Nie potrafię żyć.
Wolę spędzać wolny czas na oglądaniu ulubionego serialu po raz drugi, wolę patrzeć na fikcyjne życie innych, ich reakcje, ich interakcje z innymi, mimikę niż żyć w prawdziwym świecie. Znowu dopadło mnie to samo, nie mogę przestać myśleć o serialu, czuję, jakby to była bańka, która się zatrzymała, w której nie ma roku 2020 tylko 2006, bańka do której mogę wracać, wciąż i wciąż, bańka w której są bohaterowie z którymi się zżyłam, na których chcę patrzeć. Kraj, tak zupełnie inny od Polski, że chciałabym tam właśnie być. Patrzę na moje jałowe, nudne, nic niewarte życie, na moją egzystencję, na to, że wolę żyć w fikcji niż w rzeczywistości, że chciałabym zamknąć się w pokoju i oglądać, czytać, słuchać muzykę, byle nie wychodzić i nie widzieć, jak wygląda moje życie i jak będzie wyglądało, bo nie uda mi się nawet znaleźć pracy, bo będę samotna, bo kto zechciałby spojrzeć na mnie – zepsutą rzecz, której nie da się naprawić. Wszystko wydaje się bezsensowne i szare. Chciałabym być normalna, kurwa, tak bardzo bym chciała być normalna, chciałabym nie czuć tego wszystkiego, chciałabym nie cierpieć, bo czuję się jakbym była na siłę wciśniętą rzeczą, która nie pasuje do życia, która nigdzie nie czuje przynależności. Chciałabym nie myśleć o tym wszystkim, chciałabym zamartwiać się rzeczami, którymi zamartwiają się inni, zamartwiać się w normalny sposób, nie cierpieć, nie przeżywać każdej rzeczy 100 razy bardziej, nie płakać, nie czuć tej pustki w środku, samotności i tego, jak chciałabym nie istnieć albo istnieć w innym świecie.
Boże, dlaczego mi nie pomożesz? Dlaczego mnie nie naprawisz? Dlaczego nikt nie może mi pomóc, dlaczego muszę być taka zepsuta, dlaczego nie mogę sobie z tym poradzić. Dlaczego nie mogę po prostu nie istnieć i przestać cierpieć?
CZYTASZ
I'm nothing
SpiritualNie jest tu kolorowo. Najczęściej panuje tu obezwładniająca ciemność, wypływająca z mojego zakażonego, zepsutego umysłu. Bo tak właśnie się czuję. Zepsuta. | Zakończone | | Druga część „Struggling" na moim profilu |