrzebniejsze.
Czyli mój bagaż ograniczał się
do dwóch wielkich walizek z ciuchami i dwóch pudeł z jakimiś drobnostkami oraz oczywiście Timothy.
-Okej, więcej mi nie trzeba-powiedziałam.
-Jesteś pewna, że nie chcesz wsiąść nic więcej? -zapytała Bex, ale ja pokręciłam głową.
-No okej-powiedziała i poszliśmy zanieść bagaże do mojego samochodu.
-No więc em...
Chyba czas na pożegnanie - szepnęłam smutna.
-Chyba tak-Bex pokiwała głową.
-To może na początek, powiem, że jesteście najlepszymi osobami, które spotkałam w swoim osiemnasto letnim życiu.
Nieee to tandetne - mruknęłam.
-Po prostu jesteście najlepsi i mam nadzieję, że nie żegnamy się na zawsze -powiedziałam ze łzami w oczach.
-Oczywiście, że nie żegnamy się na zawsze głuptasie! -powiedziała Bex.
-Wiem, gdzie cię szukać, więc no wpadnę oczywiście niedługo-stwierdziła puszczając mi oczko, na co ja się zaśmiałam.
-Będę dzwonić- powiedziałam.
-A i jeszcze to-wyciągnęłam dwie koperty.
-Ta jest dla ciebie Matt, a ta dla całej waszej trójki -powiedziałam dając obojgu białe koperty.
-Tylko chcę, abyście otworzyli je dopiero wieczorem, jasne? -zapytał poważnie.
-Jasne-odpowiedzieli w tym samym czasie na co się uśmiechnęłam.
-No to do zobaczenia-powiedziałam przytulając ich ostatni raz, a potem weszłam do auta.
Pomachałam im jeszcze i odjechałam.
Odjechałam, ku nowemu rozdziałowi w moim życiu.
I oto ostatni rozdział kochani😢😭
*Podaje chusteczki potrzebującym*
(W mediach piosenka idealnie pasująca)
CZYTASZ
Little Evil
FanfictionCassandra Alison Gilbert Dziewczyna o wybuchowym charakterze. Człowiek? Czarownica? Wampir? A może wszystko naraz? Życie ją nie rozpieszczało. I wiecie co? Wystarczył jeden list, który dostała po śmierci rodziców by to się zmieniło. Teraz dzi...