Rozdział 51

1.7K 90 14
                                    


Aria POV


W tej samej chwili, kiedy ja wbiłam nóż w serce mojej ciotki tym samym ją zabijając, Cassidy zemdlała.

Od razu znalazłam się obok niej.

- Cassidy- poklepałam ją po policzku, ale to nic nie dało.
Kilka sekund później usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i do środka wbiegła grupka osób, jak mniemam przyjaciele Cassidy.

- Nie dobrze - westchnęłam.

-Kim jesteś? - usłyszałam obok
siebie głos jakiejś brunetki.

- Aria, miło mi.
Jestem wiedźmą i myślę, że dam radę jej pomóc- stwierdziłam nie odrywając wzroku od Cassidy.

- Uratujesz ją? -usłyszałam jakiś drugi damski głos.

- Tak, tylko tu nie ma do tego warunków - mruknęłam zabierając od Matt'a książkę.

- Zabierzemy ją do nas, a ty jeśli chcesz jej pomóc, to pojedziesz z nami - powiedział jakiś brunet w garniturze.

-Zgoda- pokiwałam głową patrząc na niego.

- Czemu to robisz? -zapytał blondyn stojący obok.

-Jestem jej to dłużna- powiedziałam, a on pokiwał głową.

-Nie traćmy czasu! - powiedziała ta sama blondynka.

Dwadzieścia minut później byliśmy pod jakąś wielką rezydencją.

No nieźle pomyślałam wysiadając ze swojego samochodu.

Po wejściu od razu wszyscy udaliśmy się do pokoju Cassidy.

- Okej, Matt daj mi to- powiedziałam podchodząc do chłopaka i zabierając od niego fiolkę.

Usiadłam obok Cassidy, która obudziła się w ciągu drogi i podałam jej buteleczkę.

- Wypij- powiedziałam, a ona zrobiła to co kazałam, w czasie gdy ja zaczęłam szeptać formułkę zaklęcia.

Wypowiedziałam ostatnie słowo i zamknęłam księgę.

- I co już? - usłyszałam obok siebie rozbawiony głos jakiegoś bruneta.

- Tak, w ciągu kilku godzin powinna do siebie dojść. Teraz najlepiej iść i dać jej odpocząć- powiedziałam patrząc na resztę zgromadzonych.

Niechętnie, ale wyszli.
Zeszliśmy do salonu, gdzie przez długi czas rozmawialiśmy.
Dowiedziałam się kto jak się nazywa i dostałam ofertę noclegu, którego i tak nie mogłam odmówić.
Niektórzy byli całkiem mili.
Nawet nie zorientowałam się kiedy nastał wieczór.


Cassandra POV


Obudził mnie chłodny powiew wiatru, pewnie nie zamknęłam wczoraj okna. Otworzyłam oczy i podniosłam się siadając po turecku.
Czułam się świetnie.
Jakby wszystkie siły do mnie wróciły.

W doskonałym humorze wstałam i poszłam do garderoby wybrać jakieś ubrania na dziś.

Poszłam do łazienki i po szybkim prysznicu ubrałam się, zrobiłam makijaż oraz rozczesałam włosy.

-Hej- stwierdziłam będąc już na dole.
-Chce ktoś kawy? - spytałam idąc do kuchni.
Odpowiedziała mi cisza, czyli chyba nie.

Wyciągnęłam z szafki jakiś pierwszy lepszy kubek i nalałam do niego kawy.

Z napojem wróciłam do salonu, gdzie wszyscy jakoś dziwnie mi się przyglądali.

- Zobaczyliście ducha czy co? -zapytałam rozbawiona.

-Umiesz robić lalki Voo Doo? - zapytał Kol.

-Może umiem, ale po co ci ta wiedza? - popatrzyłam na niego z rozbawieniem.

- Potrzebował bym jedną- stwierdził z uśmieszkiem.

- Dopóki się nie dowiem po co, to ci jej nie zrobię, bo nie mam zamiaru uczestniczyć w twojej chorej intrydze- powiedziałam upijając łyka napoju z kubka.

- Nic jej nie jest, nadal jest wredna- stwierdził niezadowolony Kol.

-Nie wredna, a rozsądna- powiedziałam.

-Cieszymy się, że już dobrze się czujesz- powiedział Elijah z uśmiechem.

-Ja również, bo muszę chyba jeszcze coś załatwić - powiedziałam patrząc na Kath.

- Nie, nie musisz - stwierdziła rozbawiona.

- Doprawdy? - spytałam wrednie.

-Tsa -odpowiedziała.

- Wyjaśnicie nam o co chodzi? - zapytała Bekah.

- Niestety nie -stwierdziła Kath.

-Hej, a co z Alexem? - zapytał Matt.

-Jakoś nie widzę potrzeby, by po niego wracać -skomentowała złośliwie Aria.

-I ja się zgadzam, nie ma takiej potrzeby -stwierdziłam z uśmieszkiem.

-Kim jest Alex? - zapytał Elijah unosząc brew.

-Moim bratem, którym nie trzeba się przejmować.
Sam sobie poradzi- stwierdziła, a Elijah pokręcił z politowaniem głową.

Jeszcze dość długo siedzieliśmy i rozmawialiśmy, ale wszystko co dobre kiedyś się kończy...


- Jesteś tego pewna, że nie chcesz zostać w Mystic Falls? - spytałam patrząc na blondynkę, którą zdążyłam polubić.

- Tak, jestem pewna.
Masz mój numer, więc dzwoń proszę od czasu do czasu, będzie mi miło- powiedziała uśmiechając się.

-Na pewno tak zrobię-powiedziałam przytulając po raz ostatni dziewczynę, bo kiedy tylko ją puściłam weszła do auta i odjechała.


Po wejściu do rezydencji poszłam do pokoju Nika.

-Co robisz? -spytałam siadając na skraju jego łóżka i przyglądając się temu jak czegoś szuka.

-Szukam farb - stwierdził, a ja zachichotałam.

-Czemu się śmiejesz? -zapytał zirytowany idąc w moją stronę.

-Bo zgubiłeś FARBY-znowu zaczęłam się śmiać.

- To nie jest śmieszne- stwierdził przybliżając swoją twarz do mojej.

-Ależ jest i to bardzo - mruknęłam całując go.

Chwile potem nie wiem nawet kiedy, znalazłam się pod Nikiem.
(Od autorki: reszty wam opisywać nie będę, bo byłoby tego zbyt wiele, jakbym się rozpisywać zaczęła😂😂😏😏
Zresztą dobrze wiecie co teraz nastąpi😂😂😏😏)

Zaraz po wszystkim, oboje od razu usnęliśmy wtuleni w siebie.
Brakowało mi tego.











3/3

Mooooi drodzy przepraszam, że tak krótko i pewnie masakrycznie, ale chciałam by było to takie jakby hym podsumowanie tej przygody? Myślę, że tak to mogę ująć, więc obiecuje, że następny rozdział będzie lepszy! 😕🙂


Do Zoba

I

Buziaczki x_Cassidy_x 😘😘😘

Little EvilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz