Myślę, że moja marna egzystencja nie ma sensu. Jestem beznadziejna, nie wnoszę nic do świata.
Zabrałam miejsce życia i zmarnowałam, chociaż jest tyle osób, które są chore. Albo zginęły w wypadku. Oni na pewno doceniliby życie, oddaliby wszystko dla niego. Bardziej na nie zasługują i więcej dobrych rzeczy zrobiliby dla siebie, bliskich, świata...
Tylko dlaczego stało się tak, że najbardziej żałosne i marne istnienie jak ja, ma szansę korzystać z życia, (chociaż nie umie i nie zasługuje) a ktoś znacznie lepszy nie?
Co to za dziwna, niezrozumiała logika?
CZYTASZ
I'm nothing
SpiritualNie jest tu kolorowo. Najczęściej panuje tu obezwładniająca ciemność, wypływająca z mojego zakażonego, zepsutego umysłu. Bo tak właśnie się czuję. Zepsuta. | Zakończone | | Druga część „Struggling" na moim profilu |