Rozdział 60

1.7K 86 9
                                    

Wstałam słysząc dobiegającą
z dołu muzykę.
Od razu wiedziałam, że już nie usnę, więc wzięłam torbę i poszłam do łazienki.

Kilka minut później byłam gotowa do nadchodzącego dnia.
Lecz za nim zejdę do Matt'a, postanowiłam jeszcze coś zrobić.
Także dopiero jakąś godzinę później zeszłam.

-No nareszcie.
Wiedziałem, że muzyka po skutkuje! -powiedział ze zwycięskim uśmiechem, kiedy to byłam już na dole.

-Yhym, super-mruknęłam.

-Oooj no nie bądź smutna-westchnął podchodząc do mnie i przytulając, co ja odwzajemniłam.

-Masz racje.
Wiem, że nie będzie to łatwe, ale muszę wsiąść się w garść-powiedziałam i uśmiechnęłam się.

-No dokładnie, trzeba żyć dalej -powiedział i pociągnął mnie do kuchni, gdzie na stole było już śniadanie w postaci tym razem udanych Pancakes.

-Wiesz, sporo wczoraj przed snem myślałam i doszłam do wniosku, że muszę wyjechać i to najlepiej jeszcze dziś-powiedziałam patrząc na niego.

-Jesteś tego pewna? -zapytał, a ja pokiwałam głową.

-Tak jestem, muszę o tym wszystkim zapomnieć, a bycie tu mi tego nie ułatwi- powiedziałam szczerze.

-Masz rację, ale jak chcesz wyjechać dziś, skoro rozdanie świadectw dopiero jutro? -zapytał.

-Trochę perswazji dyrektorowi, żeby wydał mi świadectwo nie zaszkodzi -powiedziałam chichotając.

-Ojj Cass- Matt pokręcił głową z politowaniem.

-No co, jakoś muszę je zdobyć-powiedziałam.

Resztę śniadania przesiedzieliśmy w ciszy.

-Pojedziesz ze mną? -zapytałam patrząc na myjącego naczynia chłopaka.

-Dokąd? -zapytał.

-No do szkoły i po to, żebym mogła spakować swoje rzeczy- powiedziałam.

-Ah tak, jasne-posłał mi uśmiech, a ja go odwzajemniłam.

Zaraz po tym jak Matt skończył myć naczynia, od razu wyszliśmy i podjechaliśmy wpierw do szkoły, która dziś była całkowicie pusta.
Oprócz dyrektora i nauczycieli nie było nikogo.

-Okej, stój na czatach-powiedziałam, a sama po zapukaniu weszłam do środka gabinetu.

-Dzień Dobry -powiedziałam.

Na początku postanowiłam spróbować bez siły.

-Miałabym taką drobną prośbę-powiedziałam patrząc na dyrektora.

-Słucham-powiedział patrząc na mnie.

-Mam pilną sprawę i muszę jeszcze dziś wyjechać, czy mogłabym dostać teraz moje świadectwo ukończenia szkoły? -zapytałam milusim głosikiem.

-Chciałbym panience pomóc, ale niestety nie mogę.
Świadectwa przyjdą do nas dopiero jutro-powiedział z udawaną skruchą.

Na kilometr można było wyczuć, że kłamie.
Nie chcesz po dobroci no to trudno, trzeba będzie siłą.

-Uważnie mnie posłuchaj, zapomnisz teraz o tym co przed chwilą powiedziałeś i wydasz mi to świadectwo -powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.

-Przepraszam, mogłaby panienka powtórzyć? -popatrzył na mnie.

-Tak, oczywiście.
Muszę dziś wyjechać, i miałabym prośbę aby wydał mi pan świadectwo ukończenia szkoły dziś-powiedziałam i uśmiechnęłam się swoim najpiękniejszym uśmiechem. 

