Ostatnio nie było dobrze. Mimo że nigdy nie miałam samych piątek, a nawet i samych czwórek, to strasznie przeżywam każdą złą ocenę. A zagrożenie z historii było ponad moje siły. Nadal jest.
Ostatnio wieczorem już nie mogłam wytrzymać, nie mogłam przestać płakać, że jestem taka beznadziejna, że nawet nie udało mi się poprawić sprawdzianu. I że mam zagrożenie. I ten wstyd, że nie daję rady... W pewnym momencie byłam tym wszystkim tak zmęczona, że sprawdziłam przyjeżdżające pociągi pospieszne. Mam kilometr do stacji, a pospieszne pociągi nie zatrzymują się w moim małym mieście. Zawsze kiedy myślałam o szybkim sposobie na śmierć, myślałam o skoczeniu pod pociąg.
Kiedy o tym pomyślałam, byłam tak strasznie zmęczona psychicznie. Nawet już założyłam buty żeby wyjść, ale nie mogłam się na to zdobyć. Wyobraźnia podsuwała mi sceny, kiedy moja mama, nic nie wiedząc, na drugi dzień wraca do domu, a ja już dawno nie żyję.
Nie mogłabym jej tego zrobić, mimo tego, jak strasznie się czułam.
Trochę się uspokoiło wszystko, czuję się nieco lepiej, ale dzisiaj znowu życie pokazuje mi, jak beznadziejna jestem.
Tak ostatnio myślałam o studiach fotograficznych, tak chciałam mieć kogoś, kto nadawałby się do zdjęć. Chciałam nawet wziąć udział w konkursie fotograficznym, najpierw chciałam zrobić zdjęcia. Ale kompletnie nie wyszły. Są tak beznadziejne, tak tragiczne! Denerwowałam się, musiałam pracować z obcym chłopakiem, kolegą mojej koleżanki, bo właśnie im robiłam zdjęcia. Tak się denerwowałam, że z moimi skłonnościami do przejmowania się co kto o mnie pomyśli, spieszyłam się, bo nie chciałam, żeby to długo trwało, byłam taka... roztrzepana, w ogóle nie skupiona. Zdjęcia wyglądają okropnie!
A ja chciałam dalej iść w tym kierunku. Już naprawdę nie wiem, co chcę robić w życiu. A raczej: co mi wyjdzie w życiu.
Chciałabym być fotografem, ale potrzebuje zdjęć. Dobrych zdjęć, które mogłabym dać przy przyjmowaniu na studia. Oczywiście, jakieś moje zdjęcia kwiatów, widoków czy coś w tym stylu są okej. Zresztą, co to za sztuka zrobić ładne zdjęcie czegoś, co samo w sobie jest piękne?
Jednak ja marzyłam o robieniu zdjęć ludziom, nie mam nikogo fotogenicznego, kto by się zgodził. Do tego komuś bardziej obcemu nie robiłabym zdjęcia telefonem, umarłabym ze wstydu. Lepszego sprzętu, lustrzanki o której marzę nie mam.
Jaki jest niby cel mojego życia? Zawsze uważałam, że każdy musi robić coś w swoim życiu, że każdy ma swoją rolę do odegrania. Ale ja miotam się, cierpię i jestem kompletnie bezużyteczna.
CZYTASZ
I'm nothing
SpiritualNie jest tu kolorowo. Najczęściej panuje tu obezwładniająca ciemność, wypływająca z mojego zakażonego, zepsutego umysłu. Bo tak właśnie się czuję. Zepsuta. | Zakończone | | Druga część „Struggling" na moim profilu |