-Ależ nie ma sprawy, proszę abyś chwile poczekała- powiedział i poszedł na jakieś zaplecze by po chwili wróci' z moim dyplomem.

-Dziękuje i do widzenia-powiedziałam zabierając papier i wychodząc.

-I jak? -zapytał Matt.

-A jak sądzisz? -popatrzyłam na niego lekko zirytowana.

-No trudno, jak trzeba to trzeba- powiedział, a ja uśmiechnęłam się i poklepałam go po ramieniu.

-To teraz napiszę do Bex i zapytań, czy jest sama-powiedziałam wyciągając telefon.

Do Barbie:
Jesteś sama?

Od Barbie:
Tak, możesz przyjechać po rzeczy.

Do Barbie:
Dzięki, będę za jakieś dziesięć minut.

-Okej, jest sama-powiedziałam chowając telefon do kieszeni i wsiadając do auta.

Od razu pojechaliśmy prosto pod rezydencje.

-Cześć -powiedziała Bekah wpuszczając nas do środka.

-Hej- przytuliłam ją.

-To co zamierzasz? -zapytała, kiedy weszliśmy do mojego pokoju.

-Wyjeżdżam.
Nie przegapię takiej okazji-powiedziałam.

-A więc jednak-mruknęła.

-Czy tylko ja nie wiem dokąd ona wyjeżdża? -zapytała podirytowany Matt.

-Puki co tak, i uwierz mi, tak będzie dla ciebie bezpieczniej.
Przynajmniej Klaus nie użyje na tobie perswazji by wydobyć te informacje -powiedziałam zgodnie z tym, jak zapewne by było.

-Ona ma racje- powiedziała Bex.

-Uwierz mi, nie będę miała tam źle.
I będę często dzwonić do ciebie-powiedziałam z uśmiechem, a on niechętnie pokiwał głową.

Jakąś godzinę później już wszystko było spakowane.
Nie brałam dużo rzeczy tylko te najpotrzebniejsze.
Czyli mój bagaż ograniczał się
do dwóch wielkich walizek z ciuchami i dwóch pudeł z jakimiś drobnostkami oraz oczywiście Timothy.

-Okej, więcej mi nie trzeba-powiedziałam.

-Jesteś pewna, że nie chcesz wsiąść nic więcej? -zapytała Bex, ale ja pokręciłam głową.

-No okej-powiedziała i poszliśmy zanieść bagaże do mojego samochodu.

-No więc em...
Chyba czas na pożegnanie - szepnęłam smutna.

-Chyba tak-Bex pokiwała głową.

-To może na początek, powiem, że jesteście najlepszymi osobami, które spotkałam w swoim osiemnasto letnim życiu.
Nieee to tandetne - mruknęłam.
-Po prostu jesteście najlepsi i mam nadzieję, że nie żegnamy się na zawsze -powiedziałam ze łzami w oczach.

-Oczywiście, że nie żegnamy się na zawsze głuptasie! -powiedziała Bex.
-Wiem, gdzie cię szukać, więc no wpadnę oczywiście niedługo-stwierdziła puszczając mi oczko, na co ja się zaśmiałam.

-Będę dzwonić- powiedziałam.
-A i jeszcze to-wyciągnęłam dwie koperty.
-Ta jest dla ciebie Matt, a ta dla całej waszej trójki -powiedziałam dając obojgu białe koperty.
-Tylko chcę, abyście otworzyli je dopiero wieczorem, jasne? -zapytał poważnie.

-Jasne-odpowiedzieli w tym samym czasie na co się uśmiechnęłam.

-No to do zobaczenia-powiedziałam przytulając ich ostatni raz, a potem weszłam do auta.
Pomachałam im jeszcze i odjechałam.

Odjechałam, ku nowemu rozdziałowi w moim życiu.













I oto ostatni rozdział kochani😢😭
*Podaje chusteczki potrzebującym*

(W mediach piosenka idealnie pasująca)

Little EvilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz